Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekę uciętą na Pomorzu przyszyto w Krakowie! Anna Chrapusta operowała 9,5 godziny

Anna Górska
Tadeusza Kosznika (46 l.) przywieziono do Krakowa bez ręki. W poniedziałek wraca do domu cały i zdrowy
Tadeusza Kosznika (46 l.) przywieziono do Krakowa bez ręki. W poniedziałek wraca do domu cały i zdrowy Joanna Urbaniec
Tadeusz Kosznik (46 l.) z Kościerzyny (woj. pomorskie) nie boi się wcale widoku krwi ani makabrycznych ran. W gospodarstwie różne rzeczy już mu się zdarzały. Ale gdy piła tarczowa najpierw mu nadcięła palce, a później odcięła całkiem dłoń i wyrzuciła ją w trociny, to nieco się wystraszył. Choć karetka przyjechała w ciągu 5-6 minut, nie wierzył, że odzyska rękę.

Po kilku godzinach pan Tadeusz trafił na stół operacyjny do Szpitala im. L. Rydygiera w Krakowie, gdzie właśnie trwał ostry dyżur replantacyjny. Dr Anna Chrapusta, jedna z najlepszych chirurgów plastycznych, wraz z asystentami 9,5 godziny przyszywała rękę. Teraz, gdy od operacji minęło już kilka dni, można powiedzieć, że odcięta ręka będzie żyła. To dziesiąta replantacja ręki przeprowadzona w Szpitalu im. L. Rydygiera i dziesiąta udana.

- Nie nadążam za tym, co się dzieje w moim życiu - uśmiecha się Tadeusz Kosznik. - Jeszcze kilka dni temu w ciągu kilku sekund straciłem rękę, a teraz już mnie wypisują do domu - cieszy się pacjent.

Mężczyzna ciął drewno sąsiadowi. Zauważył worek foliowy, który latał przy pile. Chciał go sprzątnąć, by nie zakręcił się w mechanizm. Za sekundę zobaczył, że już nie ma dłoni.- Przy tym sprzęcie trzeba uważać - kręci głową pan Tadeusz.
Zanim przyjechała karetka, sąsiedzi i krewni próbowali znaleźć odciętą rękę. Gdy zobaczyli ją w trocinach, nikt nie miał odwagi, by ją podnieść.

- Najpierw nie czułem bólu w ogóle, ale potem dopadł i to ogromny. Aż się wyć chciało - wspomina pacjent.
W ciągu kilku godzin trafił do szpitala w Nowej Hucie, gdzie trwał ostry dyżur replantacyjny.

Lekarze z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zorientowali się, czy mogą przywieźć pacjenta pod opiekę dr Chrapusty.
- Jest to ważne, bo mogliśmy np. przyszywać w tym czasie rękę innemu pacjentowi i wtedy przyjęcie kolejnego byłoby utrudnione - wyjaśnia dr Chrapusta. - Ponadto ucieszyłam się, bo odcięta ręka pacjenta była dobrze zaopatrzona, a to warunkuje żywotność tkanek. Jeśli jest przechowywana podczas transportu w odpowiedniej temperaturze, to wydłużamy jej żywotność i mamy gwarancję, że replantacja będzie udana - tłumaczy lekarka.

W przypadku pana Tadeusza była to tzw. pełna replantacja: lekarze musieli odtworzyć kości, ścięgna, mięśnie, naczynia, tętnice żylne. Istotny jest też czas, bo mięśnie przez okres niedokrwienia ulegają niedotlenieniu i wówczas zachodzi obawa, że obumrą. Po kilkunastu godzinach mięśnie mogą zacząć się rozpadać. - Teoretycznie pana Tadeusza mieliśmy prawo zdyskwalifikować, bo miał uraz wielopoziomowy. Staramy się jednak dać szansę pacjentom - dodaje Anna Chrapusta.

Zazwyczaj lekarze rozpoczynają zabieg od zespolenia kości i ścięgien, by potem nie uszkodzić tętnic podczas ich łączenia. Tym razem było na odwrót. Dr Chrapusta najpierw zespoliła tętnice, by upewnić się, czy będzie odpowiednie krążenie krwi i czy replantacja ma sens. Pacjent miał szczęście: krążenie było dobre i chirurg kontynuowała zabieg. Operacja trwała 9,5 godziny, bo po połączeniu tętnic pacjent zaczyna krwawić. Odbywał się więc wyścig z czasem. Jedyna przerwa, na jaką pozwoliła sobie dr Chrapusta, trwała kilka sekund - na wymianę zakrwawionego fartucha.

Czy ostry replantacyjny dyżur będzie finansowany przez NFZ?
Chirurdzy ze Szpitala im.L. Rydygiera jako jedyni w Polsce południowo-wschodniej pełnią ostre dyżury replantacyjne. Jeszcze tylko trzy placówki operują amputowane ręce: w Szczecinie, Poznaniu i Trzebnicy (woj. dolnośląskie). Ostry dyżur replantacyjny polega na tym, że chirurg ręki jest dostępny przez 24 godz. na dobę. Jeśli do powiatowych szpitali trafi pacjent, któremu można uratować odciętą dłoń, lekarze natychmiast kontaktują się z nim i zamawiają dla chorego śmigłowiec.
Ostre dyżury są potrzebne. Wypadek może się zdarzyć każdemu z nas. Lekarze pełnią dyżury w ramach ogólnego kontraktu. To finansowo się nie opłaca. Każdy zabieg musi mieć osobne finansowanie.

Krakowscy chirurdzy pełnią ostry dyżur raz w tygodniu. Mogliby częściej, jeśli udałoby się przekonać dyrekcję małopolskiego Narodowego Funduszu Zdrowia do finansowania tego świadczenia. Konkretów jednak w tej sprawie wciąż brak.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska