Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: dusicielka z Tarnowa skazana na dożywocie

Artur Drożdżak
Andrzej Banaś
- Elżbieta M. jest chora i jej miejsce jest w szpitalu psychiatrycznym - twierdziła obrona. - To osoba bezwzględna, manipulująca ludźmi, bardzo inteligentna - takie zdanie o oskarżonej miał prokurator. Sąd Apelacyjny w Krakowie nie miał wątpliwości, że rację ma oskarżyciel publiczny i skazał kobietę na karę dożywotniego więzienia za zabójstwo 8-letniej dziewczynki. Wyrok jest prawomocny.

40-letnia Elżbieta B. przyjechała do Tarnowa w 1998 r. Wcześniej mieszkała na Śląsku, ale trudno jej było ułożyć sobie życie z pierwszym mężczyzną. Mieli różne charaktery, był alkohol, pojawiła się inna kobieta, to wszystko spowodowało, że rozstali się bez żalu. Co prawda z tamtego związku urodził się jej syn Amadeusz i była to jedyna dobra rzecz, która Elżbietę M. wiązała z przeszłością. Jednak jej szczęście skończyło się 5 października 2000 r.

- Mój jedyny syn, 11-letni Amadeusz, uczeń V klasy szkoły podstawowej, zaginął bez śladu - wykrzyczała do słuchawki oficera dyżurnego tarnowskiej policji. Dzień później zwłoki 11- latka znalazła sprzątaczka w zsypie na śmieci jednego z wieżowców przy ul. Lwowskiej, kilkaset metrów od jego domu. Do zbrodni przyznał się bezdomny 28- letni Ryszard N., ale twierdził, że to był nieszczęśliwy wypadek. Mężczyznę skazano na 12 lat więzienia.

Jeszcze nie przebrzmiały echa tej tragedii, gdy to Elżbieta M. trafiła za kratki podejrzana o ... zabójstwo i spalenie mieszkanki Tarnowa, narzeczonej kolegi z pracy. Elżbietę M. skazano na 11 lat więzienia.
W marcu 2006 r. skazana wyszła na przepustkę z więzienia i zjawiła się przed Szkołą Podstawową nr 8 w Tarnowie. Tam namówiła ufną i niewinną 8-letnią Madzię O., by poszła z nią do jej pustego mieszkania i tam udusiła dziewczynkę gołymi rękami i pętlą z bandaży, a potem martwe ciało rzuciła na wózek i przewiozła przez miasto, by zakopać je w krzakach. Na szczęście przypadkowi przechodnie zatrzymali kobietę.

Elżbieta M. początkowo nie przyznawała się do zabójstwa dziecka, mówiąc, że niczego nie pamięta. Podczas kolejnych przesłuchań przyznała, że tylko dziewczynkę zaprowadziła do mieszkania, które kiedyś wynajmowała, i tam ją "przytuliła do siebie". Później - jak mówiła - "utraciła pamięć", a po jej odzyskaniu zauważyła zwłoki dziecka. I chociaż Elżbieta M. została skazana na dożywocie cały czas zachodziły wątpliwości co do jej poczytalności. Przypomniała je obrona kobiety.

- Sprawa mojej klientki powinna zostać umorzona, a ona sama umieszczona w szpitalu - przekonywała w czwartek mec. Iwona Kornaś- Pierzak. Z kolei prokurator Jerzy Biederman mówił, że oskarżona to osoba, która manipuluje ludźmi, temu m.in. miało służyć pisanie przez nią pamiętnika, w którym opisała swoje pragnienia i szczegóły życia, by wszyscy poznali jej cierpienia.

- W pewnym momencie zaczęła też lansować tezę, że ma omamy, podczas których jej zmarły syn Amadeusz prosi ją o towarzystwo. Ale Elżbieta M. zaczęła o tym mówić dopiero podczas siódmego przesłuchania- zauważył prokurator.

Sąd Apelacyjny na podstawie opinii dwóch zespołów biegłych uznał, że Elżbieta M. nie jest chora psychicznie, a jedynie taką chorobę symuluje.
- Prezentowany przez oskarżoną obraz kliniczny nie odpowiadał postaci żadnej ze znanych chorób psychicznych- zauważył sąd. Z tego powodu pięcioosobowy skład zawodowych sędziów skazał kobietę na najwyższy wymiar kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska