18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwoje artystów pod jednym dachem, czyli koniec świata co pięć minut

Barbara Sobańska
Oboje są bardzo energiczni, żywiołowi i radośni, co skutkuje częstymi, ale krótkimi spięciami
Oboje są bardzo energiczni, żywiołowi i radośni, co skutkuje częstymi, ale krótkimi spięciami Wojciech Matusik
Sztuka to ich pasja. Łączą ją z życiem rodzinnym, co wymaga wielu różnych wygibasów. Ale dają radę. Do dwojga małych dzieci zatrudniają trzy opiekunki. On zajmuje się logistyką zawodową, a ona domową. Gdy próbują się zamienić, ten misternie zbudowany świat zaczyna chwiać się niebezpiecznie.

Robert Lubera

Muzyk, wokalista, kompozytor, autor tekstów, aranżer, producent, gra m.in. w zespołach Sagittarius, The End, Robert Gawliński, Nie-bo, pisze muzykę filmową

Poznaliśmy się w toalecie. Dwa dni po śmierci mojego ojca. Byłem dość mocno odrealniony. Grałem z Arturem Gadowskim koncert, który w Końskich organizowała Kaśka Gaertner. Występowała również Marta. Na zapleczu sceny, w domu kultury, była toaleta. Nie wiadomo, czy męska czy damska, a że chcieliśmy z niej oboje skorzystać, to właśnie był temat naszej pierwszej rozmowy.

Potem wracaliśmy razem do domu moim samochodem i okazało się, że mieszkamy dwie przecznice od siebie. Była pełnia i tak jasna noc, że nawet na chwilę wyłączyłem światła. Gdy wjeżdżaliśmy do Krakowa trwał pokaz sztucznych ogni. Powiedziałem, że to dla niej załatwiłem. I tak do dziś wszystko dla niej załatwiam. Ale zakochałem się dopiero wtedy, gdy ujrzałem ją w spektaklu, na który mnie zaprosiła.

Spotkaliśmy się i poznali jako doświadczeni ludzie z pewnym dorobkiem zawodowym. Nasze życie jest skomplikowane i trudne, rozłąki bywają długie, ale oboje to rozumiemy i akceptujemy. Łączymy życie zawodowe i rodzinne, co jest przyczyną nieustannych spięć.

Kłócimy się często, a raczej sprzeczamy, ale nigdy nie mamy cichych dni. Przeproś mnie! Odwołaj to! - mówimy sobie i wszystko wraca do normy. To burzliwe, ale krótkie spięcia. Najwięcej jest ich wtedy, gdy jesteśmy w akcie twórczym. Kiedy przygotowuję nową płytę, a Marta jest przed premierą, głowy mamy zajęte czymś innym, a problemów ziemskich, domowych jest ciągle tyle samo. Wtedy napięcie rośnie i sprzeczek jest dużo. Gdy jesteśmy z dziećmi w domu na wsi, nigdy się nie kłócimy.

Marta to perfekcjonistka. U niej wszystko musi grać. Kiedyś wracaliśmy z koncertu z Wiednia i siedząc w pustawym pociągu, czekaliśmy na odjazd. Martę nurtowało, dlaczego na jednym wagonie jest napisane Ostrawa, na innym Cieszyn. W końcu uznała, że siedzimy w złym. Mieliśmy tyle tobołków, że aby zmienić wagon, musiałem wyjść na peron. I wtedy pociąg ruszył. Ja miałem bilety, Marta paszporty. Wpierw chciała za mną skoczyć z okna, bo z niej to trochę duże dziecko, a potem pociągnęła za hamulec bezpieczeństwa. Zatrzymała dla mnie pociąg relacji Wiedeń - Kraków.

Wszystkie sprawy załatwiamy od razu, niczego nie odkładamy. Mamy bardzo podobne, żywiołowe temperamenty. Dobrze się dogadujemy, dajemy radę, choć gdyby ktoś spojrzał z boku, mógłby mieć wątpliwości. Znajomi, gdy widzą nas w kłótni, to uciekają, bo się boją. Myślą, że to koniec świata. A tak nie jest. Jesteśmy razem 10 lat, a przeżyliśmy je tak intensywnie, że innym zajęłoby to z 60.

Marta Bizoń

Aktorka Teatru Ludowego w Krakowie (współpracuje też z innymi) absolwentka krakowskiej PWST, śpiewa w pięciu językach, zdobywczyni licznych nagród

Robert dostał mnie za patelnię. Kwiatków przy oświadczynach nie było, była właśnie patelnia. Zresztą o naszym ślubie dowiedział się dopiero po moich rodzicach. Pewnego razu przyjechałam do domu, a mama zaczęła ubolewać, że będę starą panną. Powiedziałam jej, że właśnie nie, bo we wrześniu biorę ślub. I zaczęłam zachodzić w głowę, jak to powiedzieć Robertowi. Ale gładko poszło.

Rzucił krótko: "dobra".

Oboje jesteśmy artystami, ale Robert jest też moim menedżerem, świetnym organizatorem. Kreuje naszą zawodową przyszłość. Często rzuca jakiś pomysł, ja oceniam, że chce się porwać z motyką na słońce, a potem okazuje się, że to realne i całkiem fajnie wychodzi. Robert ma wielką fantazję, nie boi się, żadna przeszkoda nie jest dla niego nie do pokonania. Dla mnie jako artystki bardzo ważna jest jego opinia.

A zawsze mówi prawdę prosto w oczy, bo uważa, że w sztuce nie wolno kłamać.
Nasze życie w oczach normalnego człowieka jest zupełnie zwariowane. Sztuka to nasza pasja, a połączenie jej z życiem rodzinnym wymaga wielu wygibasów. Dzieci bywają z nami w trasie, córka to nawet przez pół roku, jeszcze w brzuchu, bo tak zadbał o to mój menedżer. Robert dba o sprawy zawodowe. Domowe spoczywają na mnie. Gdy wychodzę, muszę zostawić mu słynną listę, bo inaczej zaraz się pogubi i nie zrobi połowy rzeczy. Często zapomina o domowej logistyce, przychodzi i proponuje: chodź, wyjdziemy gdzieś wieczorem, a ja głowię się jak znaleźć opiekunkę do dzieci. Przed świętami zazwyczaj "wypada mu dysk" i oświadcza, że z przyczyn niezależnych od niego nie może poświęcić się domowym obowiązkom. Oczywiście, jeszcze nigdy mu nie wypadł.

Wkurza mnie, że jest okropnym bałaganiarzem. Każdego ranka szuka kluczy i dokumentów. Niestety, córka to po nim odziedziczyła. Ale jest też duszą towarzystwa, prawdziwym lwem salonowym. Naprawdę go lubię, nie tylko kocham.

Po kilku latach wspólnego życia Robert znalazł nagranie, nad którym pracowaliśmy razem, jeszcze przed tym prawdziwym poznaniem się, brzemiennym w skutki. Kompletnie nam to umknęło, nie zapamiętaliśmy się wtedy. Zapytałam go: Co, nie wpadłam ci wtedy w oko? Odpowiedział, że zapamiętał mnie jako wielką kulę. To taka gruba byłam? - spytałam przerażona. Nie, energii, odparł. Artysta!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska