Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice. Burmistrz uniknie więzienia, ale grozi mu wysoka grzywna

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Proces burmistrza Mateusza Klinowskiego właśnie się zakończył. W czwartek wyrok
Proces burmistrza Mateusza Klinowskiego właśnie się zakończył. W czwartek wyrok Bogumił STorch
Wadowicka prokuratura uważa, że oskarżony Mateusz Klinowski jest bez wątpienia winny

Przed Sądem Rejonowym w Wadowicach zakończył się proces burmistrza miasta Mateusza Klinowskiego, którego prokuratura oskarża o podanie nieprawdy w swoich oświadczeniach majątkowych. Chodzi o dwa dokumenty z 2010 i 2011 roku, które Mateusz Klinowski wypełnił, gdy był jeszcze radnym.

Według prokuratury zataił on w nich 100 tys. zł pożyczki od swojego przełożonego z katedry prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Pieniądze posłużyły mu na zakup mieszkania w Krakowie. Ustawa o samorządzie gminnym nakazuje, by takie zobowiązania, których wysokość przekraczała 10 tys. zł. były wymienione w oświadczeniu majątkowym. Prokuratura wskazuje, że Klinowski był zobowiązany do wpisania w oświadczeniach zobowiązań pieniężnych, a tego nie uczynił pomimo wyraźnej instrukcji, jaka widniała w dokumencie. Śledczy podkreślili, że zapis w ustawie jest jasny.
– Oskarżony jest doktorem prawa, a więc nie może się tłumaczyć, że nie rozumiał przepisów, tym bardziej że wzór oświadczenia zawierał pouczenia i podstawę prawną – oskarżyciel w swojej mowie przekonywał sąd.

Proces toczy się od czerwca ubiegłego roku. Za podanie nieprawdziwych treści w oświadczeniu majątkowym grożą burmistrzowi Mateuszowi Klinowskiemu trzy lata więzienia.

Prawomocny wyrok skazujący samorządowca za przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego oznacza utratę jego mandatu. Podczas ostatniego dnia procesu prokuratura uznała, iż okolicznością łagodzącą w sprawie oskarżonego jest to, że nie był do tej pory karany. Dlatego wystarczy w tym przypadku uznanie go za winnego i zasądzenie od niego grzywny w wysokości 10 tys. złotych.
– Zarzucony czyn cechuje wysoka szkodliwość społeczna, bo oskarżony, jako samorządowiec, powinien dawać przykład, a nie łamać obowiązujące przepisy – podkreślała podczas mowy końcowej prokurator.

Burmistrz od początku procesu do winy się nie przyznawał.
– Do wypełnionego oświadczenia nie przywiązywałem żadnej wagi – mówił. Wypełniał je, jak to określił, „na czuja”. Twierdził, że gdy został radnym, nie czytał poradników i instrukcji dotyczących wypełniania oświadczeń majątkowych.
W prokuraturze pytany, czy rozumiał treść pouczenia z formularza, w którym jest mowa o wpisaniu wszystkich zobowiązań powyżej 10 tys. zł, burmistrz odparł, że „jest ono dla mnie jasne”.

Dodał, że „panie w biurze” poinformowały go, że „inni radni nie wpisują pożyczek do oświadczeń”. Chodziło mu o dwie pracownice obsługujące biuro Rady Urzędu Miasta.

– Rozmawiałem z nimi dwukrotnie. Powiedziały mi, żebym lepiej nie wpisywał pożyczki od osoby prywatnej, bo sobie narobię problemów – powiedział podczas rozprawy przed sądem.

Na kolejnej zeznania złożyła jedna z pracownic z biuro Rady. Wyjaśniała, jak instruowała Klinowskiego.
– Poinformowałam go, że trzeba tam wpisać wszystkie kredyty i pożyczki bankowe – mówiła kobieta drżącym głosem. Prokurator obecna na salinie kryła zdziwienia tą relacją świadka.
– Podczas składania zeznań w prokuraturze mówiła pani o pożyczkach ogólnie, a nie pożyczkach bankowych. Dlaczego teraz zmienia pani zeznania – zapytała. Wyraźnie zdenerwowana urzędniczka próbowała odpowiedzieć na pytanie, ale jej wyjaśnienia nie padły.

W mowie końcowej obrońca burmistrza Klinowskiego gorąco przekonywał, że nie można mówić o winie jego klienta.
– Prokuratura nie wykazała, że braki w oświadczeniach majątkowych powstały wskutek jego świadomego działania – nie krył mec. Wojciech Sobczak.

Sam oskarżony w ostatnim słowie mówił, że nie jest osobą, która ma coś na sumieniu.
Dodał też, że jego zdaniem cały proces ma jednak tło polityczne. Wyrażał zdziwienie, że dopiero po kilku latach postawiono mu w prokuraturze zarzuty, a przecież sprawa dotyczyła dokumentów z 2010 i 2001 r.

Przypomniał także, że otrzymał pożyczkę od osoby prywatnej, którą to zarejestrował i opłacił od tego stosowny podatek w urzędzie skarbowym.
– Prokurator, który nie potrafił postawić zarzutów w oczywistych sytuacjach nieprawidłowości, jakich dopuszczały się poprzednie władze miasta, nagle postawił mi zarzut i chwilę później awansował do prokuratury regionalnej – na to Klinowski zwracał uwagę sądu.

Choć wyrok miał zostać ogłoszony w ubiegły czwartek, Sąd Rejonowy w Wadowicach, ze względu na „bardzo skomplikowaną materię sprawy” odroczył publikację orzeczenia na 19 stycznia.

Nie można mówić o świadomej winie burmistrza Wadowic – uważa Wojciech Sobczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wadowice. Burmistrz uniknie więzienia, ale grozi mu wysoka grzywna - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska