Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całą dobę czekała na cesarskie cięcie. Dziecko zmarło po porodzie

Paweł Szeliga
Kobieta trafiła do tego szpitala w poniedziałek rano. Jej mąż twierdzi, że mimo wskazań do cesarki, lekarze dążyli do naturalnego porodu. Gdy we wtorek w końcu zrobiono operację, noworodek zmarł.
Kobieta trafiła do tego szpitala w poniedziałek rano. Jej mąż twierdzi, że mimo wskazań do cesarki, lekarze dążyli do naturalnego porodu. Gdy we wtorek w końcu zrobiono operację, noworodek zmarł. fot. Paweł Szeliga
Doba oczekiwania na pomoc, w końcu poród przez cesarskie cięcie, reanimacja i śmierć noworodka - tak zakończyło się dla mieszkanki powiatu limanowskiego zetknięcie z oddziałem położniczym szpitala w Limanowej. Jaką masz opinię na temat szpitala powiatowego w Limanowej? Czekamy na komentarze na forum pod artykułem!

Limanowa: śmierć noworodka w szpitalu. Wszczęto śledztwo

W poniedziałek rano, 10 dni po planowanym terminie porodu, ciężarna została przyjęta do szpitala. Według męża kobiety, jej ginekolog sugerował przeprowadzenie cesarskiego cięcia, ponieważ pierwsze dziecko urodziła w taki właśnie sposób. Zwlekano z tym do następnego ranka. Gdy zabieg wykonano, dziecko przyszło na świat w krytycznym stanie.

Mimo natychmiastowej reanimacji, noworodek zmarł. W dziesięciopunktowej skali Apgar, określającej stan dziecka po urodzeniu, otrzymało jeden punkt.

Kilka godzin później zrozpaczony ojciec złożył w limanowskiej prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Domaga się w nim ścigania i ukarania winnych śmierci jego dziecka.

- Mężczyzna był w stanie emocjonalnego szoku - mówi Janina Tomasik, prokurator rejonowy w Limanowej. - Według niego lekarze dążyli do porodu siłami natury i popełnili fatalny w skutkach błąd.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia dziecka na utratę życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci. Grozi za to do pięciu lat więzienia. - Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną i zleciliśmy sekcję zwłok noworodka - dodaje Janina Tomasik. - Na opinię biegłych będziemy musieli czekać co najmniej dwa tygodnie.

Dyrektor szpitala Marcin Radzięta w oświadczeniu zaznacza, że w trakcie pobytu pacjentki na oddziale towarzyszył jej lekarz prowadzący ciążę. Kobietę szczegółowo diagnozowano, a ciążę monitorowano.

- Już we wtorek, nie mając informacji czy członkowie rodziny złożyli zawiadomienie, szpital sam powiadomił prokuraturę o zdarzeniu - dodaje dyrektor Radzięta.

Zwrócili się także o pomoc w wyjaśnieniu przyczyny zgonu noworodka do wojewódzkiego konsultanta z dziedziny ginekologii i położnictwa profesora Antoniego Basty oraz wojewódzkiego konsultanta z dziedziny neonatologii profesora Ryszarda Lauterbacha. W sprawę zaangażował się też psycholog, udzielając rodzinie stosownego wsparcia.

Pacjentki leżące na oddziale położniczym limanowskiego szpitala nie słyszały o śmierci noworodka. 24-letnia Sylwia Duda z Podobina dowiedziała się o tym od reportera "Krakowskiej". Wczoraj nad ranem urodziła zdrowego syna. Lekarze sprawnie przeprowadzili cesarkę.

- Mój dwuletni Krzyś i roczna Wiktoria przyszli na świat w taki sam sposób - opowiada Sylwia Duda. - Dzieci są zdrowe i świetnie się rozwijają. Mam nadzieję, że za pięć dni wrócę do domu ze swoim najmłodszym synkiem. Jeszcze nie wybraliśmy dla niego imienia. Dodaje, że informacja o śmierci noworodką nią wstrząsnęła. - W takich sytuacjach u przyszłych mam musi pojawić się lęk - mówi kobieta.

Marcin Radzięta podkreśla, że w limanowskim szpitalu rodzi się co roku prawie półtora tysiąca dzieci. - W zdecydowanej większości są to porody prawidłowe, bez komplikacji - zaznacza dyrektor.

Rodzice zmarłego noworodka są w szoku, nie chcą rozmawiać z mediami.

Drugi taki przypadek. W maju zmarły bliźniaki
31 maja 2012 r. na oddziale położniczym limanowskiego szpitala 23-letnia matka powiła martwe bliźnięta. Przyjęto ją, gdy w siódmym miesiącu ciąży odeszły jej wody płodowe. Na cesarkę czekała całą noc. Czuła, jak jej dzieci się duszą.

Taką przyczynę śmierci potwierdziła sekcja zwłok dzieci. Sprawę bada prokuratura. Niezależnie od tego śledztwa rzecznik odpowiedzialności zawodowej wszczął swoje postępowanie. Z opinii powołanego przez niego biegłego wynika, że lekarze popełnili liczne błędy. Monitorowali czynność serca tylko jednego płodu i nie kontrolowali postępów porodu. Nie skierowali też ciężarnej do specjalistycznej jednostki, choć były takie wskazania.

W listopadzie 2013 r. ubezpieczyciel szpitala przyjął odpowiedzialność za śmierć bliźniąt. Wypłacił rodzinie zadośćuczynienie (jego wysokości nie zdradza), jednak nie satysfakcjonuje ono rodziców. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wspólnie z dziadkami i bliskimi matki zmarłych dzieci, domagają się blisko miliona złotych.

Śledztwo w sprawie śmierci bliźniąt prowadzi nowosądecka prokuratura. Na opinię biegłych z Wrocławia śledczy czekają już drugi rok. Liczą, że będzie ona gotowa w kwietniu lub maju.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska