Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Sonik. Bój z chaosem, bólem i sędziami

Marek Długopolski
Rafał Sonik
Rafał Sonik fot. Anna Kaczmarz
Rafał Sonik, zdobywca drugiego miejsca w Dakarze, mówi o błędach nawigacyjnych, niedozwolonej pomocy oraz historycznym sukcesie.

Drugie miejsce w Dakarze to sukces czy porażka?
Jedno i drugie. Sukces, i to wielki, bo osiągnąłem najlepszy wynik w historii polskich startów w Dakarze. Na drugim stopniu podium do tej pory nie stał jeszcze żaden polski kierowca. A porażka? Mogłem być pierwszy!

To dlaczego nie jest Pan pierwszy?
Popełniłem kilka błędów nawigacyjnych, doszło do paru nieprzewidzianych awarii, miałem nieco wolniejszego quada niż rywale, a sędziowie też nie ułatwiali życia na tym morderczym rajdzie…

Nie byli sprawiedliwi?
Przykro to mówić, ale tak. To już kolejny Dakar, podczas którego "ściany" sprzyjają miejscowym zawodnikom. Sędziowie wypaczają wyniki i tak niełatwej rywalizacji.

W jaki sposób?
Przymykają np. oczy na zewnętrzną pomoc, jaką otrzymują miejscowi zawodnicy na poszczególnych etapach. Za coś takiego grozi kara 6 godzin dopisanych do czasu jazdy albo nawet wykluczenie z rajdu.

Może nie wiedzieli o tym?
Wiedzieli, wielu zawodników składało protesty w tej sprawie… Dotyczyły one m.in. zwycięzcy Dakaru, Chilijczyka Ignacio Casale, a wcześniej także Argentyńczyka Marcosa Patronellego czy Urugwajczyka Sergio Lafuente. Choć przykłady można byłoby mnożyć.

Protesty przyniosły efekt?
Żadnego. Albo prawie żadnego. Czyż karą za przyjęcie niedozwolonej pomocy można nazwać dopisanie 30 minut do czasu, gdy grozi za to wykluczenie z rajdu? Chyba nie. Gdybym ja skorzystał z takiej pomocy, to np. na 10. etapie mógłbym być szybciej na mecie o ponad godzinę. A wtedy być może byłbym pierwszy.

Narzekał Pan na opis trasy...
Na niektórych etapach były to najgorzej zrobione roadbooki, z jakich w życiu korzystałem. Zamiast rozwiązywać problemy nawigacyjne, potęgowały chaos. Był taki odcinek, że niemal wszyscy się pogubili. W pewnym momencie, w jednej dolinie znaleźli się motocykliści, quadowcy i kierowcy terenówek. Kilkadziesiąt maszyn w gęstym kurzu, na pełnej szybkości szamotało się na niewielkiej przestrzeni. Nic jednak nie było widać, nie było żadnego punktu orientacyjnego. W pewnym momencie "wyskoczyła" na mnie terenówka Sainza. On jechał ze 140 km/godz., a ja też pewnie z setkę miałem na liczniku. Ledwie się minęliśmy. Gdyby doszło do zderzenia, nie miałbym żadnych szans. To był horror. To, że w tym miejscu nikt nie zginął, to cud.

Czy trasa była trudna?
Odcinki górskie były ekstremalnie ciężkie, obfitowały w ostre podjazdy, strome zjazdy, klify, wiodły po wąskich skalnych półkach. Zaliczyłem też kilka długich lotów przez kierownicę - po jednym z nich pozostał mi krwiak wielki jak talerz. Chwila dekoncentracji groziła śmiercią.

Gratulowano Panu zwycięstwa...
Po ostatnim odcinku podeszło do mnie ośmiu czołowych motocyklistów. Przyszli pogratulować… zwycięzcy. Powiedzieli, że dla nich to ja wygrałem. To bardzo doświadczeni rajdowcy, doskonale wiedzą, jakie są realia na trasie, jak trudno pokonać miejscowych. Miało to dla mnie bardzo duże znaczenie.

Z Dakaru wraca Pan rozżalony?
Ależ nie. Jestem zadowolony i szczęśliwy. Do mety dojechałem drugi, a to oznacza, że cały rok przygotowań i wielkich nakładów nie poszedł na marne. Poland National Team, którego byłem kapitanem, spisał się doskonale. Wszyscy, którzy dojechali do Valparaiso, zameldowali się w pierwszej "trzynastce". Odnieśliśmy historyczny sukces.

Czy wystartuje Pan w Dakarze 2015?
Oczywiście. Muszę znowu stanąć na podium, a przecież trzeci i drugi już byłem...

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rafał Sonik. Bój z chaosem, bólem i sędziami - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska