18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twórca sądeckiej WSB o sobie. "Taka ze mnie medialna małpa. I już"

Maria Mazurek
Krzysztof Pawłowski od lat uwielbia (z wzajemnością) media, więc z "wproszeniem się" do jego domu nie było najmniejszego problemu. - Przecież wszyscy wiedzą, że taka ze mnie medialna małpa - śmieje się założyciel i prezydent sądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu-National Louis University.

Jego elegancki dom jest wciśnięty pomiędzy inne, znacznie skromniejsze, na jednej ze "zwykłych" nowosądeckich ulic. Nietrudno więc trafić. Otacza go przepiękny, wielki ogród. W środku domu - mnóstwo pamiątek, prezentów, obrazów i innych dzieł sztuki. A to wielki, tkany gobelin, przedstawiający żonę i córkę Pawłowskiego, Kingę, a to nietypowy globus przedstawiający kosmos, zrobiony przez znajomą, a to przeróżne statuetki-nagrody dla sądeckiego przedsiębiorcy.

Nawet garnitur, który ma na sobie Pawłowski, to też w pewnym sensie pamiątka. Uszyła mu go jego była studentka, Marta Stefańczyk. - Przyznam szczerze: troszkę panie oszukuję - nieoczekiwanie rzuca Pawłowski. - Na co dzień nie chodzę po domu ubrany w elegancki garnitur. To chyba przez moje umiłowanie wolności. Ale z drugiej strony nie mógłbym sobie pozwolić na przyjmowanie gości w dresie. Jako osoba publiczna zawsze uważałem, że nieschludny wygląd może zostać odebrany jako lekceważnie drugiego człowieka - ciągnie.

Taki właśnie jest Pawłowski: uprzejmy, kulturalny, ważący każde słowo. Na chwile szaleństwa pozwala sobie przy swoim wnuku, 8-letnim Patriku. - Moja córka stała się ofiarą globalizacji i mieszka z Patrikiem i swoim mężem w Rydze - śmieje się. - Jasne, wolałbym, żeby byli tu, w Sączu. Ale na szczęście w czasach skype'a to już nie taki dramat jak kiedyś - mówi dr Pawłowski.

Widać, że choć Patrik bywa tu rzadko, dom dziadka to jego królestwo. Na każdym kroku jego zabawki, jego zdjęcia. No i ta iskierka radości w oczach dziadka, kiedy mówi o wnuku.

Sam Pawłowski urodził się przy sądeckim rynku, pod numerem 21. Wychowała go mama, skromna sklepikarka. Ojciec miał tam restaurację, pomagał Żydom w czasie okupacji. To Polak doniósł na niego hitlerowcom. Ci złapali go, katowali, tłukli po nerkach.

- Mama, wówczas 21-22-letnia dziewczyna, przecież jeszcze nawet nie kobieta, potrafiła iść na gestapo, by go wykupić. Niesamowite, jak wojna zmuszała do dojrzewania - Pawłowski zamyśla się na chwilę. Jego ojca rzeczywiście wypuszczono, ale tak skatowanego, że wkrótce zmarł.

Cel: być najlepszym

Przyszły rektor od zawsze był ambitny. Jako dziecko chodził do biblioteki u jezuitów i wypożyczał po trzy książki, a następnego dnia wszystkie je zwracał. Kiedyś bibliotekarz wezwał matkę, by zapytać, czy może małemu Krzysiowi wypożyczać książki dla starszych dzieci. Bo wszystkie przeznaczone dla dzieci w jego wieku malec już przeczytał.

Gdy szedł do szkoły, postanowił, że będzie najlepszy. I był. Lubił się uczyć, poza tym wiedział, że to dla niego szansa. Choć jeszcze wcale nie miał sprecyzowanych planów na przyszłość. Dopóki nie zaczęły podobać mu się dziewczyny, myślał, by zostać księdzem. Potem - politykiem. Ale przecież czasy były partyjne. A co to, to w Sączu nie wypada.

Ostatecznie wylądowął na fizyce, wówczas bardzo obleganym kierunku. - A tam szok: nie jestem najlepszy! Takich najlepszych uczniów w swojej szkole jak ja, były tam dziesiątki. Ale znów się zaparłem, potrafiłem wstać o czwartej rano i zakuwać. Aż miałem wrażenie, że nie mam mózgu, a watę. Do dziś lubię to uczucie - opowiada. I rzeczywiście, był coraz lepszy. Po studiach zrobił doktorat, pisał prace naukowe.

Propozycja
W 1986 r. rozsypał mu się stary seat, pojechał więc na kilka miesięcy do Anglii, zarobić na budowach na auto. - Fizyk ze stopniem doktora i międzynarodowymi publikacjami naukowymi, znany w środowisku zajmującym się grafitem, musiał dorabiać na czarno na angielskich budowach, bo nie stać go było na najskromniejsze nawet życie - wspomina.

Wtedy, w Anglii, dostał propozycję nie do odrzucenia. Dyrektor ogromnej firmy zajmującej się przemysłem energetycznym zaprosił go na kolację do swojego domu. - W życiu nie widziałem tyle wykwintnych whisky, tak uprzejmego lokaja. Skoro przyjechałem z ówczesnej Polski, musiało to na mnie robić wrażenie - opowiada.

W pewnym momencie dyrektor powiedział mu: dajemy panu pensję 3 tys. funtów miesięcznie. Już wynajęliśmy dla pana dom, córka i żona mogą przyjechać za dwa tygodnie. - Oniemiałem - wspomina Pawłowski. - Ta suma była poza moim wyobrażeniem. I chyba właśnie dlatego powiedziałem "nie". Sam siebie tym "nie" zdumiałem. Siebie i dyrektora. I jeszcze bezczelnie powiedziałem mu, że kiedyś będę zarabiał tyle w Polsce - opowiada.

Sukces

Oczywiście wtedy nie mógł wiedzieć, że naprawdę jego los w Polsce się odwróci. Ale za trzy lata przyszedł okrągły stół, wybory. Wcześniej Pawłowski zakładał sądecki Klub Inteligencji Katolickiej, był więc wśród opozycjonistów znany, szanowany. Mógł wybrać: próbować swoich sił jako poseł albo senator. - Wtedy bycie senatorem wydawało się wielką godnością, tak więc wybrałem tę rolę - przyznaje.

A z polityki trafił do biznesu. Jeszcze w 1989 r. jako senator pojechał do Niemiec. Odwiedzali różne firmy, instytucje. W tym - prywatną szkołę biznesu. Maleńką, będącą jednym z wielu punktów programu. - A tam: olśnienie - wspomina Pawłowski. - Z wizyty w Niemczech zapamiętałem tylko to. Nie mogłem nadziwić się, czemu młodzi ludzie lgną tam, płacą 12 tys. marek czesnego, by tam studiować. Poprosiłem o spotkanie ze studentami. Zapytałem: czemu? Odpowiedzieli mi "To proste. Po tych studiach to my wybieramy firmę, gdzie będziemy pracować" - opowiada.

No i szybko zrodziło się w nim marzenie, żeby podobną szkołę założyć w Nowym Sączu. Potem, po latach, Lech Kaczyński opowiadał mu, jak ludzie wtedy go postrzegali. Jak wariata. Nie mówił o niczym innym, tylko o tym, że założy szkołę.

Szkoła zaczęła działać w październiku 1991 r. - Oczywiście wtedy nie wiedziałem, na co się porywam. Myślałem, że skoro mam tak świetny pomysł, to najlepsi profesorowie w kraju będą się garnąć, by u mnie pracować. Że już pierwszego roku na tym zarobię. Bzdura. Tamte lata mogę określić tak: bardzo ciężka harówka.

Ale udało się. Szkoła wykształciła już 12 tysięcy absolwentów. I choć kilka lat temu zaczął się niż demograficzny, a z nim - kłopoty, Pawłowski na pewno może mówić o sukcesie. - Tylko że żaden sukces nie przychodzi bez kosztów - podnosi palec. - W moim przypadku to były problemy zdrowotne. Z punktu widzenia zużycia materiału mam co najmniej sto lat.
W sobotę gościmy w domu Anny Szałapak, krakowskiej piosenkarki

Kim jest nasz gospodarz?

Fizyk, przedsiębiorca, były senator, założyciel i wieloletni rektor Wyższej Szkoły Biznesu, teraz jej honorowy prezydent
Urodził się 26 czerwca 1946 w Nowym Sączu. Skończył wydział Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Potem obronił doktorat na Akademii Górniczo-Hutniczej. Pracując jako fizyk, zajmował się grafitem. Współzałożyciel i prezes (1980-1987) Klubu Inteligencji Katolickiej w Nowym Sączu. W latach 1989-1993 senator (z ramienia Komitetu Obywatelskiego, a potem Partii Chrześcijańskich Demokratów). Na początku lat 90. założył Wyższą Szkołę Biznesu w Nowym Sączu, a potem - w Tarnowie. Do roku 2007 był ich rektorem. Współzałożył Business Centre Club Polska, klubu zrzeszającego 2,5 tys. przedsiębiorców polskich. W latach 90. zasiadał w prezydium Krajowej Izby Gospodarczej. Członek rady nadzorczej banku Pekao. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i Nagrodą Kisiela. Honorowy obywatel Nowego Sącza.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska