Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Pacjentka oskarża szpital

Katarzyna Ponikowska
Cała rodzina w komplecie: Angelika Stępień z partnerem Grzegorzem, córką Lilianą oraz synem Oskarem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Mała Lilianka i jej mama są całe i zdrowe
Cała rodzina w komplecie: Angelika Stępień z partnerem Grzegorzem, córką Lilianą oraz synem Oskarem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Mała Lilianka i jej mama są całe i zdrowe Katarzyna Ponikowska
Angelika Stępień z uśmiechem zajmuje się dziś śliczną córeczką Lilianą. Ale trzy tygodnie temu walczyła o swoje zdrowie, a może i życie. Oskarża lekarzy z Nowego Szpitala w Olkuszu o to, że nie udzielili jej pomocy, gdy o nią prosiła. W wyniku komplikacji po porodzie musiała przejść poważną operację.

Pani Angelika urodziła córeczkę Lilianę w poniedziałek, 4 listopada. Przez cesarskie cięcie. Trzy dni później została wypisana do domu.

- Już następnego dnia po wypisie rana zaczęła krwawić i strasznie boleć - relacjonuje olkuszanka. Pojechała z partnerem do szpitala na ginekologię. - Lekarz, który miał wtedy dyżur, stwierdził, że panikuję, a wszystko jest w porządku - opowiada Angelika.
Następnego dnia rana była mocno rozszerzona i krwawiła jeszcze bardziej. Sączyła się z niej również ropa. Młodzi ludzie znów pojechali więc do szpitala. Tym razem zastali na miejscu lekarza, który prowadził ciążę i wykonał "cesarkę" pani Stępień. - To nie było miłe spotkanie. Z wielką łaską obejrzał mój brzuch i również stwierdził, że jest w porządku. Mówił, żebym spała spokojnie - opowiada młoda mama.

Takie zapewnienie uspokoiło parę i wrócili do domu. Jednak po dwóch godzinach sytuacja znacznie się pogorszyła.
Angelika poszła do łazienki, żeby się umyć i położyć spać, gdyż była bardzo słaba. Usiadła na sedesie i wtedy poczuła przeszywający ból. Rana pękła i wylała się masa krwi.- Najgorsze jest to, że z brzucha coś wystawało. Złapałam to rękami i wszystkim co miałam pod ręką próbowałam zatrzymać krwawienie - wspomina.

Grzegorz szybko wezwał karetkę. - Czekanie aż przyjadą było koszmarem. Angelika strasznie cierpiała - wspomina Grzegorz.
Według relacji rodziców Liliany, ratownicy medyczni byli w szoku, kiedy zobaczyli, co się stało. Wzięli pampersa Liliany i kazali Angelice trzymać nim brzuch. - Nie patrzyłam w dół. Bałam się, co tam zobaczę. W szpitalu okazało się, że jelita wyszły mi na wierzch i w dodatku mam zakażenie. A przyczyną wcześniejszego krwawienia był krwotok wewnętrzny - mówi kobieta.
Chirurdzy szybko zabrali dziewczynę na blok operacyjny. - Byli zszokowani, nie widzieli wcześniej takiego przypadku - dodaje Angelika.

Operacja trwała dwie godziny. Wszystko zakończyło się dobrze, ale młoda mama nadal nie może dojść do siebie po tym, co ją spotkało.

- Gdyby zakażenie rozeszło się po organizmie, byłoby po mnie. Lekarz ginekolog, który uparcie twierdził, że wszystko dobrze się goi, nie pokazał się więcej, nie spytał nawet, jak się czuję, mimo że to on doprowadził mnie do takiego stanu, ponieważ nie zareagował, gdy prosiłam o pomoc - ubolewa była pacjentka szpitala. - Na pewno tego tak nie zostawię. Mam nadzieję, że odpowie za to wszystko, co przeszłam. Potrzebuję dużo czasu, by dojść do pełnej sprawności - dodaje.

- Pracownikom lecznicy jest przykro, że pacjentka musiała po raz drugi tutaj trafić - mówi prezes Nowego Szpitala w Olkuszu Norbert Kubański. - Chcielibyśmy, aby do takich powikłań dochodziło jak najrzadziej, ale niestety, czasami się zdarzają - podkreśla.
Prezes wyjaśnia, że pacjentka była badana przez lekarzy oddziału ginekologiczno-położnicznego dwukrotnie, 8 i 9 listopada. - Z informacji przekazanych mi przez lekarzy wynika, że nie było wskazań do hospitalizacji - mówi. - 9 listopada pacjentka została przywieziona na oddział chirurgiczny, gdzie została zoperowana w trybie doraźnym.

Rozejście rany pooperacyjnej jest powikłaniem, które może dotyczyć od 0,2 do 7 proc. operacji związanych z otwarciem jamy brzusznej. Na 2500 tego typu operacji wykonanych w Olkuszu na oddziale ginekologiczno-położniczym w ciągu ostatnich 5 lat, to pierwszy taki przypadek.

- Zarząd szpitala będzie starał się skontaktować z panią Angeliką, ponieważ bardzo nam zależy na dokładnym wyjaśnieniu tej sprawy - obiecuje Kubański.

Prawa pacjenta

Gdzie udać się po pomoc?

Jeśli pacjent doświadczył zaniedbań, złego traktowania czy braku należytej opieki, może zwrócić się do kilku instancji - wyjaśnia Jolanta Pulchna z krakowskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Dyrekcja szpitala
Jeśli skarga dotyczy niewłaściwego zachowania lekarza, pierwszym krokiem, który należy podjąć, jest interwencja u bezpośredniego przełożonego tego pracownika. W tym przypadku u prezesa placówki.
Rzecznik praw pacjenta
Adres biura: ul. Młynarska 46, 01-171 Warszawa. Bezpłatna infolinia: 0 800 190 590. Czynne: pn.-pt. w godz. 9- 21.
Połączenia z tel. komórkowych płatne wg stawek operatora:
(22) 833 08 85, 635 59 96.
Rzecznik odpowiedzialności zawodowej
1. Przy Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie: Ewa Mikosza--Januszewicz, ul. Krupnicza 11a, tel. 12 619 17 17, 619 17 25.
2. Przy Okręgowej Izbie Pielęgniarek i Położnych w Krakowie : Violetta Fryc, ul.Szlak 61, tel. 12 422 88 54
Sąd cywilny
Pacjent może zwrócić się także do sądu celem uzyskania zadośćuczynienia za szkody i krzywdy.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska