Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawałnica podtopiła domy i zalała drogi w Małopolsce

Piotr Odorczuk
21-letni Michał Brożek z Zastowa wraz z 18-letnim bratem Tomkiem usuwają szlam z podwórka. W niedzielę zalało ich drugi raz w ciągu miesiąca
21-letni Michał Brożek z Zastowa wraz z 18-letnim bratem Tomkiem usuwają szlam z podwórka. W niedzielę zalało ich drugi raz w ciągu miesiąca wojtek matusik
Godzina gwałtownych opadów deszczu wystarczyła, by w niedzielną noc wiele małopolskich miejscowości zostało zalanych. Front burzowy przeszedł z niedzieli na poniedziałek nad wschodnią i północną częścią województwa.

- Wyszliśmy zobaczyć, ile jest już wody w rowach melioracyjnych i właśnie wtedy wylało - opowiada Bartłomiej Urbanik z Raciborowic (pow. krakowski). Jego rodzinny dom został zalany w jednej chwili. - W salonie mieliśmy 15-centymetrową warstwę błota i szlamu, dwa samochody były do połowy zalane, panele w domu są do wymiany - wylicza. Brama prowadząca na jego podwórko jest prawie pół metra nad ziemią, brakuje podjazdu, który został całkowicie spłukany przez wodę.

W powiecie krakowskim deszcz zaczął padać w niedzielę około godz. 14. O godz. 19 nastąpiło oberwanie chmury. W Kończycach spływająca ze wzgórza woda deszczowa zwaliła ścianę jednego ze starszych domów. Stodoła Mariana Owsianki jest do rozbiórki. - Cała się przechyliła i nic już z niej nie będzie - mówi mężczyzna. - Mieszkam tu 30 lat i czegoś podobnego nie widziałem. Deszcz padał przez godzinę, a ulicą płynęła rzeka - dodaje.

W pobliskich Raciborowicach uszkodzona jest droga, która po prostu zsunęła się do rowu. - Wszystko wydarzyło się nagle. Deszcz zaczął padać i już po chwili woda wdzierała się na podwórko naszego domu - mówi Anna Broś, która wraz z rodziną sprzątała i wylewała wodę z piwnicy przez cały wczorajszy dzień.

Niedzielna ulewa zniszczyła wszystkie uprawy mieszkańców Stręgoborzyc (pow. krakowski), pozalewała ich domy i zatopiła zwierzęta. - To tragedia, jakiej tu jeszcze nie było - mówi sołtys Zbigniew Zając. W zaledwie kilkadziesiąt minut deszcz spustoszył całą wieś. Zniszczył uprawy, z których utrzymuje się większość mieszkańców. - Zostaliśmy praktycznie bez żadnych dochodów. Teraz możemy liczyć tylko na pomoc gminy - mówi sołtys.

Ulewa dała się we znaki także krakowianom. Józefowi Leżoniowi, mieszkańcowi osiedla Wyciąże, woda zalała wszystko. Aby dojść do mieszkania, musi się przedrzeć przez wodę sięgającą kolan. - Woda przyszła błyskawicznie. Zalała samochód, piwnice w domu, a w nich piec centralnego ogrzewania. Nie wiem, ile pieniędzy trzeba będzie włożyć, aby to wszystko doprowadzić do ładu - załamuje ręce.

W całym powiecie krakowskim takich miejsc jest wiele. W wyniku nagłego oberwania chmury ucierpiały gminy Michałowice, Igołomia-Wawrzeńczyce, Iwanowice, Jerzmanowice-Przeginia, Kocmyrzów-Luborzyca i Zielonki. Wielu poszkodowanych przez wodę mieszkańców winą za zalanie domów obarcza władze powiatu.

- Od dawna nikt nie udrażniał przepustów w rowach melioracyjnych, zwłaszcza przy drogach powiatowych. Nikt się tym nie interesuje - mówi Andrzej Raźny z Dziekanowic, gdzie z rowu wzdłuż drogi powiatowej wylała woda i zalała całą ulicę i podwórka domów.

- Ja rozumiem rozgoryczenie i dramat tych ludzi, ale nie można o wszystko obwiniać starostwa - broni się Krzysztof Karczewski, przewodniczący rady powiatu krakowskiego. - Dochodzi do tragicznych zdarzeń, na które nie ma się wpływu i nie pomogą tu żadne, najlepsze nawet zabezpieczenia - dodaje.
Nie tylko w Krakowie i okolicach było źle. W niedzielę wieczorem w hektolitrach wody tonął powiat olkuski. Najgorzej było w gminie Olkusz. Kilkunastominutowe oberwanie chmury zalało wiele piwnic i niżej położonych rejonów.
- Tuż po deszczu mieliśmy 22 wezwania do wypompowywania wody z piwnic. W poniedziałek przyszły dalsze zgłoszenia o zalaniach już nie wodą opadową, lecz gruntową - mówi Dariusz Wilk, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Olkuszu.

W samym Olkuszu przez wiele godzin nieprzejezdna była ul. Spółdzielcza. Zamieniła się w wielki staw. Na jej środku bił gejzer. Mimo interwencji pracowników wodociągów, którzy otwierali studzienki kanalizacji sanitarnej, sytuacja nie ulegała poprawie. Spływająca z Góry Pomorskiej i z drogi krajowej nr 94 woda tworzyła wielkie rozlewiska. - To jakiś koszmar. Tak jest przy każdym deszczu - denerwuje się Halina Kocjan, mieszkanka Olkusza.

Strach zapanował też na nowo na spustoszonym przez majową i czerwcową powódź Powiślu. W gminie Dąbrowa Tarnowska w niedzielę w nocy ogłoszono alarm przeciwpowodziowy. Według szacunków, na każdy metr kwadratowy spadło tam 150 litrów deszczówki.

- Momentalnie wypełniły się wszystkie rowy melioracyjne i koryta rzek w okolicy - relacjonuje Stanisław Początek, burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej. Występujące z brzegów potoki i rzeczki podtopiły około 2,5 tysiąca hektarów pól. Woda dostała się do piwnic ponad 200 domów. Problemy mieli mieszkańcy Nieczajnej Górnej. Na część wsi rozlała się niewielka na co dzień Nieczajka. Straty odnotowano też w Nieczajnej Dolnej, Szarwarku, Nieczajnej Górnej, Gruszowie Wielkim, Smęgorzowie i Sutkowie.

Znowu ucierpiał także powiat brzeski - na szczęście, tym razem w tym rejonie straty są niewielkie. - W sumie zostało podtopionych kilkadziesiąt budynków gospodarczych, głównie kotłowni - wylicza Dariusz Pęcak, komendant straży pożarnej w Brzesku.

Deszcz spowodował utrudnienia na drogach: uszkodził m.in. trasę krajową z Krakowa do Sandomierza w Śmiłowicach w pow. proszowickim i drogę wojewódzką w Nowym Brzesku. Tam kierowcy muszą się liczyć z utrudnieniami.

Współpraca: Małgorzata Gleń, Maria Mazurek, Krzysztof Sakowski, Andrzej Skórka, Małgorzata Więcek-Cebula,

Takie ulewy mogą się powtórzyć

Gwałtowne opady deszczu po wielu bardzo gorących dniach to nic dziwnego ani nietypowego. - Gwałtowność i niszczycielską siłę opadów tłumaczy wymieszanie się gorących i chłodnych mas powietrza - mówi prof. Janina Trepińska, klimatolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Takie rzeczy możemy przewidzieć, jednak niestety nie da się ustalić, gdzie dokładnie opady będą największe i gdzie może dojść do zniszczeń i strat - dodaje.

Takie ulewy jak ta niedzielna mogą się jeszcze powtórzyć w tym tygodniu. - Możemy się spodziewać opadów z gradem - mówi Tomasz Glabus, synoptyk z biura prognoz Aura. W dodatku wrócą upały. Aż do niedzieli będzie gorąco, wilgotno. Temperatura w ciągu dnia będzie się wahać między 26 st. C we wtorek do 34 st. C w piątek. - Piątek i sobota rano to będą jedyne dni w tym tygodniu, gdy w Małopolsce nie będzie padać - dodaje Glabus.

Według prognoz, niekorzystna pogoda ma się utrzymywać nad Małopolską do końca tygodnia. Czy później będzie lepiej, tego już nie wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska