18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szpitalu papka, a w więzieniu rarytasy

Ewelina Sadko
Marcelina Urbanik opiekuje się mamą, która leży na oddziale wewnętrznym w szpitalu w Oświęcimiu. Twierdzi, że jedzenie, jakie dostaje jej mama, jest zawsze zimne, a porcje za małe
Marcelina Urbanik opiekuje się mamą, która leży na oddziale wewnętrznym w szpitalu w Oświęcimiu. Twierdzi, że jedzenie, jakie dostaje jej mama, jest zawsze zimne, a porcje za małe Ewelina Sadko
Sprawdzamy, co dostają do jedzenia pacjenci szpitala, a co osadzeni w zakładzie karnym. Mimo że dzienne stawki żywieniowe są podobne, to na talerzach widać wielką różnicę.

"Czarny chleb i czarna kawa" to tylko fikcja z piosenki o więziennym żywieniu. W rzeczywistości osadzeni dostają na talerzach prawdziwe rarytasy. Roladki, swojskie kiełbasy, steki, sosy i tłuste rosołki to norma żywieniowa w zakładach karnych. Szpitalne menu natomiast pozostawia wiele do życzenia. Większość pacjentów twierdzi, że porcje nie są ani smaczne, ani nawet ciepłe. O ilości, szczególnie mężczyźni na oddziałach, nie chcą nawet wspominać. Talerze nie wyglądają też zbyt apetycznie. Rozlane papki mieszają się ze sobą. Zgodnie z jadłospisem to ziemniaki i ryba.

Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" postanowili sprawdzić, na co narzekają pacjenci szpitala w Oświęcimiu. W porze obiadowej odwiedziliśmy oddział wewnętrzny.

Zapach to nie wszystko

Na oddziale, od 10 dni przebywa pani Bogusława. Twierdzi, że każdy posiłek pięknie pachnie, ale żaden nie smakuje, jak powinien. - Dobrze, że podają jadłospis, bo proszę wierzyć, często nie miałabym nawet pojęcia, co wkładam do ust - mówi kobieta. - Ziemniaki jeszcze nigdy nie smakowały jak ziemniaki. Mieszane są z wodą chyba. Do tego zwykle jakiś wodnisty sos i kawałek gotowanego drobiu - dodaje pacjentka.

Kobieta narzeka jednak głównie na śniadania. Twierdzi, że razowy chleb, kawałek masła, który ledwo starcza na jedną kanapkę i plasterek wędliny to nie jest właściwy posiłek na początek dnia. Szczególnie w miejscu, gdzie człowiek ma odzyskać siły i wracać do zdrowia. - Rano dają zawsze trzy kromeczki chleba i dwa plasterki wędliny, która różni się od tej z poprzedniego dnia tylko kształtem - mówi pani Bogusława. - Smakuje zawsze tak samo: nijak. Ja nie mam w ogóle apetytu, więc mi to starcza, ale nie wiem, jak pobyt w szpitalu przeżywają rośli mężczyźni - zastanawia się kobieta.

Marcelina Urbanik opiekuje się mamą w szpitalu w Oświęcimiu. - Wszystko jest zimne - zdradza naszym dziennikarzom kobieta. - Ziemniaki albo pływają, albo są tak zbite, że trzeba je praktycznie nożem ciąć. Mięso to zawsze drób, albo kawałek nóżki, albo pierś. Innego nie widziałam na żadnym talerzu - dodaje.

Zapłacisz i zjesz dobrze

W oświęcimskim szpitalu jest stołówka, gdzie obiad kosztuje 13 złotych. Jej pracownicy już na powitanie zaznaczają, że potrawy nie są przyrządzane przez tę firmę, która serwuje posiłki na oddziałach. To zachęta dla klientów.
- Tu można jeść, bo jest pysznie - mówi Kazimierz, pacjent oświęcimskiego szpitala. - Codziennie inna zupa pełna warzyw, mięsa wołowe, wieprzowe, drobiowe, zapiekane, duszone, pieczone. Jak mnie córka odwiedza, to zawsze tu jemy razem. Szpitalne jedzenie nie jest zjadliwe. Wolę kupić bułkę i kilka plasterków szynki i to zjeść na obiad niż te papry - dodaje starszy pan.

Owoce? Nie widziałam

Karolina (22 lata) z Oświęcimia, w ubiegłym tygodniu urodziła dziecko. Razem z nim przez trzy dni przebywała na oddziale położniczym. Jak przyznaje, gdyby nie posiłki, które przynosiła jej mama, musiałaby głodować. - Nie ma żadnych owoców ani warzyw - mówi pani Karolina. - Po porodzie dieta wygląda tak samo. Jest tylko dodatek do obiadu: kisiel. Przy takim jedzeniu nie byłabym w stanie wykarmić dziecka - dodaje.

Kobiety w połogu powinny zwracać szczególną uwagę na dietę. Niewskazane są białe sery, cytrusy mocna herbata.
- Nikt nie pyta na porodówce, co chce się zjeść - mówi pani Karolina. - Dają talerzyk z serem, którego nie mogę zjeść i dwoma kromkami. Współczuję tym, którzy nie mogą liczyć na dożywianie z domu - dodaje.

Taka jest decyzja ministra

Z dokumentu Ministerstwa Zdrowia "Zasady prawidłowego żywienia chorych w szpitalach" wynika, że średnia stawka żywieniowa w szpitalach wynosi około 4,71 zł. W oświęcimskiej placówce to nawet 6,90 zł. Cena obejmuje jedynie zakup produktów, które potrzebne są do przygotowania posiłku (bez opłat za energię, wynagrodzenie dla kucharza itd.). - Mamy bardzo dobre żywienie - mówi Sabina Bigos- Jaworowska, dyrektor szpitala w Oświęcimiu. - Pacjenci bez diety dostają owoce, warzywa, podwieczorki. Nie jest jak w wielu innych placówkach, gdzie śniadanie to chleb i kawałek margaryny - przekonuje.

Więzienie jak restauracja

Jadłospisy w zakładzie karnym w Wadowicach ustala funkcjonariusz działu kwatermistrzowskiego. Opiera się na rozporządzeniu ministra sprawiedliwości. Kwota dla jednego osadzonego, który nie ma specjalnej diety wynosi 4,80 zł. To także cena za sam produkt bez jego przygotowania.

Droższe posiłki dostają skazani na diecie, bo ich stawka to nawet 6,80 zł na dobę. - Wartość dziennej normy wyżywienia powinna zawierać nie mniej niż 2800 kcal w artykułach żywnościowych dla osadzonych w wieku do ukończenia 18. roku życia, a dla pozostałych nie mniej niż 2600 kcal - mówi Tomasz Daniec, rzecznik prasowy wadowickiego zakładu karnego. - Osadzeni muszą także dostawać codziennie 300-gramową porcję warzyw - dodaje.

W zakładzie respektowane są także dania tradycyjne, związane ze świętami. W wigilijny dzień więźniowie dostają pieczoną rybę, barszcz z uszkami, kapustę z grochem lub żurek z grzybami. W szpitalu nie ma na to szans.

Menu oczami więźnia

Tomasz, 34-latek z Brzeszcz spędził w zakładzie karnym trzy lata. Na wolności jest od roku. Twierdzi, że jadłospis więzienny nie zawsze pokrywa się z więzienną rzeczywistością.- Mieliśmy dostać stek a na talerzu lądował sznycel z mielonego mięsa i ziemniaki - mówi mężczyzna. - Jak ktoś załapał się i mógł pracować na kuchni, to miał lepiej, bo większe kawałki brał dla siebie. Tam nie ma wyboru. Albo jesz, co dają, albo czekasz na paczkę od rodziny - opowiada. - Ale nie ma co narzekać. Widziałem, co serwują w szpitalach i nie wyobrażam sobie jeść tego przez trzy lata - dodaje ironicznie były osadzony.

Jadłospis to fikcja?

Podczas jednego tygodnia więzień dostaje na śniadanie: mortadelę, parówki, paprykarz, ser biały, dżem. Do tego zawsze 200 gramów chleba i margarynę. Na obiad jest zupa (każdego dnia inna) i drugie danie: placki po węgiersku, pieczeń rzymska, łazanki, kaszanka. Kolacja to zwykle nabiał i potrawy gulaszowe. Faktycznie można to znaleźć na talerzach (zdjęcia obok).
W szpitalnym menu na śniadanie królują zupy mleczne i pasty (serowe, jajeczne). Obiad też jest dwudaniowy. Na kolację serwują zwykle chleb z wędliną.

- Niekiedy odnoszę wrażenie, że część posiłków to połączenie tego, co nie zostało zjedzone w poprzednich dniach - mówi Danuta, pacjentka oddziału wewnętrznego. - Nie chodzi o świeżość, ale np. potrawka, która była w ubiegłym tygodniu to zmielone resztki kurczaka - dodaje.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W szpitalu papka, a w więzieniu rarytasy - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska