Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Starmach: Zapomnijmy o diecie!

Magda Huzarska-Szumiec
Anna Starmach, Michael Moran i Magda Gessler.
Anna Starmach, Michael Moran i Magda Gessler. fot. Andrzej Banaś
Boże Narodzenie to czas, kiedy trzeba zapomnieć o diecie. Przynajmniej taką zasadę wyznaje Anna Starmach, która ulepiła już setki uszek, a dziś do tradycyjnych potraw dorzuci coś nowego.

Zbliża się wigilijny wieczór, powoli zaczyna zapadać zmierzch. Ania Starmach po skończonym programie "Dzień dobry TVN" wsiada do pociągu na warszawskim dworcu, specjalnie upewniając się jeszcze, czy dojedzie on na czas, czyli na godzinę 17.

Jednak w pewnym momencie pociąg staje w szczerym polu. Pasażerowie czekają godzinę, dwie, ktoś już zaczyna wyciągać świąteczne przysmaki, które wiózł dla rodziny, ktoś podśpiewuje kolędę. Zdenerwowana Ania Starmach siedzi w swoim przedziale i wydzwania z komórki do taty. Planują, że wsiądzie on w samochód i przyjedzie po córkę. Problem leży w tym, że Ania nie ma bladego pojęcia, gdzie pociąg stoi.

- Nigdy nie zapomnę tego strachu, że nie uda mi się dojechać na wigilię do domu. Na ten wieczór czekam cały rok. Gdyby zaczęli beze mnie, nigdy bym im tego nie wybaczyła - dziś śmieje się Ania ze swojej przygody, która zakończyła się szczęśliwie. Rodzina Starmachów zasiadła w komplecie do wprawdzie spóźnionej, ale jak zwykle niezwykle starannie przygotowanej kolacji.

Bo wigilie w domu znanych krakowskich właścicieli galerii i ich córki Ani, jurorki "MasterChefa", prowadzącej w telewizji swój program kulinarny, są od lat niezmiennym rytuałem. Przygotowania rozpoczynają się kilka dni wcześniej, kiedy to Andrzej Starmach rusza na polowanie, by przynieść do domu najlepsze z możliwych filety z karpia. Będą one nie tylko smażone, ale powstanie z nich również wspaniałe danie, jakim jest karp po żydowsku. Po tej ważnej czynności, zabiera się za pieczenie w wielkiej tortownicy sernika z bakaliami. W tym czasie jego żona piecze ciasta drożdżowe, makowiec i marmoladowiec, czyli ciasto, które zostaje z makowca i jest łączone z powidłem śliwkowym.

- Dzień przed wigilią spotykamy się z moimi dwiema siostrami w domu cioci Teresy i lepimy tam uszka. To jest prawdziwa manufaktura, gdyż powstają ich ogromne ilości. Nigdy nie liczymy, ale idzie to w setki. Oczywiście od razu mnóstwo z nich zjadamy - opowiada Ania, która uważa, że święta są takim czasem, kiedy należy sobie dać dyspensę od odchudzania.

No bo jak tu nie skosztować wszystkich tradycyjnych dań, które wówczas pojawiają się na stole. Ania dodaje do nich co roku coś nowego, oryginalnego. Na przykład karpia z suszonymi śliwkami i cynamonem, dzięki czemu smakuje on jak delikatna biała ryba.

Sięgną po nią nawet ci, którzy nie przepadają za karpiem. Albo jak można nie wcisnąć w siebie na koniec kolacji choćby łyżeczki kutii, tradycyjnego wschodniego przysmaku, który u Starmachów pojawił się dzięki pochodzącej ze Lwowa rodzinie mamy Ani. - Wszystko to należy popić kompotem z suszu, który powoduje, że jedzenie świetnie układa się w żołądku.

A potem przychodzi czas na prezenty. Rodzina Starmachów zasiada przed choinką, pod którą leży mnóstwo kolorowych paczek. Ich zawartość nie musi kosztować majątku, ważne, żeby było dużo.

- Prezenty są bardzo tradycyjne, ale za to nigdy nie podpisane imieniem. Wystarczy, że znajduje się na nich napis: "Dla osoby, której ostatnio zafarbowała się koszula" czy "Dla osoby, której bardzo marzną stopy". I już wiadomo, o kogo chodzi. Żeby dostać prezent, trzeba zaśpiewać kolędę. Znamy słowa wielu, ale problem leży w tym, że nikt w mojej rodzinie, poza mamą, nie został obdarzony specjalnym głosem. Dlatego to nasze kolędowanie wywołuje raz po raz wybuchy śmiechu - mówi Ania, dodając, że prezent obowiązkowo dostają też psy, które od południa siedzą pod choinką, pilnując ukrytych w papierkach kostek.

- Nie mam pojęcia, skąd one wiedzą, że to dla nich. Teraz zawsze dostają specjalne kostki do zabawy, bo gdy dawaliśmy im coś do jedzenia, to od razu rozszarpywały opakowania - przypomina sobie Ania, która uwielbia też nadchodzące dwa świąteczne dni.

Wtedy to mieszkanie rodziny Starmachów zamienia się w dom otwarty. Przychodzą liczni przyjaciele, a świąteczne śniadania płynnie przechodzą w następne posiłki. To zresztą jedyne dni, kiedy się nie gotuje. Zostaje mnóstwo jedzenia z wigilii, a poza tym już od pewnego czasu leżą w lodówce specjały przygotowane na tę okazję: wędliny od przyjaciela domu, świeżo starty chrzan, żurawina, upieczone chałki i chleb, no i oczywiście desery.

Przepisy na niektóre z nich znajdziemy w książce Ani, która w lutym. Będzie to kontynuacja poprzedniego tomu zatytułowanego "Pyszne 25". Czytelników zainteresował ten zbiór przepisów na dania, przygotowywane nie dłużej niż 25 minut i kosztujące nie więcej niż 25 złotych. Bo według Ani, gotowanie ma być przyjemnością, która nie wymaga poświeceń, a dobre jedzenie nie musi kosztować majątku. I do potraw czasami dodać masła i śmietany. Tego Ania nauczyła się w słynnej francuskiej szkole kulinarnej Le Cordon Bleu.

- Wiem, że to są produkty kaloryczne, ale dzięki nim uzyskamy najwyższą jakość dań. Kalorie zacznę liczyć dopiero w następnej książce. Napiszę ją wspólnie z dietetyczką i moją trenerką fitness - dodaje Ania.

Anna Starmach
Ukończyła paryską szkołę kucharską Le Cordon Bleu. Odbyła staże w renomowanych restauracjach, m.in. we francuskiej Lameloise. W 2010 wygrała konkurs "Gotuj o wszystko". Nagrodą w nim był staż w hotelu Sheraton oraz półroczny kontrakt na prowadzenie kącika kulinarnego w programie Dzień Dobry TVN. Została też jurorką "MasterChefa".

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska