Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała ponad dwa promile, ale i tak wsiadła za kółko. Kobieta jechała z 12-letnią córką

Paweł Szeliga
Uciekający w Tarnowie pijany kierowca staranował słupki oraz betonowe donice, odgradzające ulicę Sikorskiego od chodnika
Uciekający w Tarnowie pijany kierowca staranował słupki oraz betonowe donice, odgradzające ulicę Sikorskiego od chodnika Fot. archiwum KMP w Tarnowie
2,1 promila alkoholu w wydychanym powietrzu miała 44-letnia mieszkanka Kasinki Małej (gm. Mszana Dolna), którą po pościgu zatrzymała limanowska drogówka. Kobieta jechała z 12-letnią córką.

Policjanci pewnie nie zwróciliby uwagi na audi 44-latki, gdyby kobieta na widok radiowozu nie skręciła gwałtownie z głównej drogi. Auto wjechało na polną ścieżkę i przyspieszyło. Policjanci ruszyli w pościg. Jechali za samochodem ponad kilometr. Pościg zakończył się, gdy auto zatrzymało się przed jednym z domów. Okazało się, że mieszka tam babcia 12-latki.

- Gdy policjanci zauważyli, że w aucie jest dziecko, poprosili, by poszło do swoich krewnych - mówi aspirant Stanisław Piegza, rzecznik prasowy limanowskiej policji. - Dopiero wtedy podjęli interwencję.

Ponieważ 44-latka nie chciała wyjść z samochodu, funkcjonariusze musieli ją stamtąd wyciągnąć siłą. Zachowywała się agresywnie. Okazało się, że jest pijana. Dobę spędziła w sądeckiej izbie wytrzeźwień. Potem wróciła do domu.

Ona pije i wsiada za kółko

Mieszkańców Kasinki Małej zatrzymanie 44-latki nie dziwi. Mówią, że nadużywa alkoholu co najmniej od dwóch lat. W kwietniu 2011 r. drogówka zatrzymała ją do rutynowej kontroli. Badanie alkomatem wykazało 0,6 promila. - Kobieta nie chciała się poddać badaniu, sugerowała, że jest zbędne - informował wtedy Stanisław Piegza.
W 2011 r. kasinianka była przekonana, że uniknie kłopotów, bo wyciągnęła z torebki pieniądze i położyła gotówkę w radiowozie. Gdy policjanci ostrzegli, że popełnia w ten sposób przestępstwo, zbagatelizowała te słowa i rzuciła, że to jest "lepsze" załatwienie sprawy. Wtedy odebrano jej prawo jazdy na rok. Była nauczycielką, ale po pijackim wybryku straciła pracę w szkole. Od tamtej pory jest bezrobotna. I wciąż nadużywa alkoholu.

- Trzeba coś zrobić, żeby jej pomóc - uważa Helena Kania, sołtys Kasinki Małej. - Może uda się ją namówić na terapię? Ma problem z alkoholem, jeszcze kiedyś kogoś zabije.

Zgoda na leczenie

Na razie pewne jest, że 44-latka straci prawo jazdy na dłużej niż rok, co oznacza, że chcąc je odzyskać, będzie musiała ponownie zdać egzamin uprawniający do prowadzenia pojazdów. Odpowie też za jazdę po pijanemu, za co grozi do dwóch lat więzienia.
- Jej sprawą zajmie się Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - zapowiada wójt Mszany Dolnej Bolesław Żaba. - Można wnioskować o skierowanie kobiety na leczenie, ale ona musi wyrazić na to zgodę. Sprawa jest bardzo poważna, gdyż mamy już do czynienia z recydywą.

Prezes Sądu Rejonowego w Limanowej Piotr Borkowski uważa, że działanie gminnej komisji jest pierwszym krokiem do rozwiązania alkoholowego problemu 44-latki.

- Sąd zawsze działa na wniosek - wyjaśnia Piotr Borkowski. - Nie może sam kierować na leczenie odwykowe, więc taki dokument jest dla niego niezbędny.

Na razie sprawę 44-latki złapanej na jeździe po pijanemu badają policjanci z Mszany Dolnej.

**

Nieszczęścia po alkoholu**

W nocy zmarło dziecko pijanej kobiety z Łodzi

W ten sposób dopełniła się tragedia z nocy sylwestrowej, gdy tuż po północy pijani i agresywni mieszkańcy ul. Łodzi zatrzymywali samochody i wymuszali od kierowców haracze za przejazd.
Pijana 31-latka wpadła pod toyotę prowadzoną przez trzeźwego 67-latka. Część świadków tragicznego wypadku twierdzi, że sama położyła się przed autem. Została ciężko ranna, zmarła w szpitalu. Jej dziecko, które przyszło na świat po cesarskim cięciu, było w stanie krytycznym, dostało 1 punkt w skali Apgar. Zmarło w nocy z czwartku na piątek.
(WP)

Trzy miesiące aresztu dla sprawcy wypadku

Sąd Rejonowy w Kamieniu Pomorskim zdecydował wczoraj
o trzymiesięcznym areszcie dla sprawcy tragicznego wypadku w tym mieście. Zginęło w nim sześć osób, w tym dziecko.
W czwartek prokurator przedstawił 26-latkowi, który prowadził auto pod wpływem alkoholu i narkotyków, zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, której skutkiem była śmierć wielu osób. Grozi mu do 15 lat więzienia.

Nocny pościg za pijanym. Na szczęście nikt nie zginął

W Tarnowie w piątkową noc policjanci ścigali samochód z pijanym 24-latkiem za kierownicą. Uciekinier rozbił swój samochód na chodniku przy ul. Sikorskiego.

Tuż po godz. 1 w nocy oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie o usiłującym wyjechać z parkingu przy ul. Reymonta nietrzeźwym kierowcy. - Dojeżdżający na miejsce policjanci zobaczyli samochód marki Rover, który na ich widok zaczął uciekać - mówi Olga Żabińska z tarnowskiej policji. Rover wjechał pod prąd w pobliską ul. Wiejską, a następnie popędził w kierunku centrum nie reagując na sygnały z radiowozu ani oznakowanie ulic. Przejechał przez środek ronda na ul. Klikowskiej, a na ul. Szkotnik zjechał na pas ruchu dla jadących z przeciwka. Tam omal nie zderzył się z drugim radiowozem. W końcu Rover staranował słupki odgradzające jezdnię oraz betonowe donice i utknął na chodniku. Na szczęście pieszych nie było w pobliżu. Zatrzymany przez policję 24-latek był pod wpływem prawie dwóch promili alkoholu. Nietrzeźwy był również jego 22-letni pasażer. Obaj nie odnieśli obrażeń.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska