Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druhowie OSP pobiegną do pożaru w kalesonach. Wejście do remizy zabito deskami

Robert Szkutnik
Naczelnik OSP Łaśnica Marian Łaski (z  lewej) i jej prezes Krzysztof Chorąży przed swoją strażn icą, w której pozostał sprzęt gaśniczy i  mundury. - Jak w razie pożaru mamy interweniować? - pytają strażacy
Naczelnik OSP Łaśnica Marian Łaski (z lewej) i jej prezes Krzysztof Chorąży przed swoją strażn icą, w której pozostał sprzęt gaśniczy i mundury. - Jak w razie pożaru mamy interweniować? - pytają strażacy Robert Szkutnik
Władze gminy Lanckorona kazały zabić deskami drzwi strażnicy OSP. Miały do tego prawo, ale w ferworze pracy zapomniano o ubraniach i sprzęcie w budynku.

Drzwi do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Łaśnicy (gm. Lanckorona) zostały zabite deskami. Wewnątrz strażnicy został sprzęt gaśniczy i mundury. - To chyba nienormalne, żeby zablokować wejście do remizy, gdy w środku jest nasze wyposażenie - mówi Marian Łaski, naczelnik OSP Łaśnica.

- To skandal, nasi ojcowie budowali remizę w czynie społecznym, sami płacimy za prąd, remontujemy ją - mówi Janusz Wierzbicki z OSP Łaśnica. Pomieszczenia niewielkiej strażnicy, znajdującej się w przysiółku Lanckorony - Łaśnicy, zablokowano w piątek rano na polecenie wójt gminy Zofii Oszackiej.

- Musieliśmy tak zrobić, gdyż budynek znajduje się na czynnym osuwisku i decyzją powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Wadowicach jest przeznaczony do rozbiórki. Miał zostać zburzony do końca miesiąca, czyli do soboty. Obowiązek wykonania tej decyzji PINB nałożył na gminę - mówi wójt Lanckorony. Dodaje, że strażacy mieli czas, aby sprzęt zabrać, bo wcześniej otrzymali polecenie przeprowadzenia się do budynku OSP Skawinki w sąsiedniej wsi.

Druhowie zastosowali się do polecenia tylko częściowo, gdyż przewieźli do Skawinek jedynie mienie należące do gminy: żuka i motopompę, a drugi zestaw gaśniczy, będący ich własnością, zostawili w remizie w Łaśnicy. - Gdy się pali, liczy się każda minuta. Tu chodzi o czas dojazdu do akcji, a poza tym tamta OSP jest w takim miejscu, że nie mamy z nią dobrej łączności. No i syreny nie słychać. A dwadzieścia metrów od budynku mamy zbiornik przeciwpożarowy z 30 tys. litrów wody - mówi Krzysztof Chorąży, prezes OSP Łaśnica.

Dodaje, że od decyzji PINB w Wadowicach odwołali się do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego w Krakowie. Ten 27 listopada br., czyli na cztery dni przed terminem wyburzenia budynku remizy, wydał postanowienie, w którym uznał zażalenie OSP Łaśnica za uzasadnionie i nakazał PINB w Wadowicach rozpatrzenie wniosku OSP Łaśnica do końca tego roku. Chodziło w nim o uznanie za stronę postępowania strażaków z OSP w Łaśnicy. Wcześniej PINB odmawiał im tego prawa.
- O tym, że budynek ma zostać zburzony do 30 listopada, dowiedziałem się dopiero podczas wizyty w WINB w Krakowie - żali się Krzysztof Chorąży, prezes OSP Łaśnica.

Skąd to zamieszanie
Straż pożarna w Łaśnicy powstała w 1952 roku. Sprzęt kupowano dzięki datkom mieszkańców. Obecny budynek zbudowano w czynie społecznym dopiero na początku lat 70. ubiegłego wieku, na gruncie podarowanym OSP przez Alfredę Łabaj. Do dziś prąd płynie do remizy z prywatnego gospodarstwa. Płacą za niego ochotnicy. Wszystko jakoś działało do 2010 roku, kiedy to we wsi spadł wieki deszcz i uaktywnił osuwisko ziemi. Wówczas do akcji wkroczył PINB.

Nie uznał on za stronę ochotników, gdyż jak się okazało, grunt, na którym stoi remiza, jest własnością gminy, gdyż kiedyś nie dopilnowano porządku w księgach wieczystych. Mimo więc, że budynek należy do strażaków, to PINB z nimi nie chce rozmawiać. Wydając wszelkie decyzje w sprawie remizy, pisma kieruje do gminy. Ta jednak, jak zauważył WINB w Krakowie, nie odwołała się od decyzji o rozbiórce budnku i decyzja stała się ostateczna.

Wójt gminy tłumaczy, że budynek stoi na osuwisku, a gmina chciała zbudować remizę w innym miejscu. Strażacy jednak się nie zgodzili. Zabicie deskami drzwi do remizy to tylko konsekwencja przestrzegania prawa.

- Jeżeli gmina by tego nie zrobiła, to jako właściciel budynku zostałaby do tego przymuszona grzywnami, a i tak zrobił by to za nas PINB - mówi wójt Zofia Oszacka.

Strażacy na nową lokalizację się nie zgodzili, bo twierdzą, że teraz tam właśnie może być osuwisko. Zaś PINB żadnych dokumentów pokazywać im nie chciał, bo nie byli stroną postępowania.

Druhowie uważają też, że z decyzją o rozbiórce się pośpieszono. Uzasadniono ją złym stanem budynku, a tymczasem każdy może zobaczyć, że remiza jest cała. Czy tam jest osuwisko? Tego nie wiedzą, bo nikt im stosownych papierów nie pokazał.
Władze gminy, a także strażacy, napisali do nadzoru budowlanego pisma, żeby termin rozbiórki remizy oddalić.

Napisz:
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska