Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podhalańskie morsy rozpoczęły sezon lodowych kąpieli [ZDJĘCIA]

Łukasz Bobek
Kąpiel w lodowatej wodzie - dla nich to sama przyjemność. - Przed takim wejściem zawsze jest adrenalina - mówią morsy
Kąpiel w lodowatej wodzie - dla nich to sama przyjemność. - Przed takim wejściem zawsze jest adrenalina - mówią morsy Tomasz Mateusiak
Kąpiel w wodzie o temperaturze 5 stopni, gdy na zewnątrz jest zaledwie 1 stopień i wokoło śnieg? Dla nich to sama przyjemność. Podhalańskie morsy w takich właśnie warunkach zainaugurowały sezon kąpieli w lodowatej wodzie. Kluby miłośników mrożenia się w górskim potoku z Zakopanego i Szczawnicy wspólnie kąpali się w rzece Czarny Dunajec.

- Zdecydowaliśmy się zainaugurować nasz sezon kąpieli wraz z pojawieniem się u nas śniegu - mówi Szymon Jędrusik z klubu Mrozoodporni z Zakopanego, który kąpie się w lodowatej wodzie od pięciu lat. - Aura jest piękna, jest zimno, więc idealne warunki dla morsów - śmieje się Jędrusik.

W tym roku razem z zakopiańskimi morsami sezon otworzyli miłośnicy lodowatej wody z Pienin, z klubu Baciaromorsy Szczawnica. - Myśmy już kąpali się kilka dni temu w Dunajcu. To była jednak spontaniczna kąpiel, by się ochłodzić po treningu kajakowym. Dzisiaj zaczynamy takie prawdziwe morsowanie - mówi Piotr Mastalski, który wytrzymał w wodzie 10 minut. - Jak na drugie wejście, to wcale nie jest źle - dodaje.

Zanim jednak kilkuosobowa grupa morsów zdecydowała się wejść do zimnej wody, wcześniej była kilkuminutowa rozgrzewka. - Musi być, bez dwóch zdań. Bez rozgrzewki takie wejście mogłoby się skończyć nawet śmiercią - mówi Szymon Jędrusik. Kilka pompek, wymachów rąk, bądź krótki bieg na 2-3 kilometry. - Tyle wystarczy, by się rozgrzać i bezpiecznie wejść do wody - dodaje Joanna, mors ze szczawnickiego klubu, która jako jedyna kobieta zdecydowała się wejść do Czarnego Dunajca.
Nie wchodzą jednak całkiem goli. Mają na głowach czapki, a na rękach rękawice. Te części ciała bowiem najszybciej tracą ciepło. - Poza tym najgorsze nie jest siedzenie w wodzie, ale samo wyjście. Wtedy człowiek wręcz kostnieje. Problemem jest nawet założenie skarpetek, czy zawiązanie butów - mówią.

Na pierwszy raz tej zimy, rekordzista wytrzymał aż 25 minut w wodzie. - Choć to nie jest mój rekord. Najdłużej wytrzymałem 45 minut - dodaje Jędrusik.

Morsy same pchają się do zimnej wody, ponieważ twierdzą, że to nie tylko przyjemność tak zmrozić ciało, ale to przede wszystkim polepsza ich zdrowie. - Głównie wzmacnia odporność - mówi Jakub Szymlak, zakopiański mors od 2006 roku. - Człowiek nie przeziębia się tak łatwo. Ja np. bez problemów mogę biegać z gołą głową na mrozie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem chory - dodaje.

Szymon Jędrusik przypomina sobie zaś, że morsowaniem zajął się za namową koleżanki. - Kilka lat temu miałem kłopot z zatokami i nie mogłem sobie z tym poradzić. Koleżanka poradziła mi kąpiele w zimnej wodzie, które uodporniają. Podziałało - zaznacza.

Zakopiańskie i szczawnickie morsy kapią się w zimnej wodzie raz w tygodniu. Spotykają się zazwyczaj w niedziele. Ci z Pienin pluskają się w Dunajcu, ci spod Giewontu - zazwyczaj w rejonie Witowa i Chochołowa - w miejscach, gdzie w rzece można znaleźć zagłębienia w dnie.

Napisz:
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska