18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepis na długie życie wg prof. Krawczuka: Seks, alkohol, książki

Maria Mazurek
Prof. Aleksander Krawczuk
Prof. Aleksander Krawczuk fot. Andrzej Banaś
Mam 91 lat, ale przyzna pani, że wyglądam tylko na 90 - wita mnie z figlarnym uśmiechem profesor Aleksander Krawczuk, historyk starożytności, były minister kultury.

Oczywiście kokietuje, bo werwy i humoru pozazdrościłby mu niejeden trzydziestolatek. To, jak twierdzi, również dzięki temu, że ma swoją twierdzę, swoją ostoję. Dom na krakowskim Podgórzu, położony na wzniesieniu, obok urokliwego parku Bednarskiego. Mieszka w nim od 1932 roku. I tę stałość, to przywiązanie do jednego miejsca, bardzo sobie ceni.

Żart się go trzyma
W ogóle lubi sobie trochę pożartować ze swojego wieku. Podejść do niego z dużą dozą pogodnej autoironii. Kiedy dzwonię do niego z tygodniowym wyprzedzeniem, by umówić się na spotkanie, mówi: - Ale proszę potwierdzić jeszcze w tym samym dniu, godzinę przed spotkaniem. Wie pani, mam już 91 lat, więc po prostu nie wiadomo: dożyję czy nie.

A potem, kiedy pytam go o receptę na długowieczność, odpowiada bez wahania: - Seks, alkohol, książki. Alkohol na krążenie, książki na pobudzenie szarych komórek, a seks... seks dla przyjemności - opowiada.

A kiedy tak mówi, pojawia się w pokoju jego żona. Niesie tacę z herbatą, ciasteczkami i kieliszkiem koniaku dla profesora. - Och, proszę go nie słuchać. On tak bezustannie kokietuje. A ty... Ty wstydź się, tak deprawować młodych - gani swojego męża.

Jak przyszła wojna...
A tak naprawdę - ciągnie profesor - długowieczność zawdzięczam pewnie trochę i temu, że całe życie mieszkam w jednym miejscu - opowiada.

No, prawie w jednym. Przez pierwsze 10 lat swojego życia mieszkał w kamienicy przy Rynku Głównym 15, dokładnie w tych pokojach, w których dziś mieści się kultowa restauracja Wierzynek.

- Ale potem przyszły gorsze czasy, zaczęły się problemy finansowe - wspomina. - Moich rodziców nie było już stać na mieszkanie przy Rynku, podjęli więc decyzję, żeby wyprowadzić się tutaj. Wtedy to wydawało się strasznie daleko, nie po drodze, znajomi byli przerażeni, że przeprowadzamy się na koniec świata. A tu proszę. Z perspektywy czasu okazało się, że to znakomita decyzja - opowiada.

Przeprowadzili się więc na Podgórze w 1932 roku. - Proszę sobie wyobrazić, że od tego czasu wciąż śpię w tym samym miejscu - profesor wskazuje na obłożoną maskotkami wersalkę. - To znaczy łóżko jest oczywiście inne, ale miejsce to samo. Przy tym samym oknie. Pamiętam, jak 1 września 1939 roku spokojnie spałem i w to okno zapukał do mnie kolega, mówiąc, że jest wojna, żebym wstawał. Jakie to wtedy wydawało się nierealne, jakie dziwne. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak tragiczne będę kolejne lata. Ale ja przetrwałem, śpiąc cały czas na tym samym łóżku, pod tym samym oknem - wspomina profesor.

Strzeże swojego domu. - Kiedyś pod nieobecność męża przyjechała tu jego studentka - opowiada żona profesora. - Bardzo zależało jej, żeby mąż ją odpytał, zaparzyłam więc jej herbaty i poleciłam na niego czekać. Kiedy mąż przyjechał, owszem, egzaminował ją, ale potem powiedział do mnie: dom to nie jest miejsce na pracę, na przyjmowanie studentów. Więcej tego nie rób.

Dobrze nie zmieniać
Bo stałość, przywiązanie do jednego miejsca, jest według profesora Krawczuka kluczem do szczęścia, sukcesu, stałości.
Weźmy historię Polski. Według profesora, wszystko szło dobrze, dopóki król Zygmunt III Waza nie wpadł na pomysł, żeby przenieść stolicę do Warszawy. - To był według mnie największy błąd w historii Polski. Sprowadził na nas same nieszczęścia. Król Waza miał klapki na oczach, obsesyjnie chciał być bliżej spraw szwedzkich, które tak bardzo go zajmowały. I oderwał ośrodek władzy od pełnego inteligencji Krakowa na Mazowsze, gdzie inteligencji nie było, tylko najgłupsza w Polsce szlachta. Od tego zaczęły się wszystkie nieszczęścia Polski, dokładnie od roku 1596 - opowiada profesor.

Dlatego go nigdy nie kusiło, żeby popełnić ten sam błąd. Żeby oderwać się od swoich krakowskich korzeni, od tego domu. Nawet kiedy był ministrem kultury, spędzał tu tyle czasu, ile tylko mógł.

Zawody z Markiewiczem
Bo też inna sprawa, że w tym domu czuje się wyjątkowo dobrze. To jego miejsce we wszechświecie. Właściwie tym miejscem jest tylko jeden pokój, który profesor zajmuje na parterze. Na górze mieszka jego syn z rodziną, kuchnia jest królestwem żony.
Jego pokój jest za to po sufit wypełniony książkami. Setkami, albo i tysiącami książek. Albumy, słowniki, encyklopedie, książki do nauki języków, publikacje historyczne. No i literatura klasyczna, Homer, Wergiliusz, w grece, po łacinie - bo przecież to jest właśnie specjalność profesora. Niektóre książki z kolekcji profesora pochodzą z XVII, XVIII wieku.

- Rzeczywiście, uzbierała się pokaźna kolekcja - śmieje się historyk. - Całe życie rywalizowałem w kwestii biblioteki z prof. Henrykiem Markiewiczem, moim rówieśnikiem. I, szczerze mówiąc, nie mogłem go doścignąć. Ale od kilku tygodni prof. Markiewicza nie ma już z nami - prof. Krawczuk zamyśla się na chwilę.

Codzienne rytuały
Oprócz czytania książek, co jest jego pasją i zajmuje mu sporą część dnia, profesor uczy się też... chińskiego i japońskiego. W domu, z samouczków. - Czy wie pani, że uczenie się języków obcych, szczególnie tak egzotycznych, zupełnie innych niż nasze, spowalnia starzenie mózgu? To świetny trening dla każdego, a dla emeryta to już na pewno. Poza tym to po prostu jest bardzo ciekawe! - opowiada. Poza tym zna angielski, francuski, włoski, niemiecki.

Lubi też słuchać muzyki. Siada tu, w swoim pokoju, na ulubionym fotelu i włącza Bacha, Chopina. Ma całą kolekcję klasyków, ale jest też otwarty na bardziej współczesną muzykę.

Ale żeby nie zasiedzieć się na tej emeryturze w domu, codziennie wychodzi. Między 10 a 11 godziną możemy spotkać go w kawiarni hotelu Grand. Jest tam codziennie, spotyka się ze swoimi kolegami, dyskutują. To taki jego codzienny rytuał. - Tylko że wszyscy koledzy są już młodsi ode mnie... - zamyśla się na chwilę.

A potem bardziej żwawo dodaje: Widzi pani, nie trzeba się ze mną umawiać. Po prostu można przyjść między 10 a 11 do kawiarni, a ja tam będę. Dopóki tylko będę w stanie tam dojść - opowiada.

Miałem w życiu szczęście
Profesor Krawczuk sączy wolno swój koniak i pogodnie się uśmiecha, bawiąc się figurką żółwia, jednym z wielu bibelotów w jego pokoju. - Żółw jest symbolem długowieczności, spokoju, mądrości - przypomina.

I dodaje, że miał w życiu wiele szczęścia. - Bogini Afrodyta dała mi piękną żonę, Hera opiekowała się domem i rodziną, a Asklepios dał mi dobre geny i zdrowie. Mam dobre życie - kwituje.

***
Profesor Aleksander Krawczuk, ur. 7 czerwca 1922 r. w Krakowie. Historyk starożytnosci, pisarz, autor książek historycznych, były minister kultury. W 1949 roku ukończył studia na Wydziale Historyczno-Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tam kontynuował karierę naukową (w Zakładzie Historii Starożytnej). W 1985 r. został profesorem. Od 1986 r. do 1989 był ministrem kultury w rządzie Zbigniewa Messnera i Mieczysława Rakowskiego. Od 1991 do 1997 r. poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Mówi, że zawsze czuł się bardziej historykiem niż politykiem, ale epizod z polityką powinien przeżyć każdy historyk, by dowiedzieć się, o czym tak naprawdę uczy.

Autor kilkudziesięciu publikacji naukowych i książek popularnonaukowych o starożytności. Odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski i medalem Gloria Artis.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska