Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy nasza życzliwość ma granice i gdzie one są?

Włodzimierz Zapart
Jesteśmy oburzeni, gdy ktoś w Anglii o Polakach pisze, używając słowa „vermin”, co słownik tłumaczy jako „robactwo, szkodniki”, a z kontekstu wynika, że nieźle pasowałoby też słowo „szumowiny”.

Antypolskie inwektywy słychać na Wyspach Brytyjskich nie od dziś, ale teraz, w związku z Brexitem, złowrogie odzywki pojawiły się tam w większej liczbie. Jakże tak można! - irytujemy się. Przecież nasi płacą w Wielkiej Brytanii podatki, podwyższają tam dochód narodowy, a poza tym polscy piloci walczyli w bitwie o Anglię... Wzywamy więc nawet na pomoc politykę historyczną. Z zakamarków pamięci wyciągamy nazwiska Witolda Urbanowicza i Jana Zumbacha (obaj z Dywizjonu 303), Stanisła-wa Skalskiego (Dywizjon 306),jakby asy lotnictwa z czasów II wojny światowej miały jakąś wartość bojową w starciu z ksenofobią części Brytyjczyków.

Bardzo to smutne, żałosne, choć nie tak żałosne jak sytuacja Ukraińców. Oni niedawno na Euromajdanie przelewali krew, mając tylko miraż, cień szansy na stowarzyszenie z Unią. A dumni Brytyjczycy wcale nie chcą Unii znać i natrętów ze wschodu, czyli nas, odsyłają do domu...

Wspominam o Ukraińcach nie po to, żeby się pokrzepić myślą, że inni mają gorzej, tylko dlatego, że sporo ich teraz jest w Polsce. Studiują, pracują. Słychać ich na ulicach, w Biedronce na zakupach widać ich wielu, a bardzo wielu nie widać, bo pracują gdzieś za miastem. Narodowy Bank Polski opublikował dane, które mówią, że pracuje u nas milion Ukraińców. Nie biorą zasiłków, nie wyciągają ręki po „500 plus”. Są w innej sytuacji, niż nasi na Wyspach. Nikt nie ma do nich pretensji. No, prawie nikt.

- My na Ukrainie mamy taki zwyczaj, że przy obiedzie do zupy zawsze jest chleb. W Polsce tego nie ma? - zapytała znajoma Ukrainka, która pracuje przy różach. W gospodarstwie koło Krakowa zbiera różane kwiaty, z których robi się jakieś przetwory. Jest też popyt na płatki róż - do obsypywania nowożeńców. Byłem zaskoczony, że w Polsce opłaca się hodować róże w takim celu.

- Ale powiedz, czy ten chleb do zupy to dla was coś dziwnego? - dopytywała się Ukrainka.

- Nie, nic dziwnego. Czasem do zupy jest chleb - mówię. Dawniej w stołówkach do zupy zawsze był koszyk z chlebem.

- No właśnie, ale nam przy obiedzie polscy gospodarze wstręty robią o ten chleb do zupy. Że to jakieś ruskie dziwactwo, że dużo tego chleba żremy - żaliła się.

Wstręty im robią o chleb... Widać więc, że nawet w naszej Polsce przyjaznej i życzliwej nie ma róży bez kolców.

Całe szczęście, że teraz co krok wisi kartka z napisem „przyjmę do pracy”. Nic jednak nie trwa wiecznie i z przerażeniem myślę, co będzie, gdy te kartki znikną. Na wszelki wypadek pamiętajmy więc też o tym, że dowódca czołgu, który w 1945 roku rozwalił bramę niemieckiego obozu Auschwitz, nazywał się Igor Hawryłowicz Pobirczenko i był Ukraińcem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska