Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcia jest dla niego "mamą", matka po wyjściu z więzienia koleżanką

Małgorzata Więcek-Cebula
W marcu 2009 roku wyziębiony Pawełek trafił na oddział dziecięcy  brzeskiego szpitala, tu  troskliwie zajęli się nim lekarze.
W marcu 2009 roku wyziębiony Pawełek trafił na oddział dziecięcy brzeskiego szpitala, tu troskliwie zajęli się nim lekarze. fot. Małgorzata Więcek-Cebula
Cztery lata temu sąd zdecydował się umieścić Pawełka w rodzinie zastępczej, jaką utworzyła jego babcia. Dziś chłopiec ma pięć lat - opieki i miłości mu nie brakuje.

Zimowe popołudnie, na zewnątrz lekki mróz. Młoda, kompletnie pijana kobieta idzie jedną z brzeskich ulic. Przed sobą pcha wózek. W środku jest jej dziewięciomiesięczny synek. Lekko ubrany Pawełek jest okryty niewielkim kocykiem. Dziecko płacze, bo jest mu zimno. Razem wchodzą do supermarketu. Kobieta chce kupić butelkę wódki, sprzedawczyni odmawia, tłumacząc, że jest pijana i na dodatek na ręku trzyma małe dziecko. To jednak nie przekonuje matki. Awanturuje się i krzyczy. Personel sklepu wzywa policję. Kobieta trafia do aresztu, jej wyziębiony synek do szpitala. Jest marzec 2009 roku.

Od tych wydarzeń mijają ponad cztery lata. Sprawdzamy, co słychać u Pawełka. Chłopiec ma już pięć lat, nadal mieszka w Brzesku. Jednak nie z matką, ale z babcią, która jest w tej chwili jego jedynym prawnym opiekunem.

Mama chłopca skazana przez miejscowy sąd trafia do więzienia. Po odbyciu kary opuszcza zakład. Nie ma jednak gdzie wrócić. Mieszkanie socjalne, które zajmowała ostatnio, dostał już ktoś inny. W tej chwili jest osobą bezdomną.

Był taki chudziutki
Niewielki budynek socjalny, w którym Pawełek mieszka razem z babcią (matką jego ojca) i wujkiem, położony jest na obrzeżach miasta. Cicho tu i spokojnie, wokół budynku zielono. 63-letnia Emilia Rakowska, była pracownica brzeskiego szpitala, zajmuje tu jedno z mieszkań. To niewielki dwupokojowy lokal z kuchnią i łazienką. W każdym z tych pomieszczeń widać jednak ślady dziecka.

- Pawełek lubi zabawki - tłumaczy pani Emilia, maskotek to ma chyba ponad sto. Starsza kobieta dobrze pamięta dzień, kiedy wnuk trafił do jej domu. Pojechała po niego aż do Rzeszowa. Droga dłużyła się, bo jechała najpierw pociągiem, potem taksówką. Pawełka odebrała z Domu Małego Dziecka, gdzie trafił po tym, jak sąd skazał jego matkę na więzienie. - Był taki chudziutki i tak strasznie zdrapany na budzi. Być może dali go do łóżeczka z innym dzieckiem - tłumaczy.

Nie pierwszy raz
Nie miała obaw, czy poradzi sobie z wychowaniem takiego dziecka. Decyzja o utworzeniu dla małego rodziny zastępczej była jak najbardziej świadoma. Wcześniej Pawełek, jako noworodek, wiele razy trafiał do niej, bo matka nie chciała lub nie mogła się nim zająć.

- Pamiętam, że raz w nocy syn przywiózł go zapłakanego do mnie, bo matki nie było przy nim przez kilka dni - tłumaczy pani Emilia.

Synowej stara się nie oceniać. Twierdzi, że pogubiła się gdzieś w swoim życiu, szkoda tylko, że cierpi na tym dziecko.

Wyjątkowo bliski
Pani Emilia chce pomóc Pawełkowi. Sama nie miała łatwego życia. Gdy jako młoda mężatka była w ciąży, w wypadku drogowym zginął jej 25-letni mąż. Została sama, po latach zdecydowała się wyjść powtórnie za mąż. Jej wybranek jednak zachorował, zmarł w szpitalu w wieku 48 lat. Musiałam sobie jakoś radzić. - Czasem było lepiej, czasem gorzej, ale żyć trzeba było dla dzieci - przekonuje.

Odchowała w sumie sześcioro dzieci (troje z pierwszego i troje z drugiego małżeństwa). Ma też kilkoro wnucząt. Pawełek jest jej jednak wyjątkowo bliski. Dziś nie wyobraża sobie życia bez niego. Pięciolatek też nie widzi świata poza babcią. Mówi do niej zresztą mamo. - A do swojej matki zwraca się po imieniu - dodaje pani Emilia.

To fajne dziecko
Gdy rozmawiamy, chłopiec wyciąga swoje zabawki. Pokazuje maskotę, z którą codziennie chodzi do przedszkola i całkiem sporą kolekcję smerfów z jajek niespodzianek. W kuchni demonstruje plastikową śmieciarkę i dwa inne samochody.
- To fajne i dobre dziecko - chwali Pawełka babcia.

Maluchowi podporządkowała swoje życie. Dba o niego. Wszystkie podkoszulki Pawełka są pięknie ułożone w szafce, na wieszaku wisi biała koszulka i sweterek, które zakładał na akademię z okazji Dnia Nauczyciela.

Żurek i jogurty
Pawełek dzieli niewielki pokoik razem ze swoim wujkiem Danielem. Uwielbia go. To właśnie Daniel odprowadza codziennie chłopca do przedszkola. Wujek też wyszukał w internecie przykładowy jadłospis pięciolatka i zawiesił go na lodówce, by bratanek jadł to, co trzeba. I je.

- Przepada za żurkiem, lubi ziemniaki z żeberkami i sosem - wylicza pani Emilia. Pawełek jest też smakoszem jogurtów o smaku leśnych owoców i różnych kaszek. - Słodycze ograniczamy, bo to przecież nic zdrowego - przekonuje babcia.

Rybki, królik i pies
W tym niewielkim mieszkaniu znalazło się także miejsce dla akwarium z rybkami, białego królika i psa. Dbają o nie wszyscy domownicy. Były jeszcze papużki, ale niestety zachorowały.

Nie choruje za to Paweł. Rzadko mu się zdarza jakaś infekcja. - A jeśli już jest, to zawsze pomaga nam lekarstwo, które aplikujemy do gardła - przekonuje starsza kobieta.

Pawełek jest wysportowany, gra w piłkę. I wychodzi mu to całkiem nieźle. - Może kiedyś zostanie sławnym piłkarzem i na starość zajmie się mną - mówi pani Emilia.

Na razie nie brakuje jej sił, ma dla kogo żyć. Pawełek wnosi codziennie do jej domu wiele radości. Co będzie dalej, pani Emilia nie myśli, stara się żyć z dnia na dzień. - Jesteśmy zdrowi, mamy mieszkanie, kupiłam węgiel i drzewo na zimę, czego mi więcej trzeba - pyta retorycznie.

Mama i babcia
Niedawno zakład karny opuściła biologiczna mama chłopca. Odwiedziła go. Przyniosła mu w prezencie plastelinę, kredki i blok rysunkowy. Innym razem sprezentowała dwa ulubione jogurty Pawełka i ciastka.

- Twierdzi, że się zmieniła, że pobyt w zakładzie przewartościował jej życie, czy jednak wytrwa w swoim postanowieniu - zastanawia się babcia, która już nieraz słyszała takie obietnice.

Widzi jednak, że się stara. Pawełek traktuje ją jednak bardziej jak koleżankę niż mamę.

Takich historii w Brzesku jest więcej...
Historia Pawełka nie jest niestety odosobnionym przypadkiem. Kilkanaście dni temu dyżurny brzeskiej komendy odebrał anonimowy telefon. Rozmówca prosił, by funkcjonariusze pojechali do Porąbki Uszewskiej, bo tam w jednym z domów trzymiesięcznym niemowlakiem opiekują się pijana matka i babka.

Przekazana wiadomość okazała się prawdziwa. Matka chłopca miała 2,5 promila alkoholu we krwi, jego babka około promila. Gabryś, który przebywał pod ich opieką, trafił do szpitala. Po kilku dniach sąd zdecydował się oddać go matce (która przez cały czas pobytu niemowlaka w szpitalu była przy nim), wyznaczył jednak kuratora, który ma kontrolować matkę i dziecko. Na podstawie tych obserwacji kurator będzie musiał przygotować raport, który przedłoży sądowi. Oddanie dziecka matce jest jednak tylko postanowieniem tymczasowym, na 7 listopada sąd wyznaczył pierwsze posiedzenie, podczas którego zdecyduje o przyszłości Gabrysia.

To jednak jeszcze nie wszystko. Brzeska policja prowadzi postępowanie w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Matce dziecka grozi za to 5 lat więzienia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska