Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Krakowie kończy się proces gangu zabójców

Artur Drożdżak
Wojciech Matusik
Kar dożywotniego więzienia zażądała prokurator Katarzyna Płończyk dla Tadeusza G. i Wojciecha W. oskarżonych o pięć zabójstw i dwa usiłowania zabójstw właścicieli kantorów w Myślenicach, Tarnowie, Kraśniku, Sosnowcu i Piotrkowie Trybunalskim.

Najłagodniej potraktowano Jacka P., który jako jedyny przyznał się do winy, ujawnił okoliczności zbrodni i wydał wspólników. I chociaż to właśnie Jacek P. pociągał za cyngiel i strzelał do ofiar, prokuratura domaga się dla niego minimalnych kar za poszczególne zbrodnie, w których brał udział. W sumie chce, by za kratki trafił na 14 lat i 6 miesięcy.

- Wobec tego oskarżonego i tylko wobec niego należy zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, bo bez jego wyjaśnień popartych innymi dowodami nie udałoby się rozwikłać wielu poważnych przestępstw - mówiła wczoraj prokurator Płończyk, wygłaszając mowę końcową w krakowskim Sądzie Okręgowym.
Zarówno mowy obrońców, jak i ostatnie słowa oskarżonych zaplanowano na 5 lipca br. Potem sąd będzie miał tydzień na ogłoszenie wyroku.

Skruszony zabójca

Sądowy proces w sprawie zabójstw kantorowców trwał blisko półtora roku. W tym czasie skład sędziowski zapoznał się z obszernym materiałem dowodowym, który zawarto w prawie 100 tomach akt, w części niejawnych. Przesłuchano blisko 200 świadków. Same wyjaśnienia oskarżonych trwały kilkanaście rozpraw, ale tak naprawdę kluczową postacią w tym procesie był 40-letni Jacek P., żonaty ojciec dwójki dzieci, zatrudniony w skarżyńskich zakładach metalowych Mesko, do tej pory niekarany. - Przyznaję się do winy - nie krył mężczyzna i ze szczegółami opowiedział, jak z dwoma wspólnikami zabijał właścicieli kantorów. Do pierwszego zabójstwa doszło w grudniu 2005 r. Mordercy wpadli w marcu 2007 r., po dokonaniu w Myślenicach zabójstwa Stanisława P. i jego syna Łukasza. Ofiarom zrabowano wtedy waluty o łącznej wartości 160 tys. zł.

- To Jacek P. ujawnił, gdzie ukryto łup, gdzie znajduje się broń palna, materiały wybuchowe, gdzie dokonywano próbnego strzelania z broni - wyliczała prokurator.

Sam się oskarżył

Co więcej, gdy w końcu P. zdecydował się na ujawnienie całej prawdy, opowiedział jeszcze o kilku innych zbrodniach - m.in. w Tarnowie, Sosnowcu i Piotrkowie Trybunalskim. Śledztwa w tych sprawach były wcześniej umorzone z powodu niewykrycia sprawców. - Decydując się na szczerość, samooskarżył się o dokonanie zbrodni. To świadczy o jego wiarygodności - mówiła Płończyk.

Na podstawie słów Jacka P. skazano już dwie osoby za nielegalne posiadanie broni palnej. Toczy się też śledztwo dotyczące śmierci trzech Ukraińców, zamordowanych w 1991 r. w Cedzynie koło Kielc. Właśnie dzięki zeznaniom P. ta zbrodnia jest bliska wyjaśnienia. Po 18 latach od zabójstwa zarzuty postawiono trzem osobom.

Jacek P., wysoki, ubrany na czarno, został doprowadzony na proces zakuty w kajdanki i łańcuchy. Żywo dyskutował ze swoim obrońcą, gdy usłyszał, jaki wymiar kary zaproponowała dla niego prokurator. Pozostali oskarżeni też długo konsultowali się ze swoimi adwokatami, tym bardziej że prokuratura chce, by Tadeusz G. mógł się starać o warunkowe, przedterminowe zwolnienie dopiero po odbyciu 30 lat kary, a Wojciech W. 35 lat. Pierwszy z nich ma teraz 50 lat, drugi 32. Do winy się nie przyznali.

Kradli też truskawki

Oprócz zabójstw zarzucono im mniejsze przewiny, np. nielegalne posiadanie broni, materiałów wybuchowych, zapalników, a Tadeuszowi G. dodatkowo... kradzież 6 tys. sadzonek truskawek, 12 skrzynek plastikowych i roweru o wartości tysiąca złotych.

Wszyscy oskarżeni postrzegani byli jako tzw. normalni, sympatyczni i życzliwi ludzie, mieli rodziny. Tylko jeden z nich był w przeszłości karany za umyślne paserstwo. Dlatego ich ujęcie było tak trudne. Ustalono ich dzięki analizom billingów telefonicznych i numerom aparatów logujących się do sieci w stacjach bazowych niedaleko miejsca zbrodni.

Ofiarami byli właściciele kantorów lub osoby związane z obrotem walutą. Napady poprzedzone były długotrwałą obserwacją, a napastnicy najpierw strzelali, a dopiero potem rabowali. Z tego powodu media określały ich mianem "gangu zabójców".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska