Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybrukowałem nasz Kraków

Piotr Rąpalski
Dołożyłem się do miejskiej inwestycji. Już nie tylko pieniędzmi z moich podatków, ale też pracą własnych rąk. Machałem łopatą, woziłem taczkami szary piasko-beton i układałem kostkę brukową. Teraz prezydent Jacek Majchrowski będzie miał eleganckie dojście do wstęgi, którą przetnie już w tym roku na otwarciu Centrum Kongresowego przy al. Marii Konopnickiej. Nie ma za co Panie Prezydencie. Ku chwale Krakowa!

Czytaj także: Lałem wodę i paliwo w Urzędzie Miar. Tak tropi się przekręty

Zjawiam się z samego rana u kierownika budowy pana Szymona. W kanciapie, czyli kontenerowym biurze. Najpierw chwila przy mapie architektonicznej, żeby wiedzieć, gdzie jestem i co się tu wyrabia.

Budowa układu komunikacyjnego wokół Centrum Kongresowego polega głównie na przebudowie ulic Bułhaka, Barskiej, Wygranej, Wierzbowej, tworzeniu miejsc postojowych dla aut i zielonych skwerów. Wymianie podbudowy jezdni, nawierzchni, przebudowie kanalizacji, położeniu rur pod gaz. No i układaniu eleganckiego bruku z kamienia.

Rękawice, kask, kamizelka obowiązkowo. - Butki ma pan "niewyjściowe" do tej roboty - mówi pan Szymon, patrząc na moje marne trampki, już po dziurki zapaskudzone błotem. No, ale biuro nie znajduje się w Wersalu, tylko na środku placu budowy. Mogłem pożyczyć gumiaki od koleżanki z redakcji, ale niestety ma różowe.

- Na kiedy mamy skończyć? - pytam kierownika. - Koniec lipca 2014 roku - odpowiada? - Damy radę? - ciągnę temat. - A pomożecie? - pyta szef słowami pierwszego sekretarza Gierka. - Pomożemy! - rzucam.

Na razie budowa skupi się na kamieniu i betonie. Na sadzenie drzew i krzewów się nie załapię. To na wiosnę. - Zielono musi być. Trawy nie trzeba będzie jednak malować - zapewnia pan Szymon.

Młody jak na kierownika. - Może młodo wyglądam, ale nie znaczy, że się nie znam - twierdzi. Ukończył politechnikę w Szczecinie, budownictwo lądowe, ze specjalizacją drogową. Ja - politolog, więc fachu w rękach nie mam. Choć kiedyś kopałem wielki dół na wykopkach archeologicznych. Jakiejś kultury "Sznurowców" szukali pod Krakowem naukowcy z Jagiellońskiego.
- Wózek widłowy dostanę? Młot pneumatyczny? Koparkę? - pytam. - Zapomnij. Gdzie masz dodatkowe uprawnienia? Godziny praktyk, egzaminy? - pyta szef. - Może betoniarka? - szukam jakiegoś ratunku. - No to uprawnienia na sprzęt lekki - twardo domaga się kierownik.

Zostaje łopata. Zawsze mogę się o nią oprzeć i zapalić. Będzie też młotek. Badania lekarskie jakieś tam mam. Szybkie szkolenie z BHP, instrukcji przeciwpożarowej i do roboty. Choć bez umowy, ale chyba inspekcja pracy wybaczy.

Idę na swoje stanowisko. Po drodze mijam innych robotników. Rozmawiają o nietypowych utrudnieniach przy inwestycji. - Przeszkadzają świry. Jedna kobita nam tu przychodziła i krzyczała, że tędy jelenie chodzą, a my im dróżki zabrukujemy - mówi jeden z robotników. - Może jeszcze yeti. Chodzą tędy zwiedzać Wawel pewnie - śmieje się i wraca do pracy. Ładuje młotem pneumatycznym po starym asfalcie.

Gdy na chwilę przerywa, zagaduje go inny kolega. - A pamiętasz tą, która tu przychodziła i na pniach wyciętych drzew znicze paliła? - pyta inny pracownik budowy. Robotnicy musieli też przepędzać miejscowych kloszardów, bo ci na terenie budowy, w krzakach, lubili sobie ognisko zapalić i popić. - Śmieci tu też znosili. Złomu szukali. Zostawiali straszny syf - wspomina robotnik.

W końcu trafiam na front pracy. Wielki kawał terenu, który trzeba wybrukować. Tuż pod budowanym molochem.
Taką robotę zaczyna się od "korytowania" czyli wybrania starych warstw ziemi, które np. są zbyt słabe jako podkład pod drogę. Jeśli teren jest podmokły, odsącza się go specjalną geowłókniną. - To taka siatka z materiału przepuszczająca wodę, ale nie miesza błota wychodzącego spod spodu z kamieniami, które zostają poniżej - tłumaczy brukarz Mariusz. Tutaj to już zostało zrobione.

Gdy teren jest przygotowany sypie się kruszywo. To w wielkich worach przywożą tu koparki na swoich łyżkach. Zaczyna się od najgrubszego. To kamyczki o średnicy 80 do 60 milimetrów. Później warstwy mniejszego materiału. 30 mm, drobniejsze kamyczki.

- Na to daje się wysiewkę, piasek lub piasko-beton - mówi Mariusz. Pierwsza robota dla mnie. Mam dowieźć taczkami wysiewkę z większej jej kupy i usypać mniejszą bliżej placu budowy. Na wykopkach nie takie rzeczy się robiło. Raz, dwa, trzy, cztery ruchy łopatą i taczki pełne. Ale przejażdżka już nie tak prosta, bo kółko trochę sflaczałe. Wykręcam piruety, wjeżdżam w górę, spod której miałem odjechać, pojazd hula jak bobslej na igrzyskach. Po paru kursach usypałem niezły kopczyk. Jest materiał przygotowany do wysiewki dla kolejnych etapów inwestycji.

Taki szary dywanik trzeba oczywiście wyrównać i ubić maszyną. Nazywa się to zagęszczanie. Ubija się od góry urządzeniem z taką płytą, która skacze w górę i w dół klepiąc podłoże. Robi to jeden robotnik obok. Próbuję na chwilę. Ręce drgają mi jak galareta. Trzęsę się jak kowboj na rodeo. Maszyna ma 500 kilo. Wcześniej zagęszcza się cięższą, 700-800 kilo, a jeszcze wcześniejsze warstwy walcem.

- Skąd wiadomo czy jest już równo? Takie duże poziomnice macie? - Rany boskie! Niwelator. Urządzenie do pomiarów wysokościowych. Widać czasami studentów geografii z takimi trójnogami na ulicach nie? - dostaje reprymendę od brukarza.
Dobra. Czas się ubrudzić. Biorę stertę kostek, padam z nimi na kolana jak mnich na Jasnej Górze, młotek w rękę i jedziemy. Jeśli kostka zbyt wysoka to ją tłukę młotkiem, jak zbyt niska to daję więcej podsypki. Wszystkie mam układać odpowiednio do wysokości, którą wyznacza rozciągnięty sznureczek. Krawężniki już też są. Wyznaczają zakres bruku. Ale wychodzi mi "sinusoida" lub wielbłądzie garby. Tyle dobrze, że sobie palucha nie ubiłem.

- Każda kostka inna, jak spasować, żeby było równo? - pytam. - No fakt, każda inna, są większe, mniejsze i średnie, podłużne i mniej podłużne. To można znaleźć odpowiednią - tłumaczy robotnik. - Ale rozumiem. Ponoć wy redaktorzy uznajecie, że nie ma głupich pytań - śmieje się szef.

No to poświęcam więcej czasu na dobieranie materiału. Oglądam szary kamień niemal jak jubiler diamenty. Pomogło. Jest równiusieńko. Przykładam poziomnicę. Bąbelek wskazujący poziom idealnie na środku. Według mnie. - No i zrobiłeś przeciwspadek - mówi szef. - Przecież brukujesz do kratki ściekowej. To musi być tam spadek, żeby woda spływała - mówi brukarz. I tak utopiłbym Centrum Kongresowe. Widzę, że szef wyznaje zasadę uczenia się na błędach. Wyrywa mi młotek, wali w jedną kostkę, i w parę kolejnych. Jakby grał kafarem melodie na pianinie. Przykłada następnie poziomnicę. Bąbelek wskazuje leciutkie odchylenie. I to w dobrą stronę.

- Ale czasem kostki się w ulicach zapadają albo wypadają? - nie daję spokoju. - To znaczy, że pracowite mrówki wyniosły piasek między fugami - odpowiada brukarz. - To każda firma może powiedzieć, że nie spieprzyła roboty, tylko że to wina insektów - mówię.

- Dlatego nie układa się już na piasku, ale na wysiewce z piasko-betonu - mówi Mariusz. Ten ponoć jest cięższy i ma inny kształt, to mrówka już sobie tak łatwo nie poradzi.

I tak brukuję z godzinkę. Kolana przymarzają. Chłopaki w piątkę robią nawet 70 mkw. bruku w ciągu dniówki. Ja takiego tempa nie mam. Robię godzinkę, nawet równe rządki. Mariusz chyba wiele nie będzie musiał poprawiać.

- Teraz kostkę wyczyścimy dla prezydenta? - pytam współpracowników. - Karcherem pod ciśnieniem, ale to na samym końcu prac - mówi Mariusz. Czas na przerwę. O czym się podczas niej gada? - O kobietach, imprezach w weekend, samochodach i polityce - mówi Mariusz. Na 9 godzin przysługuje pół godziny przerwy. Oczywiście można sobie czas podzielić.

Przyjeżdża koparka z wielkim worem kostek wiszącym na jej łyżce. Rozcinamy go i sypią się kamienie. Tyle ich, że wybieram już fajrant.

Napisz do autora:

[email protected]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska