Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: zdemoralizowany gang kantorowców z wyrokami dożywocia

Artur Drożdżak
Tadeusz G. i Wojciech W. są sprawcami zdemoralizowanymi w najwyższym stopniu, dla których życie ludzkie nic nie znaczy - uznał krakowski sąd. I skazał obu mężczyzn na kary dożywotniego więzienia. Trzeci z oskarżonych, Jacek P., został potraktowany łagodniej, bo usłyszał wyrok 15 lat pozbawienia wolności.

- Przyznał się do winy, przeprosił pokrzywdzonych, wyraził żal i skruchę. Wyjawił nieznane do tej pory okoliczności zabójstw - podkreślała sędzia Beata Górszczyk. Stąd nadzwyczajne złagodzenie kary, ale tylko wobec tego jednego oskarżonego.

Sąd zdecydował ponadto, że Tadeusz G. i Wojciech W. mogą wyjść na warunkowe, przedterminowe zwolnienie dopiero po odbyciu 30 lat kary. Pierwszy z nich ma teraz 50 lat, drugi 32. Do winy się nie przyznali, nie okazali skruchy. - A nawet prezentowali postawę roszczeniową, jeśli chodzi o warunki pobytu w areszcie śledczym - zauważyła sędzia.

Obrońcy skazanych na dożywocie Adam Pacyna i Władysław Pociej zapowiedzieli apelację od tego wyroku. Rodziny pokrzywdzonych nie chciały komentować decyzji sądu.Na krótką rozmowę zgodził się tylko oskarżyciel posiłkowy Stanisław Ś., wspólnik zastrzelonego w Myślenicach Stanisława P. Obaj prowadzili tam kantor wymiany walut. - Wiem, że mogłem zginąć, ale oni wybrali inne ofiary - nie kryje Stanisław Ś.

Nie tylko dzisiaj było widać, że przeżywał przebieg procesu, śmierć wspólnika. - Nie martwi pana, że jeden z zabójców wyjdzie za 15 lat z celi? - Martwi, ale chyba nie było innej możliwości, by dostał wyższą karę. Bez jego pomocy, pozostali mogli nie trafić za kratki - potwierdza.

Stanisław Ś. sprawiedliwością na papierze nazywa ten fragment wyroku, w którym sąd zdecydował, że pokrzywdzeni otrzymają finansowe odszkodowania od skazanych. - Oni za kratkami grosza nie zarobią, zaraz przepiszą majątki na rodziny, a my nie dostaniemy złotówki - ubolewa.

Faktycznie, sąd zdecydował, że oskarżeni mają do zapłacenia rodzinom zabitych właścicieli kantorów nawet po kilkaset tysięcy złotych. Sprawy finansowe budziły jednak mniej emocji niż ogrom zbrodni, jakich dopuścili się oskarżeni.

Przez trzy godziny sąd obrazowo opisywał przestępcze dokonania zabójców, jak przygotowywali się do napadów, przerabiali broń palną, kamuflowali swoje poczynania. - Coraz bardziej udoskonalali swoje metody. Obserwowali właścicieli kantorów, ich zwyczaje. Napadali tylko w okresie jesienno-zimowym, najlepiej w pochmurne, deszczowe dni, planowali drogę ucieczki - wyliczała sędzia.

Część uzasadnienia wyroku była niejawna, podobnie jak część rozpraw. W głównej mierze było to związane z odrębnym śledztwem, dotyczącym kolegi ze szkolnej ławy oskarżonego Jacka P. Okazało się bowiem, że był nim funkcjonariusz kieleckiego Centralnego Biura Śledczego. Krakowska prokuratura sprawdzała, czy czasem nie krył on oskarżonego Jacka P., gdy ten dokonywał zabójstw na terenie kraju. Jaki jest efekt tych ustaleń? Na razie to tajemnica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska