Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak uratował kobietę ze studni: teraz wiem, że to było niebezpieczne

Paweł Chwał
Łukasz Wąs w tarnowskiej PSP pracuje od 5 lat. Od kilkunastu jest strażakiem-ochotnikiem w Tuchowie.
Łukasz Wąs w tarnowskiej PSP pracuje od 5 lat. Od kilkunastu jest strażakiem-ochotnikiem w Tuchowie. fot. Paweł Chwał
Łukasz Wąs uratował życie 67-letniej kobiecie, która wpadła do studni w Nowodworzu. Prezydent Bronisław Komorowski nagrodził go Krzyżem Zasługi za Dzielność.

Kiedy wchodził do głębokiej studni, aby ratować starszą kobietę, która wpadła do środka nie myślał o strachu i konsekwencjach. Dzisiaj już wie, że mógł tę akcję przypłacić życiem. Łukasz Wąs - tarnowski strażak nie wahał się jednak ani chwili i z zadania wywiązał się doskonale. To właśnie dzięki niemu 67-letnia mieszkanka Nowodworza nadal żyje. Kilka dni temu odebrał przyznany mu przez prezydenta RP Krzyż Zasługi za Dzielność.

Co to za medal?
Krzyż Zasługi za Dzielność przyznawany jest od 1928 roku przez prezydenta RP. W tym roku medale otrzymało 12 strażaków, 15 policjantów i trzech funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy nie zważając na zagrożenie oraz własne bezpieczeństwo, ratowali i nieśli pomoc ludziom. Łukasz Wąs jest jedynym odznaczonym z Małopolski. W regionie medalem może poszczycić się jedynie kilka osób.

Niedziela. 13 stycznia. Godz. 11.44. W tarnowskiej komendzie PSP przy ul. Klikowskiej rozlega się alarm. Komunikat jest lakoniczny: "kobieta w studni". Po kilku chwilach na sygnale wyrusza do Nowodworza samochód strażacki z Łukaszem Wąsem w środku.

- Decyzja o tym, że to ja będę schodził do studni na linie zapadła jeszcze w samochodzie, zanim dotarliśmy na miejsce - opowiada.

Koledzy wołają na niego "Wąski". To z jednej strony nawiązanie do jego nazwiska, z drugiej do szczupłej sylwetki 30-letniego strażaka, który mimo sporego wzrostu waży jedynie 65 kg. Inni mieliby problemy z tym, aby sprawnie manewrować w wąskich na metr betonowych kręgach w studni.

- Zajrzałem do środka. W życiu nie widziałem tak głębokiej studni. Słyszałem, jak kobieta wzywa pomocy, ale nie sposób było ją dostrzec w tym ciemnym, długim i na dodatek coraz węższym u dołu tunelu - opowiada.

Mieszkanka Nowodworza poszła po ziemniaki do piwnicy po drugiej stronie podwórka. W pewnym momencie zrobiło się jej słabo. Chciała oprzeć się o stojącą na podwórku studnię, ale poślizgnęła się i wpadła do środka. Utknęła tuż nad lustrem wody, zatrzymując się na jednym z uszkodzonych kręgów. Złamała sobie obojczyk, ale cały czas była przytomna. Jej nawoływania usłyszał syn. To on wezwał strażaków na pomoc.

- Początkowo miałem wejść do studni ubrany w aparat tlenowy, jednak w trakcie akcji zrezygnowaliśmy z tego. Maska na twarzy i butla na plecach mocno krępowałyby mi przecież ruchy w studni - opowiada Łukasz Wąs.

Mężczyzna przyznaje, że w miarę tego, jak zsuwał się coraz bardziej w dół, to odczuwał niedostatek tlenu. Dlatego, jak już dotarł do uwięzionej 37 metrów pod ziemią kobiety, starał się jak najszybciej owinąć ją w specjalną chustę ratunkową i zapiąć do drugiej liny. - Nie było to łatwe, gdyż kobieta była oszołomiona całą sytuacją, na dodatek ranna i obolała, oraz znacznie cięższa ode mnie - mówi Łukasz Wąs.

To właśnie ją strażacy wyciągnęli jako pierwszą na górę. Tam zajęli się nią ratownicy pogotowia i zabrali do szpitala. Po niej, ze studni wydostano jej wybawiciela.

- Łukasz po raz pierwszy brał udział w tak skomplikowanej i trudnej akcji, zresztą jak my wszyscy, ale cały czas zachowywał się bardzo profesjonalnie - podkreśla Paweł Węc, zastępca dowódcy zmiany, który 13 stycznia dowodził działaniami w Nowodworzu.

Łukasz Wąs w zawodowej straży w Tarnowie pracuje od pięciu lat. Jest kierowcą. Jednocześnie aktywnie działa w Ochotniczej Straży Pożarnej w rodzinnym Tuchowie, z którą związany jest od dziecka. - Nie miałem innego wyboru, jak zostać strażakiem. W OSP działa nie tylko mój tata i dwóch braci, ale także mama i siostra. To rodzinna tradycja i pasja - mówi z uśmiechem.

Wiadomość o tym, że za swój czyn w Nowodworzu został uhonorowany przez prezydenta RP Krzyżem Zasługi za Dzielność przyjął z zaskoczeniem. - Nie jechałem tam na pewno dla medalu, ale po to, aby pomóc tej kobiecie. To moja największa satysfakcja, że udało się ją wyciągnąć z tej studni i że wyszła z tego praktycznie bez szwanku - mówi strażak.

To, co wydarzyło się 13 stycznia w Nowodworzu wciąż tkwi w nim bardzo głęboko. - Nie ma dnia, abym o tym nie myślał. Wtedy robiłem to, co do mnie należało. Czas na refleksję i zastanowienie się przyszedł dopiero, jak już było po wszystkim. Dzisiaj dotarło do mnie, jak było to niebezpieczne - opowiada Łukasz Wąs.

W ubiegłym tygodniu pomagał wyciągnąć spod kół 90-letniego mężczyznę, na którego najechała ciężarówka na jednej z
osiedlowych ulic w Mościcach.

- Każda akcja jest inna i trudno je porównywać. Wybierając zawód strażaka wiedziałem, na co się decyduję. Nie co dzień ratuje się ludziom życie, ale - jeśli już takie sytuacje się zdarzają - to tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że to jest to, co chciałem robić - mówi.

Rozmowa z Tadeuszem Sitko, komendantem PSP w Tarnowie
Czy Łukasz Wąs mógł odmówić zejścia do studni?
Mógł, ale tylko wówczas, gdyby przedstawił dowódcy ważne powody tego, dlaczego nie może podjąć się tego zadania. Na przykład, że chorobliwie boi się ciemności, jest zbyt otyły, aby zsunąć się między kręgami w dół, ma kłopoty z oddychaniem.

Nie zrobił tego...
Nie dość, że nie odmówił, to jeszcze podjął się tego zadania bez jakiegokolwiek słowa sprzeciwu i z pełnym zaangażowaniem, jak profesjonalista.

Czy to zdecydowało o tym, że wnioskował Pan o medal za dzielność dla Łukasza Wąsa?
Po części tak. Nie bez znaczenia było także to, że Łukasz narażał życie. Studnia nie dość, że była rekordowo głęboka, to jeszcze w fatalnym stanie technicznym. Miejscami musiał wręcz przeciskać się między poprzestawianymi kręgami, aby dostać się do uwięzionej kobiety. Istniało niebezpieczeństwo ich zawalenia się.

Medal to jedno, ale czy w ślad za nim poszła jakaś ekstra premia?
Niestety jest to jedynie wyróżnienie honorowe. Niemniej jednak wkrótce po akcji w Nowodworzu nagrodziłem uczestniczących w niej strażaków własnymi premiami. Nasz skromny budżet pozwolił mi jedynie na kilkusetzłotowe dodatki dla nich do pensji.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska