Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądny dzień dla sądeckiego PKS. Co dalej z przewoźnikiem?

Paweł Szeliga
Wielu uczniów dojeżdżających do szkół w Nowym Sączu  nie wie, o której wróci do domu. Choć mają bilet miesięczny, często muszą zapłacić za przejazd busem, bo PKS nie realizuje kursów
Wielu uczniów dojeżdżających do szkół w Nowym Sączu nie wie, o której wróci do domu. Choć mają bilet miesięczny, często muszą zapłacić za przejazd busem, bo PKS nie realizuje kursów Paweł Szeliga
To będzie wyjątkowo ciężki dzień dla pasażerów sądeckiego PKS. Kierowcy protestują przeciwko nie wypłacaniu im od wielu miesięcy pensji. Zapowiedzieli, że w poniedziałek wezmą urlopy na żądanie. Biorąc pod uwagę, że w bazie zostało ich już tylko nieco ponad trzydziestu, liczyć należy się ze sporymi utrudnieniami.

Nowy Sącz. Bunt kierowców PKS-u

- Choć przychodzimy do pracy, utrzymują nas żony. To nie do pomyślenia - skarży się jeden z kierowców, prosząc o anonimowość. Boi się konsekwencji. - Wszystkim jest ciężko. Mojemu koledze niedawno odłączono prąd, bo nie miał z czego zapłacić zaległych rachunków. Dłużej tak nie da się żyć - dodaje.

Podkreśla, że sytuacja finansowa jego firmy sięgnęła dna. W bazie autobusy stoją, bo nie ma pieniędzy na paliwo. - Jak uda się zrobić jakiś poranny kurs i nazbierać pieniędzy z biletów, to kupujemy za to paliwo, a jak nie, to musimy wracać do bazy - tłumaczy kierowca. W piątek załoga spotkała się z kierownictwem sądeckiego PKS. Omal nie doszło do rękoczynów.

Poniedziałkowy protest może być gwoździem do trumny sądeckiego PKS-u. Jeśli odwrócą się od niego pasażerowie, finansów nie da się uratować. Trudno jednak liczyć na wyrozumiałość podróżujących, gdy przyjdzie im czekać na autobus w ponad 10 stopniowym mrozie.

Na zamieszaniu najbardziej cierpią podróżni. Sławomir Ziemianek, uczeń Technikum Samochodowego, dojeżdża do Nowego Sącza aż z Tylmanowej (gm. Ochotnica Dolna). W jedną stronę to 40 kilometrów. Z domu wychodzi przed godz. 6 rano. Powrotny PKS ma o 14.30. Przynajmniej planowo.
- Mam bilet miesięczny. Ostatnio bez grosza stałem na przystanku, bo nie wiedziałem, wrócić do domu. Autobus nie przyjechał - tłumaczy zirytowany Ziemianek. Zlitował się nad nim dopiero kierowca busa, który zabrał chłopaka za darmo.

Wiele wskazuje na to, że w poniedziałek taka sytuacja może się powtórzyć. W niedzielę wielu kierowców PKS zgłosiło w firmie, że dziś chcą wziąć urlop na żądanie. To może sparaliżować komunikację w regionie. - Nie mamy innego wyjścia, firma robi z nami co chce - wyjaśnia jeden z kierowców, który poprosił o wolne. On i inni nie dostali wypłat od pięciu miesięcy. W bazie nie ma nawet pieniędzy na paliwo. - Tak dłużej się nie da - dodaje oburzony prosząc o anonimowość.

Tłumaczy, że kilku kierowców, którzy o problemach firmy powiadomili jesienią ub.r. redakcję "Krakowskiej", miało nieprzyjemności. Jeden został zwolniony z pracy.

O zaognionym konflikcie na linii pracownicy - dyrekcja sądeckiego PKS i związanych z tym utrudnieniach dla pasażerów nikt podróżnych nie informuje. A to właśnie w podróżnych konflikt w spółce uderzy najbardziej. - To absurdalna sytuacja. Posyłam córkę PKS-em do liceum w Nowym Sączu i muszę się martwić, jak wróci do domu - piekli się nasz czytelnik Józef Kozielec z Tylmanowej. - Niech postawią sprawę jasno. Potrafią zorganizować przewóz czy nie? Na zewnątrz poniżej 10 stopni, a oni robią sobie z ludzi żarty. Wesoło nie jest w bazie PKS. Hala od dawna nie jest ogrzewana, bo brakuje pieniędzy dosłownie na wszystko. Mechanicy, którzy pracują przy niesprawnych autobusach, skarżą się na przenikliwy ziąb.

W piątek doszło do ostrej wymiany zdań między kierowcami i dyrektorem sądeckiego PKS Janem Popiołkiem. Zagrozili, że dziś nie wyjadą w trasy, ponieważ firma od wielu miesięcy nie płaci im pensji. Za wrzesień dostali 500 zł zaliczki, przed świętami po tysiąc. - Nie dostajemy już nawet pieniędzy, by zatankować autobusy przed zrobieniem kursu - ujawnia wzburzony kierowca. - Jeśli mam w baku akurat tyle paliwa, żeby wyjechać na pierwszy kurs, a utarguję coś z biletów, to mogę wlać ropę i robić kolejny kurs. Ostatnio to jednak rzadkość.

Dyrektor PKS w Nowym Sączu Jan Popiołek podkreśla, że firma, pomimo finansowych kłopotów, robi wszystko, by jeździć zgodnie z planem. Gdy pytamy o przyczynę odwołania niektórych kursów, tylko wzrusza ramionami. - Wszystkie wpływy z biletów idą do naszej centrali w Oświęcimiu, nic na to nie mogę poradzić - wyjaśnia dyrektor Popiołek.

Od lipca 2012 r. właścicielem taboru sądeckiego PKS jest Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej i Spedycji SA w Oświęcimiu. To ono kupiło za 3,2 mln zł 70 autobusów upadłej spółki. Najpierw wpłaciło tylko 50 tys. zł wadium, a po wielu miesiącach resztę kwoty. Dziennikarze nie mają dostępu do żadnych informacji na temat spółki. Jej prezes Leszek Rykała jest nieuchwytny. Obiecał, że w poniedziałek się z nami spotka.

Tymczasem z nowosądeckiego oddziału masowo odchodzą kierowcy. Do niedawna było ich ponad 80, zostało ledwie 35.

Co dalej z przewoźnikiem

Komornicy z Oświęcimia zajęli konta spółki Leszka Rykały, żeby odzyskać pieniądze dla wierzycieli. Pod koniec grudnia 2013 r. konta odblokowano, ponieważ udało się odzyskać pieniądze za autobusy sądeckiego PKS-u, kupione w lipcu 2012 r. Blokady kont powtórzono, bo oświęcimska spółka, zatrudniająca łącznie 360 osób, ma jeszcze długi wobec kontrahentów i ZUS.

Choć konta z pieniędzmi na pensje są odblokowane, nie ma na nich prawie żadnych funduszy. - Jest szansa, że firma wyjdzie na prostą - uważa Daniel Chojnacki, asesor komorniczy z Oświęcimia. - Długi są systematycznie, choć powoli, spłacane. Jeśli załoga wytrzyma te zawirowania, to za kilka miesięcy sytuacja może się ustabilizować.

Likwidator sądeckiego PKS Grzegorz Mrozowski próbuje sprzedać nieruchomości firmy. - Stacja diagnostyczna jest w trakcie sprzedaży - zapewnia Mrozowski. Jej ceny nie chce jednak podać. W piątek zamierzał zbyć 1,2 ha gruntu przy ul. Wyspiańskiego, gdzie mieści się baza zlikwidowanego sądeckiego PKS. Jej wartość to 6,7 mln zł. Nikt nie przystąpił do przetargu.

Plac dzierżawi oświęcimski PKS. Nieoficjalnie wiemy, że może go stracić, gdyż nie płaci już dzierżawy w wysokości 12 tys. zł miesięcznie.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska