Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolę rozmowy w sieci niż w telewizji

Łukasz Winczura
Kar finansowych za protest w Sejmie  ani trochę się nie boję. Działaliśmy zgodnie z prawem
Kar finansowych za protest w Sejmie ani trochę się nie boję. Działaliśmy zgodnie z prawem Stanisław Śmierciak
Andrzej Czerwiński rusza w teren. Szef i poseł sądeckiej Platformy Obywatelskiej będzie ostrzegał przed fatalnymi konsekwencjami rządów PiS-u. A Wiosną ogłosi kandydata na prezydenta miasta

Czuje się pan puczystą?

Nie. Ani też nie mieliśmy zamiaru wywoływać Majdanu, co sugeruje prezes Jarosław Kaczyński.

W opinii prezesa PiS chcieliście obalić rząd.
Bzdura. Broniliśmy dostępu dziennikarzy do informacji i ujęliśmy się za naszym kolegą Michałem Szczerbą, którego marszałek Marek Kuchciński niesłusznie wykluczył z obrad.

Wasz protest był jednak dość kosztowny dla podatnika. Ochrona Sejmu przez policję kosztowała kilka milionów.
Policję wezwał marszałek Kuchciński. Chyba po raz pierwszy policja i wozy opancerzone stały na wewnętrznych parkingach Sejmu. To coś niebywałego.

A nie pamięta pan, jak kilkanaście lat temu, za rządów SLD, podczas demonstracji obrzucono Sejm śrubami i kamieniami?
Niech pan nie porównuje chuligańskich ekscesów sprzed lat z pokojowymi demonstracjami i naszym grudniowym protestem.

Rzeczywiście, pod Sejmem kwitła polityka miłości. Szczególnie wobec posłów PiS.
Nie było żadnego zagrożenia. Dla mnie obecność tak wielkich sił policyjnych, to wyłącznie dowód strachu władzy przed ludźmi. Policja powinna łapać bandytów. A tam przecież wszyscy gromadzili się spontanicznie...

Panie pośle, przecież te demonstracje były zgłaszane ponoć do warszawskiego ratusza już kilka dni wcześniej. Gdzie tu spontaniczność? Właśnie, sam mówi pan: „ponoć”.

Bo tak usłyszałem od parlamentarzystów z partii rządzącej.

Kar finansowych za protest w Sejmie ani trochę się nie boję. Działaliśmy zgodnie z prawem

A ja Czytelników i pana próbuję przekonać, że było inaczej. Idąc do polityki nie wolno bać się oceny społecznej. A PiS taki strach ewidentnie odczuwa.

Naród jakoś nie docenił państwa protestu, bo Platformie sondaży to bynajmniej nie poprawiło. Na krótką metę może nie, ale na politykę trzeba patrzeć w dłuższej perspektywie. Naród przekona się, że mieliśmy rację.

A póki co, marszałek rozważa kary finansowe dla posłów, którzy okupowali salę sejmową. Pewnie także i pana to może uderzyć po kieszeni.
Działaliśmy w granicach prawa. Ten pomysł, o którym pan mówi, to forma zastraszania. To pokazuje słabość PiS. Żeby była jasność, kary finansowej się nie boję. Jestem zbyt doświadczonym politykiem.

Panie pośle, ale tak z ręką na sercu. Warto było? O sondażach już mówiliśmy. Dziennikarze parlamentarni też nic nie zyskali...
Tematu dostępu do rzetelnej informacji na pewno nie zostawimy...

Pan przypłacił siedzenie na sali sejmowej ciężkim przeziębieniem...
Dyskomfort rzeczywiście był. Nie jest przyjemnie przesiadywać w ciemnej i nieogrzewanej sali. Na szczęście szybko się wykurowałem. Jeśli pyta pan o to, czy warto było, to odpowiem, że warto, bo zintegrowała się opozycja.

Szczególnie po towarzyskiej eskapadzie Ryszarda Petru na Maderę i po aferach z fakturami KOD i Mateusza Kijowskiego.
Te dwie sprawy wyszły później. Ale wówczas, gdy protestowaliśmy, czuliśmy tę integrację. Istniało wśród nas przekonanie, że musimy działać razem, bo kiedy będziemy działali w pojedynkę, to PiS nas rozparceluje.

A tak przy okazji, jak to jest znaleźć się w ławach opozycyjnych po ośmiu latach rządów?
Bycie w opozycji to dla mnie żadna nowość. Kiedy pierwszy raz wszedłem do parlamentu w 2001 roku rządziło SLD, później - między 2005 a 2007 PiS z LPR i Samoobroną. I z autopsji wiem, że poseł opozycji naprawdę ma co robić, jak tylko chce pracować.

To jak mijały panu te dwie wspomniane kadencje?
Najpierw budowałem struktury PO w naszym regionie. Z powodzeniem, bo wygrywaliśmy kolejne wybory. Z kolei w parlamencie zaangażowałem się w komisję samorządową i problemy energetyki, co na przykład zaprocentowało, gdy zostałem ministrem skarbu w rządzie Ewy Kopacz.

- Polityka wymaga dłuższej perspektywy. Naród przekona się, do słuszności naszego protestu w Sejmie

A teraz jaki rozkład jazdy?
Na pewno więcej być wśród ludzi. Rozmawiać i przekonywać o naszym programie. A jednocześnie pokazywać sezonowość działań Prawa i Sprawiedliwości.

Brzmi misjonarsko.
Ale po co się wyzłośliwiać? Ja mówię poważnie. PiS uprawia na razie rozdawnictwo, za które kiedyś wszyscy, także pan będzie musiał zapłacić. Jest przed czym ostrzegać. Polityka PiS, podobnie jak kłamstwo, ma krótkie nogi.

A, to stąd w ostatnim czasie pańska aktywność na facebooku.
Rośnie rola tego typu środków komunikacji, szczególnie po przejęciu mediów publicznych przez PiS. Wolę prezentować swoje poglądy w sieci i dyskutować z internautami, niż momentami iść na przykład do telewizji, gdzie bywa konfrontacyjnie i jednostronnie. Uprzedzę też, że jestem odporny na hejt.

Jakie ma pan zdanie na temat propozycji kadencyjności w samorządach?
To nie jest nowy pomysł. Kilka lat temu dyskutowaliśmy o nim w Platformie. Byliśmy za wydłużeniem okresu prac samorządów i kończeniu ich po dwóch kadencjach. Nie chcieliśmy jednak, by prawo w tej kwestii obowiązywało wstecz. A PiS nie jest tu taki pewien swojego zdania, choć tymi poglądami naraża się na łamanie prawa. Zresztą kadencyjność przetestowałem na swoim organizmie i mam o niej dobre zdanie.

W jakim sensie?
W takim, że po dwóch kadencjach prezydentury w Nowym Sączu nie ubiegałem się o wybór po raz trzeci. Wybrałem dobrowolnie inną formę aktywności politycznej.

A ja myślałem że powie pan: „Super pomysł, bo Ryszard Nowak nie będzie mógł już startować”.
Ryszard Nowak tak sobie już pościelił w Nowym Sączu, że na reelekcję nie ma szans.

To niech pan powie, kogo wystawi Platforma Obywatelska?
Na pewno nie wystawi wyborców do wiatru.

Panie pośle...
Ale o żadnych nazwiskach nie może być na razie mowy. Mamy swój statut, są wybory w kołach. Kandydata wskażemy na wiosnę.

Ale giełda nazwisk krąży.
Na giełdzie jest hossa i jest bessa. Nikogo nie wskażę, żeby nie było, że faworyzuję, nikogo też nie skreślę, by każdy mógł sobie spać spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wolę rozmowy w sieci niż w telewizji - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska