Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tiahnybok, banderowski nacjonalista. Diabelska twarz rewolucji na Ukrainie [WYWIAD]

Redakcja
Z wykształcenia chirurg i prawnik, z pasji i zawodu - polityk. Ołeh Tiahnybok, szef ukraińskiej partii Swoboda, stał się jednym z głównych liderów protestów na kijowskim Majdanie. - To jak zastępowanie jednego diabła drugim diabłem - alarmuje ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Rosnące wpływy nacjonalistycznych ugrupowań na Ukrainie niepokoją coraz bardziej w Polsce - pisze Ireneusz Dańko.

Polskich polityków problem z Tiahnybokiem
Charyzmatyczny, inteligentny, wielbiciel Stepana Bandery, "wodza" Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, której zbrojnym ramieniem była UPA, odpowiedzialna m.in. za ludobójstwo na Polakach na Wołyniu. 46-letni Ołeh Tiahnybok wyrósł na ważnego gracza ukraińskiej sceny politycznej. Jako jeden z trzech liderów opozycji reprezentuje Ukraińców protestujących ponad dwa miesiące na kijowskim Majdanie. Wspólnie z liberałami - Witalijem Kliczką i Arsenijem Jaceniukiem prowadzi negocjacje z prezydentem Wiktorem Janukowyczem.


Oklaski dla nacjonalisty

- Niech wrogowie nazywają nas banderowcami, nacjonalistami. Myślą, że nas obrażają... - przemawiał Tiahnybok 1 stycznia na Majdanie. Data nieprzypadkowa. Pierwszego dnia każdego roku partia Swoboda czci urodziny Bandery. W tym przypadła 105. rocznica przyjścia na świat przywódcy OUN.

- Bandera walczył przeciw różnym okupantom, jacy wtedy byli na Ukrainie - mówił Tiahnybok, oklaskiwany przez tłum z żółto-niebieskimi flagami Ukrainy i czerwono-czarnymi UPA. - Siedział w różnych kazamatach polskich, a potem i niemieckich.
Rok wcześniej na uroczystości w rodzinnej wiosce Bandery głosił: - Ja ukraiński nacjonalista! Co może być piękniejszego niż banderowski nacjonalizm?!

Na Majdanie wspiera Tiahnyboka partyjna organizacja i skrajnie prawicowe formacje, których członkowie stanowią istotną część samoobrony przed siłami rządowymi. Do walki z "bandyckim reżimem Janukowycza" zagrzewa historycznym zawołaniem UPA ("Sława Ukrainie! Bohaterom sława!").

Fascynacja twórcami ukraińskiego nacjonalizmu to stała cecha przywódcy Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia Swoboda, jak brzmi pełna nazwa partii. 1 lutego podczas obchodów 85-lecia powstania OUN w siedzibie kijowskiej rady Tiahnybok sławił Banderę jako "proroka" współczesnej ukraińskiej rewolucji.

Syn lekarza bokserów ZSRR
Pochodzi z lwowskiej rodziny lekarzy, ojciec Jarosław był medykiem kadry bokserskiej ZSRR. Ołeh, jak wielu młodych ludzi, należał do Komsomołu. Pod koniec lat 80. XX w. zdążył odsłużyć wojsko w armii radzieckiej. Gdy rozpadał się ZSRR, studiował medycynę, równocześnie pracując jako sanitariusz we Lwowie. Na uczelni zakładał bractwo studenckie. Będąc liderem lwowskich studentów współorganizował na początku lat 90. protesty na kijowskim Majdanie. Uczestnicy żądali m.in. rozwiązania Rady Najwyższej Ukrainy, wolnych wyborów i niedopuszczenia do podpisania nowej umowy związkowej w ramach ZSRR.

W 1991 r., po ogłoszeniu niezależności przez Ukrainę, powstała Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy, poprzedniczka obecnej Swobody. Współtwórcą był Tiahnybok. Ugrupowanie odwoływało się do nazistowskiej tradycji. Głosiło antyrosyjskie, antypolskie i antysemickie hasła.

Partyjnym symbolem (litera I przecinająca N, "Idea Narodu") nawiązywało do symboliki hitlerowskiej NSDAP. Podjęło współpracę z europejską skrajną prawicą, w tym niemiecką NPD i francuskim Frontem Narodowym. Główne ataki kierowało przeciw ukraińskim komunistom i Rosji. Działacze zrywali m.in. czerwone flagi, wieszane na 9 maja, obchodzonego jako Dzień Zwycięstwa nad III Rzeszą. Żądali derusyfikacji Ukrainy, uniezależnienia od Moskwy, statusu weteranów dla byłych żołnierzy UPA, lustracji, dekomunizacji itd.

Męczennicy za wiarę

Tiahnybok łączył początkowo działalność polityczną z pracą lekarza, a następnie studiami prawniczymi. Nacjonalistyczne poglądy wywodził z rodzinnej tradycji. Oficjalna biografia wylicza, że w XX w. trzech jego krewnych zginęło w walce z bolszewikami, czterech w więzieniach, 15 było aresztowanych, a ponad 20 zesłanych. Pradziadek Lonhyn Cechelski współtworzył oddziały ukraińskie w armii Austro-Węgier i władze Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, która na krótko powstała po I wojnie światowej.

Wśród represjonowanych przodków Tiahnyboka było trzech księży grekokatolickich. Dwóch - Mykołę Cechelskiego i Romana Liskę beatyfikował papież Jan Paweł II jako męczenników za wiarę. Dziadek ze strony matki - ks. Artemij Cechelski w 1946 r., po odmowie przejścia do prawosławnej Cerkwi, został zesłany z rodziną na Syberię. Wrócił siedem lat później do Lwowa. Wnuk do dziś wspomina rewizje KGB w domu dziadka, po których miały ginąć cenne przedmioty, a on wyrabiać sobie nacjonalistyczne poglądy.

Ukraiński Mussolini

- Nacjonalizm to obrona swego i szacunek dla obcego - powtarza Tiahnybok. Partią kieruje od 2004 r. Przewodnictwo objął na zjeździe, podczas którego Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy zmieniła nazwę i logo (zbyt kojarzące się z NSDAP) na Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Swoboda ze znakiem partyjnym w kształcie dłoni przypominającej tryzub.
Tiahnybok zasiadał wtedy po raz drugi jako deputowany w Radzie Najwyższej, ale jego ugrupowanie nie odnosiło wyborczych sukcesów poza częścią zachodniej Ukrainy.

W 2004 r. popierał Wiktora Juszczenkę w wyborach prezydenckich, zasiadał w jego parlamentarnym klubie "Nasza Ukraina".
Drogi rozeszły się, gdy wybuchł skandal po wypowiedzi Tiahnyboka podczas uroczystości ku pamięci żołnierzy UPA Kłyma Sawura na górze Jaworzynie (tego samego, który rozpoczął rzeź wołyńską).

W telewizyjnym nagraniu lider ukraińskich nacjonalistów wspominał ich jako bojowników, którzy walczyli z "Moskalami, żydłactwem i inną nieczystością, jaka chciała nam zabrać ukraińskie państwo". Mówił też o "mafii moskalsko-żydowskiej" rządzącej Ukrainą. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nawoływania do nienawiści etnicznej, ale ostatecznie nie przedstawiła mu zarzutów. Sam Tiahnybok przekonywał, że jego wypowiedzi w nagraniu zostały zmontowane.

Przegrywał, ale rósł

W następnych latach przegrywał z kretesem kolejne wybory na mera Kijowa i prezydenta Ukrainy. Swoboda stopniowo zdobywała jednak coraz większe poparcie w zachodniej Ukrainie. Kilka lat temu stała się największą polityczną siłą w samorządach Tarnopola, Lwowa i Iwano-Frankowska.

Jej działacze zakłócali uroczystości upamiętniające polskie ofiary UPA na Ukrainie. W 2009 r. na lwowskich ulicach postawili reklamy z emblematami dywizji SS Galizien i napisem ("Oni bronili Ukrainy").

Jurija Mychajłyszyn, bliski współpracownik Tiahnyboka ze Lwowa, założył Ośrodek Badań Politycznych im. Josepha Goebbelsa, przemianowany następnie na im. Ernsta Jüngera. Kijowski tygodnik "Dzerkało Tyźnia" porównywał szefa Swobody do Mussoliniego.

Nowe oblicze wodza
Złagodzony wizerunek i kryzys polityczno-gospodarczy na Ukrainie sprawił, że niecałe dwa lata temu Swoboda odniosła nadspodziewany sukces w wyborach do Rady Najwyższej. Zdobyła ponad 10 proc. głosów, stając się czwartym ugrupowaniem parlamentarnym - po rządzącej Partii Regionów oraz opozycyjnych Batkiwszczynie (Julii Tymoszenko) i Udarze (Witalija Kliczki). Tiahnybok został gwiazdą ukraińskich mediów. Prezentował się jako centroprawicowy polityk, pielęgnujący narodową tradycję, walczący o demokrację, sprawiedliwe i uczciwe rządy na Ukrainie. Opowiedział się za wejściem do Unii Europejskiej, co dla wielu nacjonalistów było nie do przyjęcia.

Wykształcony, znający kilka języków obcych, w tym polski, umie robić dobre wrażenie. - "Każdy z nas zmienia się pod wpływem nabywanych doświadczeń" - mówił w wywiadzie dla polskiego czasopisma "Nowa Europa Wschodnia", o tym jak zmienił się od wystąpienia na Jaworzynie. Chwalił polsko-ukraińską współpracę. Przypominał, że Polska i Ukraina mają wspólnego wroga - Rosję. Kilka miesięcy później lwowska rada zdominowana przez działaczy Swobody przekazała budynek na Dom Polski, którego otwarcie wcześniej blokowano (podobnie jak Cmentarza Orląt Lwowskich). Ks. Isakowicz-Zaleski nie wierzy jednak w przemianę Tiahnyboka: - To tak jak mówić, że Hitler się ucywilizuje.

***
Dla ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego sprawa jest oczywista:
- Tiahnybok to nazista. W 2004 r. przefarbował nazwę Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy, ale duch pozostał ten sam.
Duchowny zarzuca co najmniej naiwność polskim politykom, którzy występowali z Tiahnybokiem na Majdanie. Dostało się nawet Jarosławowi Kaczyńskiemu, którego wcześniej ks. Zaleski mocno popierał. Prezes PiS na początku protestów poleciał wesprzeć Ukraińców. W Kijowie przemawiał ramię w ramię z liderami opozycji, w tym szefem Swobody. Na koniec pozdrowił zgromadzonych zawołaniem UPA, które stało się powszechne na Majdanie. - Sława Ukrainie! - wołał Kaczyński. - Herojom sława! - odpowiedział tłum Ukraińców.

- "Czy którykolwiek polityk niemiecki czy francuski stanąłby przy boku gloryfikatora SS i gestapo lub kogoś, kto domaga się rewizji granic państw należących do Unii Europejskiej i NATO?" - skwitował ks. Isakowicz-Zaleski kijowski występ prezesa PiS.
Wyprawę do Kijowa wypomnieli Kaczyńskiemu też politycy SLD i Solidarnej Polski. Sam Tiahnybok dziękował mu w mediach za wsparcie.

"(...) słowa te już za niedługo okażą się pocałunkiem śmierci" - podsumował ks. Zaleski na swoim blogu, rezygnując demonstracyjnie z udziału 13 grudnia w marszu PiS w Warszawie.

- Nie wiedziałem, z kim będę tam stał - tłumaczył się Kaczyński. Zapewniał, że nie zapomina o zbrodniach UPA, ale, powołując się na polską rację stanu, przekonywał, że "nie można z tego powodu odrzucać w ogóle stosunków z Ukrainą". Podobnego zdania są politycy PO, którzy jeździli na kijowski Majdan.

***

Nowa siła - Prawy Sektor

Rosnącą siłę nacjonalistów na Majdanie najmocniej akcentują rosyjskie media.
Chodzi o Swobodę i nieformalne stowarzyszenie Prawy Sektor. To drugie, wg lidera Dmytro Jarosza, skupia ok. pół tysiąca członków paramilitarnych i narodowych organizacji, jak Patrioci Ukrainy, Tryzub im. Stepana Bandery, Biały Młot, UNA-UNSO, C14. Są forpocztą samoobrony Majdanu. Z ich głosem liczą się liderzy opozycyjnych, parlamentarnych partii. W Polsce echem odbiły się słowa Andrija Tarasenki, rzecznika Prawego Sektora, który w "Rzeczpospolitej" nazwał bredniami oskarżenia UPA o ludobójstwo i przypominał ukraińskie roszczenia do Przemyśla i kilkunastu polskich powiatów. Gdy sprawa stała się głośna, Prawy Sektor wydał oświadczenie, w którym oskarżył polskiego dziennikarza o manipulację. Zaprzeczył, że ma zakusy terytorialne wobec Polski. Wydarzenia na Wołyniu określił jako wspólną tragedię Polaków i Ukraińców. Za główne zagrożenia uznał "moskiewski imperializm i amerykański globalizm". Dmytro Jarosz udzielił wywiadu portalowi nacjonalista.pl, który reprezentuje ultraprawicowe Narodowe Odrodzenie Polski. Zadeklarował się jako zwolennik Bandery i przeciwnik Unii Europejskiej. Zapewniał, że Polacy nie muszą się bać, o ile respektują prawa Ukraińców. Wcześniej działacz Tryzuba Ihor Zahrebelny na tym samym portalu wyjaśniał, że radykalnej prawicy na Majdanie chodzi o usunięcie reżimu Janukowycza i przejęcie władzy. Liberalną opozycję - Jaceniuka i Kliczkę - określił jako "mniejsze zło" i tymczasowego koalicjanta. Nie krył rozczarowania ewolucją kierownictwa Swobody, które przyjęło "prounijny kurs". Podkreślał jednak, że wciąż w tej partii nie brak przeciwników UE.

Program Swobody
Partia Ołeha Tiahnyboka opowiada się m.in. za lustracją i derusyfikacją Ukrainy, obowiązkowym ujawnieniem pochodzenia narodowego w dokumentach tożsamości, prawnym karaniem za "ukrainofobię" i przywróceniem ukraińskiego arsenału atomowego.

Ukraińscy naukowcy apelują
Badacze nacjonalizmu na Ukrainie wystosowali w tym tygodniu apel do mediów na świecie, by nie przedstawiały protestu na Majdanie jako akcji zdominowanej przez skrajną prawicę. To fałszywy, ich zdaniem, obraz ogólnospołecznego sprzeciwu.

Rozmowa z prof. Jarosławem Hrycakiem, dyrektorem Instytutu Badań Historycznych Uniwersytetu Lwowskiego.

Podpisał Pan apel badaczy nacjonalizmu, by nie przedstawiać ukraińskiej rewolucji jako akcji zdominowanej przez skrajną prawicę. Naprawdę nie ma się czego bać?
Zacznę od tego, że moje doświadczenia ze Swobodą są bardzo negatywne. Grożono mi, obiecywano różne rzeczy, gdy dojdą do władzy. Ten apel to odpowiedź na wojnę propagandową sterowaną z Kremla, która przedstawia Majdan jako akcję nacjonalistów.

Nacjonaliści nie mają wpływów?

Majdan ma bardzo szerokie spektrum polityczne, od skrajnej prawicy po skrajną lewicę. W tym kontekście, o ironio, Tiahnybok wygląda już jak liberalny polityk. Równolegle jednak spada jego popularność.

Oglądając jego wystąpienia i reakcje ludzi na Majdanie trudno mieć takie wrażenie.
Ostatnie badania wskazują na spadek poparcia dla Swobody. Zyskuje Petro Poroszenko, który jest symbolem negocjacji, kompromisu.

Tiahnybok pozostaje jednak wśród trzech liderów opozycji.
Opozycja i Majdan to dwie różne rzeczy. Tak naprawdę Majdan jest głównym aktorem, ale nie może mówić sam z reżimem, choć jest rozczarowany opozycyjną trójką.

Wszystkimi trzema?
Najbardziej Jaceniukiem, ale także Tiahnybokiem, najmniej Kliczką.

Widoczna obecność Swobody i innych skrajnych ugrupowań może rodzić obawy poza Ukrainą.

To wynika z niezrozumienia. Majdan jest żywym organizmem, przechodzi różne stadia. Za każdym razem, gdy rośnie niebezpieczeństwo, Swoboda i Prawy Sektor są bardzo widoczne. Ich ludzie byli aktywni w obronie barykad, bez nich nie dałoby się utrzymać. Mit bohaterów rośnie, ale nie obejmuje Tiahnyboka. Dominuje przekonanie, że tak naprawdę nic nie potrafi. Majdan szuka nowego lidera.

Tiahnybok nie ma szansy nim zostać? Może szef Prawego Sektora?
Nie, nie. Gdy rośnie zagrożenie, mówi częściej o Juriju Łycence, który ma doświadczenie wojskowe, a jeśli spada, to o Poroszence. Nieprzewidywalne jest zachowanie Julii Tymoszenko, ostatnio napisała z więzienia list z apelem, by nie negocjować z rządem. To byłaby katastrofa.

Eskalacja konfliktu służy Swobodzie i skrajnym ugrupowaniom.

Większość ludzi nie chce zaostrzenia konfliktu, boją się. Gdyby się nie bali, to Swoboda byłaby bardzo popularna.
W Polsce coraz częściej padają głosy, że ukraiński nacjonalizm rośnie w siłę i kiedyś może obrócić się przeciw Polakom.
Współczesny ukraiński nacjonalizm z definicji nie jest antypolski, tylko antyrosyjski. Nie cieszę się z tego, tylko konstatuję. Polska to potencjalny sojusznik. Nie dlatego, że nacjonaliści ją tak kochają, ale na zasadzie, że wróg naszego wroga, czyli Rosji, jest naszym przyjacielem.

Jak pogodzić sympatię do Polski z pochwałą tradycji OUN i UPA?

Na Majdanie najważniejsze są wartości europejskie, czy szerzej mówiąc - otwartego społeczeństwa, większość chce sprawiedliwości i demokracji. Oni nadają smak Majdanowi. Oczywiście, są i nacjonaliści. Wszyscy mówią o nich, a nie zauważają, że Majdan jest dwujęzyczny - ukraiński i rosyjski.

Hasłem protestu jest jednak zawołanie OUN: "Sława Ukrainie! Bohaterom sława!" Stepan Bandera stał się wręcz patronem.
Jednym z... Kiedy na okupowanym gmachu administracji wywieszono Banderę, to po dwóch dniach zamieniono na portret Szewczenki. Prawda, pojawiają się symbole OUN i UPA, ale nie dominują, bo nie ma na to zgody.

A zawołanie UPA, powtarzane przy każdej okazji na placu?

Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że na samym początku protestu brakowało hasła. To bardzo się spodobało, ale nie ma żadnych konotacji banderowskich. Kiedy ludzie mówią "Bohaterom sława!", to mówią o sobie, o protestujących. Oni są bohaterami. Trzeba rozumieć, że stare symbole zmieniają swoje znaczenie. Na Majdanie idzie o tożsamość, o wartości, zmianę życia w kraju.

Wierzy Pan w przemianę Tiahnyboka w umiarkowanego polityka?

To jest cynik, zrobi wszystko dla politycznego sukcesu. W ostatnich latach pracowano z nim, aby przedstawić jako rozsądnego polityka. Tak samo jak z Janukowyczem.

Wygląda, że udało mu się przekonać wielu Ukraińców?
Nie mam złudzeń, że Swoboda zniknie w najbliższych latach, ale największe sukcesy ma już za sobą. Nie mówi się serio o Tiahnyboku jak o głównym konkurencie Janukowycza. Swoboda chce jeszcze wyglądać na bardzo popularną, ale faktycznie tak nie jest, bo pojawiły się nowe środowiska. Niekoniecznie są one lepsze od Swobody.

Trudno się z tego cieszyć.
Ale musimy się do tego jakoś ustosunkować. Te dwa miesiące mocno zmieniły społeczeństwo ukraińskie.

Zyskał Prawy Sektor. Jeśli spojrzeć w programy tworzących go ugrupowań, co mówią i robią jego działacze, trudno nie mieć obaw.
Bardzo się obawiam Prawego Sektora, może nawet więcej niż Swobody. Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja na Ukrainie.

Rozmawiał Ireneusz Dańko

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tiahnybok, banderowski nacjonalista. Diabelska twarz rewolucji na Ukrainie [WYWIAD] - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska