Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścieki z Polski trują słowackie jezioro

Józef Słowik
O zatruwaniu Czarnej Orawy i Jeziora Orawskiego zaalarmowali wszystkie możliwe służby podhalańscy wędkarze
O zatruwaniu Czarnej Orawy i Jeziora Orawskiego zaalarmowali wszystkie możliwe służby podhalańscy wędkarze Archiwum Euroregionu Tatry
Nie zna granic ni kordonów ściek z Jabłonki. Brak kanalizacji i skandal na skalę międzynarodową.

Słowacy protestują przeciwko zatruwaniu przez polskie ścieki Jeziora Orawskiego, wielkiego sztucznego zbiornika na polsko-słowackim pograniczu.

Od kilku lat nasi południowi sąsiedzi podnoszą zarzut, że rzeka Czarna Orawa, która ma źródła w Polsce, a wpływa do sztucznego zbiornika na ich terenie, przynosi z sobą mnóstwo ścieków. Chodzi zwłaszcza o nieczystości pochodzące z nie do końca skanalizowanej gminy Jabłonka (pow. nowotarski). Największym trucicielem ma być, według Słowaków, ogromna ubojnia zwierząt po polskiej stronie, należąca do firmy Kojs.

- Nie ma się co dziwić Słowakom, bo Jezioro Orawskie to naprawdę piękne miejsce - mówi Marek Szandor, wiceprezes koła Polskiego Związku Wędkarzy w Zakopanem. - Ustawicznie patrolujemy te tereny, aby nie doszło do takich zdarzeń jak w ubiegłym roku, kiedy to na miejscu pojawiła się nawet telewizja słowacka, aby pokazać, jak Polacy szanują ich przyrodę.

To właśnie Szandor wraz ze kolegami wędkarzami odkrył w ubiegłym roku, że ścieki poprodukcyjne trafiały z pobliskiej ubojni do rzeki Czarnej Orawy, a następnie do "vodnej nádrži na Oravie", jak mówią na zbiornik Słowacy.

Dziś właściciel zakładów masarniczych Mirosław Kojs zapewnia, że ma pełną dokumentację na wywożenie ścieków i poprodukcyjnych odpadów.

- Złożyłem już wniosek na budowę przyzakładowej oczyszczalni - mówi Kojs. - Przypuszczam, że gdy otrzymam wszystkie odpowiednie uzgodnienia, budowa potrwa na pewno nie dłużej niż trzy miesiące.
Jednocześnie Kojs utrzymuje, że jego firma w żaden sposób nie zatruwa Czarnej Orawy, chociaż przyznaje, że w ubiegłym roku został ukarany mandatem, gdy w po-bliżu jego zakładu znaleziono w rzece odpady powstające podczas uboju zwierząt.

Powiatowy inspektor ochrony środowiska z Nowego Targu wlepił mu wtedy karę w wysokości 500 zł.

Na sprawę zanieczyszania Jeziora Orawskiego prezydent Słowacji Ivan Gašparovič poskarżył się nawet prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu. W lutym, podczas spotkania w Jabłonce, obaj stwierdzili zgodnie, że sprawą trzeba się zająć najszybciej jak to możliwe.

Znalazło się rozwiązanie - gmina Jabłonka po polskiej stronie i miasto Trstena na Słowacji postanowiły napisać wspólnie wniosek do Unii Europejskiej o pomoc finansową przy budowie kanalizacji.

Wójt Jabłonki Antoni Karlak mówi, że właśnie czeka na akceptację tego wniosku. Ostateczna decyzja, czy za 3 miliony 600 tysięcy euro po polskiej stronie zostanie wybudowana kanalizacja, ma zapaść z końcem maja. Łącznie na skanalizowanie polsko-słowackich terenów przygranicznych Bruksela zamierza dać 5 mln euro.

Milan Nevlaza, urzędujący w Kieżmarku dyrektor biura Združenie Tatry (tak po słowacku nazywa się Euroregion Tatry), nie ukrywa, że sprawa kanalizacji w Jabłonce jest także dla Słowaków priorytetowa.

Jezioro Orawskie, znajdujące się u zbiegu rzek Czarnej i Białej Orawy, leży w regionie Orawa, w środkowej Słowacji. Jest to największy powierzchniowo sztuczny zbiornik wodny Słowacji.

Po napełnieniu jeziora w 1954 r. granicę państwową poprowadzono w taki sposób, by jezioro znalazło się po stronie słowackiej. Teraz granica na krótkim odcinku biegnie północnym brzegiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska