Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alergicy na jednym piętrze z gruźlikami. Sanepid: Nie ma zagrożenia, że się ktoś zarazi

Paweł Szeliga
Poradnie alergologiczna i gruźlicza są na jednym korytarzu
Poradnie alergologiczna i gruźlicza są na jednym korytarzu Paweł Szeliga
Wspólna rejestracja i korytarz, na którym czekają obok siebie chorzy na gruźlicę i alergicy, niepokoją tych ostatnich. - Kto wpadł na pomysł takiego umiejscowienia obu poradni? - pytają.

We wrześniu poradnia alergologiczna została przeniesiona z ul. Berka Joselewicza do wielkiej Poradni Specjalistycznej przy al. Wolności. Na drugim piętrze sąsiaduje m.in. z gabinetami dla gruźlików.

- Nie wiem, czy to jest dobre sąsiedztwo - zastanawia się Bożena Filip z Krużlowej. Raz w miesiącu dojeżdża na odczulanie z 13-letnią córką. Dziecko musi być wtedy zupełnie zdrowe.

38-letni mieszkaniec Brzeznej dwa miesiące starał się o wizytę u alergologa. Wczoraj pojawił się w przychodni pierwszy raz. Także zdziwił go wspólny korytarz z chorymi na gruźlicę, czekającymi na wizytę u lekarza.

Poradnie podlegają nowosądeckiemu szpitalowi. Jego dyrektor Artur Puszko wyjaśnia, że wyprowadzenie alergologii z budynku przy ul. Berka Joselewicza było koniecznością. Utrzymywanie obiektu, wymagającego gruntownego remontu, było nieopłacalne. Poza tym szpital realizuje projekt koncentracji poradni specjalistycznych w jednym miejscu.

- Sanepid odebrał pomieszczenia, zarówno poradni alergologicznej, jak i leczenia gruźlicy i nie zgłosił do takiej lokalizacji zastrzeżeń - stwierdza krótko Artur Puszko.

Dyrektor nowosądeckiego Sanepidu Stanisław Morawski potwierdza, że szpital zyskał zgodę na połączenie na wspólnym piętrze obu poradni.

- Nie niesie to żadnego zagrożenia dla alergików - zapewnia dyr. Morawski. - Chorzy na gruźlicę, którzy są na wstępnym etapie choroby, gdy jeszcze prątkują, w ogóle nie trafiają do poradni. Są od razu kierowani do szpitala.
Taką medyczną praktykę potwierdza prof. Krzysztof Sładek, konsultant wojewódzki ds. alergologii. Lekarz wyjaśnia, że prątkujący, a więc zarażający chorzy spędzają około czterech miesięcy na oddziałach zakaźnych. Do poradni trafiają dopiero po opuszczeniu szpitala. Wciąż są poddawani leczeniu, ale nie stanowią już żadnego zagrożenia dla osób, które się z nimi stykają.

- Teoretycznie w każdej przychodni można się zarazić jakąś chorobą - dodaje prof. Krzysztof Sładek. - Wystarczy zetknąć się na schodach choćby z kimś, kto ma grypę. Na pewno jednak nie ma możliwości przeniesienia leczonej gruźlicy na osoby postronne, w tym chorych na alergię, czekających na wizytę na tym samym piętrze przychodni.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska