Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko wróciło chore ze szpitala w Krakowie-Prokocimiu [INTERWENCJA]

Magdalena Stokłosa
fot. Aneta Żurek
Mała Ania z początkiem grudnia trafia do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu z ciężkim zapaleniem płuc. Po tygodniu zostaje wypisana do domu. Zapalenie płuc wyleczone, ale okazuje się, że dziecko znów jest chore, zarażone rotawirusem. Tuż po przyjeździe do domu wymiotuje, ma 40 stopni gorączki.

Coś Cię zdenerwowało? Uważasz, że powinniśmy interweniować? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska

Rodzice: choroby dałoby się uniknąć, gdyby nie "średniowieczne warunki higieniczne" panujące w Prokocimiu. Ze szczegółami opisują nam sytuację na oddziale VII.

- Do tej samej sali przydzielone są dzieci z różnymi chorobami. Nie oddziela się w żaden sposób maluchów z rotawirusem od tych z innymi wirusami - wspomina Monika, mama 2,5-rocznej Ani. Dodaje, że dzieci jedzą wspólnie posiłki, bawią się, a kiedy któreś zaraża się wirusem, zostaje w swoim łóżeczku. Nie przenosi się go do osobnej sali.

- Lekarz, zapytany czy nie powinno się separować pacjentów, powiedział, że "zarażenie jest wliczone w cenę" - dorzuca Paweł, ojciec dziecka. Dodaje, że personel bywał często niemiły. Pielęgniarki niechętnie pomagały, a wręcz zlecały rodzicom np. podłączenie dziecka do inhalatora czy pulsometru.

Rodzice zwracają też uwagę na kwestię szpitalnych zabawek. - Wszystkie dzieci korzystają z tej samej sali zabaw, z zabawkami i książkami. W pomieszczeniu tym nie ma lampy ultrafioletowej do sterylizacji - mówi mama Ani. Przyznaje, że w sali jest płyn do dezynfekcji, ale nikt go nie używa, a personel nie upomina rodziców, by to robili.

Problemem jest też brak toalet dla rodziców. Wszyscy muszą korzystać z ogólnodostępnej, kilka pięter niżej. Sęk w tym, że rodzice mają obowiązek nosić kapcie, na których przynoszą z toalety wszelkie bakterie i wirusy. W toalecie zazwyczaj brakuje mydła.

Jak tłumaczy Magdalena Oberc, rzeczniczka szpitala, w miarę możliwości na salach umieszcza się dzieci z podobnymi chorobami, ale ze względu na rotację nie zawsze jest to możliwe. A przy infekcjach tak powszechnych jak rotawirus nie stosuje się separatek.

- Zabawek nie sterylizuje się, są myte regularnie - tłumaczy.

Sprawdziliśmy, jak wygląda to w innych szpitalach dziecięcych. W szpitalu św. Ludwika w Krakowie, jak i w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zabawki są sterylizowane. Obie lecznice stosują też izolację dzieci z chorobami zakaźnymi, w tym rotawirusami.

Magdalena Oberc podkreśla, że szpital zbudowano w 1965 roku, kiedy rodzice nie mogli zostawać na noc ze swoimi dziećmi. Stąd brak toalet dla dorosłych. Mają one powstać do 2016. - Tu nie o budynek chodzi, ale o ludzkie podejście - mówi ojciec Ani.
Na życzenie rodziców imiona bohaterów zmieniono.

Rozmowa. Separacja to podstawa

Na nasze pytania odpowiada Elżbieta Sykut, lekarz oddziału epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej
Czy istnieją zasady dotyczące separacji w szpitalach osób z chorobami zakaźnymi?
Nie. Reguły postępowania każdy szpital ustala indywidualnie. Ale powinien się przy tym trzymać podstawowych zasad.

Jakich?
Osoba z chorobą zakaźną powinna być izolowana. Powinna mieć osobny pokój albo przebywać w pokoju z osobami z tym samym schorzeniem. Powinna mieć także osobną toaletę.

Te zasady powinny obowiązywać nawet w przypadku chorób stosunkowo niegroźnych, na przykład rotawirusów?
Oczywiście. Rotawirusy są bardzo zaraźliwe, i to nie tylko przy bezpośrednim zetknięciu się z chorym, wymiotami, kałem. Wirus roznosi się także kropelkowo - w postaci aerozolu, który unosi się przy wymiotach lub spuszczaniu wody w toalecie. Dlatego separacja chorego to podstawa uniknięcia zakażenia.

Wirus może się przenosić na zabawkach?
Jak najbardziej.

Co dzieje się z dzieckiem, które ma zapalenia płuc, a na dodatek "łapie" chorobę zakaźną?
To dodatkowe obciążenie dla organizmu. Kolejna choroba jest zawsze bardzo niekorzystna - może na przykład zaostrzyć to "podstawowe" schorzenie.

Zarażenia chorobami zakaźnymi w szpitalach da się uniknąć?
Nie da się go wykluczyć w stu procentach, ale da się je znacznie ograniczyć.

Nasz komentarz. Pochylić się nad pacjentem

Jako dziennikarka wiele razy opisywałam dokonania lekarzy z Prokocimia. Miałam w głowie obraz tego szpitala, jako miejsca, gdzie niemal dzieją się cuda. Historia małej Ani i moje własne doświadczenia z pobytu z córką w Prokocimiu to brutalne zderzenie z rzeczywistością. Nie przeczę, że tamtejsi specjaliści dokonują rzeczy wielkich. Najwyraźniej w dążeniu do "wielkości" czasami na drodze stają im dzieci z takimi banalnymi chorobami jak zapalenie płuc. Stąd ten chłód, brak empatii i dobrego słowa.
Magdalena Stokłosa

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska