Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Małecki o rozstaniu z Wisłą Kraków. "Odszedłem wyłącznie z powodu trenera"

Rozmawiał Bartosz Karcz
Patryk Małecki wiosną w Wiśle nie zagra. Wczoraj związał się 2,5-letnim kontraktem z Pogonią Szczecin
Patryk Małecki wiosną w Wiśle nie zagra. Wczoraj związał się 2,5-letnim kontraktem z Pogonią Szczecin Wojciech Matusik
- Trener cały czas miał "klapki na oczach" i jak mnie już raz "zaszufladkował", to nie było szans wyjścia z tej szufladki do samego końca - mówi Patryk Małecki, były piłkarz Wisły, który podpisał kontrakt z Pogonią Szczecin.

- Przez ostatnie trzynaście lat był Pan - z małymi przerwami - związany z Wisłą Kraków. Żal odchodzić?
- Żal odchodzić, ponieważ byłem bardzo związany z klubem.

- A musiało dojść do tego rozstania?

- Nie musiało. Odszedłem z Wisły wyłącznie z powodu trenera.

- Co było główną przyczyną tego, że przez ostatnie pół roku nie grał Pan na miarę swoich możliwości?
- Po przyjeździe z letniego obozu byłem wrakiem. Treningi nie były dostosowane do indywidualnych potrzeb piłkarzy. Podczas obozu, jak również po powrocie, trener nie skierował nas nawet na badania, żeby sprawdzić poziom zmęczenia. Żeby wrócić do formy, musiałem chodzić do fizjoterapeuty na własną rękę.

- Nie ma Pan poczucia, że biorąc pod uwagę skalę swojego talentu, powinien Pan być dzisiaj w innym miejscu swojej kariery, a nie na jej zakręcie?
- Nie mam takiego poczucia, ponieważ nie czuję się, jakbym był na zakręcie. Gdyby nie mój powrót z Turcji, to Wisła byłaby na zakręcie i mogłaby nawet spaść do I ligi. Takie do mnie dochodziły głosy.

- Nie powiedział Pan przez całą jesień jednego złego słowa o trenerze Franciszku Smudzie. Nie było jednak tajemnicą, a teraz Pan to potwierdza swoimi wypowiedziami, że wasza współpraca nie układała się najlepiej. Nie dało się znaleźć wspólnego języka z tym szkoleniowcem?
- Nic nie mówiłem, ponieważ cały czas miałem nadzieję, że trener się do mnie w końcu przekona. Niestety, trener jednak cały czas miał "klapki na oczach" i jak mnie już raz "zaszufladkował", to nie było szans wyjścia z tej szufladki do samego końca.

- Zgodzi się Pan z tezą, że kiedyś młody Patryk Małecki zacisnąłby zęby i starałby się udowodnić trenerowi, że myli się, sadzając Pana na ławkę? Skąd taka zmiana w Panu? Aż tak Pan spokorniał?
- Teraz już wiem - bo życie mnie tego nauczyło - że głową muru nie rozbiję. Co do wspomnianej pokory to na pewno spokorniałem, ale nie była to zasługa trenera. Żeby ktoś mnie czegoś uczył, musiałby mieć autorytet, a tutaj tego zabrakło.

- Już pod koniec rundy jesiennej było wiadomo, że raczej odejdzie Pan z Wisły. Potrzebne było Panu to całe zamieszanie z kolacją po ostatnim meczu? Nie lepiej było powiedzieć jeśli już nie trenerowi, to choćby kierownikowi drużyny, Jarosławowi Krzosce, dlaczego Pana zabraknie na kolacji z właścicielem Wisły?
- Jak już wcześniej powiedziałem w jednym z wywiadów, zostało to sztucznie nadmuchane przez trenera. Moja nieobecność na kolacji w żaden sposób nie godziła w kolegów z drużyny ani w właściciela klubu. Uznałem, że skoro my jesteśmy gospodarzami tej kolacji i będą tam inni piłkarze, to trenerowi nie muszę się tłumaczyć, a szczerze mówiąc, o kierowniku nie pomyślałem.

- Dlaczego po ostatnim meczu z Pogonią, gdy kibice skandowali Pańskie nazwisko, nawet się Pan do nich nie odwrócił? Emocje, żal, że to już koniec, były aż tak duże?

- To pozostawiam dla siebie.

- Co Pan będzie najmilej wspominał z tych ostatnich trzynastu lat?

- Trzy mistrzostwa, bramki strzelane na arenie międzynarodowej, a przede wszystkim to, że mogłem grać w takiej drużynie, z białą gwiazdą na sercu.

- Budził Pan zawsze skrajne emocje. Jedni Pana uwielbiali, inni wściekali się na Pana. Czy jest coś, czego drugi raz nie zrobiłby Pan? Np. czy teraz z perspektywy czasu inaczej załatwiłby Pan sprawę z ikoną klubu, Kazimierzem Moskalem, któremu nie podał Pan ręki, gdy zmienił Pana w czasie meczu ze Standardem Liege, a później nie chciał Pan go przeprosić?
- Każdy kto coś znaczy, budzi emocje, a sprawa z Kazimierzem Moskalem została już przerobiona dziesięć razy i nie chcę więcej tego rozpamiętywać.

- Wisła rozliczyła się już z Panem, jeśli chodzi o zaległości w wypłatach?
- Jeszcze nie, ale rozmawiamy na ten temat i myślę, że dojdziemy do porozumienia, które usatysfakcjonuje obie strony.

- Na jak długo związał się Pan kontraktem z Pogonią?

- Na 2,5 roku.

- W Szczecinie trenerem jest Dariusz Wdowczyk, który znany jest z twardej ręki do piłkarzy. Jak chce Pan sobie ułożyć współpracę z tym szkoleniowcem i czy już rozmawiał Pan z nim na ten temat?
- Nigdy nie zakładam, że współpraca będzie się układała źle. Zawsze chcę jak najlepiej, ale to życie pokazuje, co dzieje się dalej. To ja muszę się dostosowować do trenera, a nie on do mnie.

- Jest duża szansa, że wiosną Wisła jeszcze raz zagra z Pogonią po podziale ekstraklasy na grupy. Wyobraża Pan już sobie, jak to będzie wyjść na boisko i zagrać przeciwko "Białej Gwieździe"?

- W ogóle nie zastanawiam się nad tym w tym momencie.

- Przenosi się Pan na drugi koniec Polski. Wróci Pan kiedyś do Krakowa i tutaj osiądzie po zakończeniu kariery, czy dzisiaj jeszcze trudno jest Panu odpowiedzieć na tak postawione pytanie?
- Być może wrócę do Krakowa. Nie chcę przesądzać teraz, co będzie kiedyś.

- Co chciałby Pan powiedzieć kibicom na zakończenie swojej bardzo długiej przygody z Wisłą?

- Dziękuję za wszystko...

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska