Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Buntownik w oświacie

Artur Drożdżak
Franciszek Ptak, lat 61, rolnik z Bieńczyc, ojciec 8 dzieci, żonaty na własnej skórze przekonał się, że odmienne od obowiązujących poglądy na oświatę mogą być szkodliwe. I musiał z tego się tłumaczyć w sądzie. Od wyroku skazującego i surowych kar finansowych uratowała go dopiero polityka.

Franciszek Ptak to nietuzinkowa osobowość, dobry znajomy Wincentego Witosa, w latach 1898-1902 wydawał czasopismo "Obrona Ludu"’ organ stronnictwa chrześcijańsko - ludowego, w 1900 kandydował do austriackiej Rady Państwa, ale dopiero w wyborach do galicyjskiego Sejmu Krajowego w 1908 roku został wybrany na posła z gmin wiejskich powiatu krakowskiego. W sejmie był członkiem komisji petycyjnej i komisji gminnej oraz rewidentem sejmowym. Co ciekawe, nazwisko Franciszka Ptaka pada nawet w dramacie Stanisława Wyspiańskiego "Wesele".

Informacja o tym, że Ptak miał się dopuścić rzekomego buntu w oświacie wyszła na jaw w maju 1920 r., gdy zarząd szkoły w Krzesławicach wysłał pismo do prokuratora w Krakowie, że zwołano w gminie posiedzenie całej miejscowej ludności.

Przyszło ze 40 osób, zebranie prowadził Ptak i poseł ruchu ludowego Franciszek Wójcik z Wyciąż. Na uskarżanie się ludności, że trzeba płacić kary za nieposyłanie dzieci do szkoły Ptak miał oświadczyć publicznie, by grzywien nałożonych przez Radę Szkolną Okręgową nie regulować, bo jako rodzice nie są do tego zobowiązani.

Poseł Wójcik spisał wszystkich ukaranych i zapewniał ich, że on osobiście od ich od tych kar finansowych zwolni. Wzburzonych ludzi uspokojono obietnicami pomocy, zebranie rozwiązano. Miesiąc później z polecenia starosty przyjechał do Krzesławic sekwestrator, ale wyjechał z niczym, grzywien nie ściągnął. - Ponieważ Franciszek Ptak buntuje ludność, by nie słuchała ustaw szkolnych nałożonych przez rząd tym samem występuje przeciwko rządowi.
Podburza ludność przeciwko nauczycielstwu, utrudnia mu mozolną prace, utrąca oświatę i wprowadza anarchię - donoszono odpowiednim władzom oświatowym i prokuratorowi. W raporcie o niepokojach społecznych w gminie zawarto też informację, że "ludność szemrze, iż to kierownik szkoły nałożył kary grzywny, bo te pieniądze będą dla niego.

Ptak miał też oświadczyć, że i takiego kierownika trzeba usunąć. Sprawa stała się na tyle głośna, że zarząd szkoły z Krzesławic w urzędowym piśmie do organów ścigania "upraszał o wytoczenie buntowszczykowi śledztwa i surowe ukaranie tegoż". Anarchia Franciszka P. miała się też objawiać tym, że przekonywał, by nawet i wójta ludzie zwolnili, bo nie poszedł za miejscowymi w sprawie płacenia grzywien. Jako świadka przesłuchano Dominika Ch., lat 31, kierownik szkoły.

Zeznał pod przysięgą, że na początku roku szkolnego był zmuszony wykazać dzieci nie uczęszczające do szkoły na przełomie 1919 i 1920 i na tej podstawie władza lokalna wymierzyła kary pieniężne rodzicom uczniów. Kierownikowi znany był fakt, że Ptak i Wójcik zwołali zebranie gminne, na którym mieli namawiać ludzi, aby kar nie płacili.

- Ale ja osobiście tych nawoływań nie słyszałem - zeznał Dominik Ch. Ptak stanął przed sądem, ale do winy się nie przyznał. - Nie ogłaszałem, by dzieci do szkoły nie posyłać i grzywien nie płacić - odparł zarzuty i to wystarczyło, by sprawę pozytywnie dla niego zakończyć, tym bardziej, że rodzice uczniów stanęli za nim murem. Dla porządku chciano jeszcze przesłuchać posła Franciszka Wójcika, ale nie było to możliwe i to z prostej przyczyny. Poseł zasłonił się immunitetem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska