Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Romski grób stanął w ogniu. Romowie z Koszar mówią o podpaleniu

Wojciech Chmura
Przy zdewastowanym przez ogień grobowcu byli  wczoraj bracia  zmarłego i jego dalsza rodzina
Przy zdewastowanym przez ogień grobowcu byli wczoraj bracia zmarłego i jego dalsza rodzina Wojciech Chmura
Zwęglone resztki wiązanek, pęknięta od gorąca nagrobna płyta, wokół porozrzucane znicze. Takie zniszczenia zastał w niedzielę rano na rodzinnym grobowcu Mieczysław Szczerba. W tym miejscu na cmentarzu parafii Wszystkich Świętych w Łososinie Górnej spoczywa jego brat, Leszek.

- Jestem przekonany, że ta dewastacja to było celowe działanie. Widać, że ktoś dorzucał jeszcze do ognia suche bukiety ściągnięte ze śmietnika obok - sugeruje Szczerba.

Mężczyzna jest prezesem stowarzyszenia "Bergitka Roma", które skupia ludność romską z Nowego Sącza, Maszkowic, Szczawnicy i Limanowej. Brata Leszka pochował w tym grobowcu dziewięć miesięcy temu.

Rodzina zmarłego twierdzi stanowczo, że pożar na cmentarnym grobowcu to nie był głupi wybryk czy zwykły akt wandalizmu, a przemyślane działanie wymierzone przeciwko mniejszości romskiej zamieszkałej w Koszarach, na osiedlu pod Limanową.
- Wszystkie groby romskie na tym cmentarzu należą do naszej rodziny. Nikt dotąd nie próbował ich podpalać. Teraz przypominam sobie jednak, że niedawno jakiś chłopak tak nam się odgrażał, gdy przyszliśmy na cmentarz - mówi Mieczysław Szczerba.

O sprawie powiadomił już limanowską policję. Śledczy z wydziału kryminalnego wczoraj zabezpieczali na cmentarzu ślady. Pana Mieczysława o zniszczeniach powiadomiła rodzina z Koszar. Po porannej mszy o godz. 8 w kościele w Łososinie Górnej, poszli jak zwykle na cmentarz odwiedzić groby bliskich. Oprócz Leszka Szczerby pochowanych w tym miejscu jest jeszcze sześciu innych Romów.

- Wpadł do mnie rano szef cały roztrzęsiony i prosił, żeby go wieźć do Limanowej na cmentarz, bo podpalono grób brata. Był w szoku - relacjonuje Marek Pasiut, który pracuje w firmie Mieczysława Szczerby. Sam nie mógł w to uwierzyć, bo znał Leszka Szczerbę, a to był spokojny człowiek i nikomu nie wadził. Rodzina zmarłego o pomoc w ujęciu sprawcy podpalenia grobu poprosiła także miejscowego proboszcza.

- Teraz mamy do niego żal - mówią zgodnie Marek i Sławomir, bracia zmarłego. Byli u duchownego, błagali, by między jedną a drugą mszą przyszedł na cmentarz i zobaczył, co się stało. Powiedział coś o tym wiernym z ambony. Tym bardziej że z kościoła na cmentarz jest niedaleko, ze sto metrów.

- Nie przyszedł, niczego nie ogłosił, a słuchaliśmy mszy o godz. 11 na cmentarzu- opowiadają bracia. Proboszcz parafii Wszystkich Świętych nie ma sobie nic do zarzucenia. Zasłania się brakiem czasu. - Przyszli do mnie na chwilę przed mszą, zachowywali się głośno. Później musiałem iść na zapowiadaną wcześniej kolędę - tłumaczy ks. Stanisław Kowalik. Uważa, że Romowie podeszli do sprawy zbyt emocjonalnie.

- Być może do zaprószenia ognia doszło przez przypadek. Takie wypadki mają miejsce na cmentarzach- opowiada ks. Kowalik. Przekonuje, że w jego parafii nie ma dyskryminacji czy prześladowania Romów.

- Żyjemy w spokojnej wspólnocie parafialnej - zaznacza. Dotarliśmy do jednego z miejscowych strażaków OSP. To do niego w sobotę po godz. 23 zadzwonili koledzy, którzy przechodzili obok cmentarza.

- Odezwali się, bo zauważyli duży ogień i dym. Płomienie były tak wielkie, że myśleli, iż może kościół się pali - relacjonuje strażak. Jego kolega natychmiast pobiegł na cmentarz i ugasił pożar, zadeptał płomienie, które ogarnęły grobowiec.

Sołtys z Łososiny Górnej Monika Pytel od nas dowiedziała się o całym zdarzeniu. Uważa, że ogień wybuchł przypadkowo. - Romowie dbają o to, by na grobach było bardzo dużo zniczy i kwiatów. Wystarczy jedna iskra, żeby pojawił się ogień - mówi Pytel.

Wiosną w Limanowej dochodziło do ostrych konfliktów polsko- romskich. Próbowano dokonać samosądu na jednej z romskich rodzin. Romowie skarżyli się na to, że są dzieci są prześladowane w Zespole Szkół Samorządowych nr 4. Miało tam dochodzić do bójek młodzieży polskiej z romską na tle rasowym. Wielokrotnie musiała interweniować policja. Od tamej pory był tu spokój.

Napisz do autora:
[email protected]

Emocje i różne wersje

Jestem zbulwersowany
- Jestem zaskoczony i zbulwersowany wiadomościami z Łososiny Górnej. Jeśli to działanie celowe, to nie można tego inaczej nazwać jak wandalizm, chuligański wybryk, godny potępienia - powiedział nam duszpasterz Romów w Polsce ks. Stanisław Opocki. Romowie bardzo szanują zmarłych, tak jak my czcimy świętych. Podpalenie grobu to u nich niewybaczalny afront. To uderzenie w ich kulturę, w ich sacrum.

Badamy różne wątki

- Nasi eksperci określą, jaka była przyczyna pojawienia się ognia. Nie można wykluczyć żadnej wersji. Także tej, że pożar był przypadkowy na skutek wywrócenia się znicza od podmuchu wiatru - mówi rzecznik policji w Limanowej Stanisław Piegza.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Romski grób stanął w ogniu. Romowie z Koszar mówią o podpaleniu - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska