Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złamał kręgosłup i życie. Pomóżmy Rafałowi z Nowego Sącza

Iwona Kamieńska
Sądeczanin Rafał Szczepański od wrześniowego wypadku jest sparaliżowany
Sądeczanin Rafał Szczepański od wrześniowego wypadku jest sparaliżowany Archiwum
Gdyby wiedział, jak to się skończy, nie wychodziłby na drzewo. Ale któż mógł przypuszczać. 36-letni sądeczanin Rafał Szczepański 27 września wdrapał się na jabłoń, aby zebrać z niej owoce. Gałąź, na której stanął, nie wytrzymała. Spadł z wysokości około 3 metrów na plecy.

Stary Sącz: śmiertelne potrącenie przez pociąg

Dziś nie pamięta chwili wypadku. Leży na szpitalnej sali i pyta odwiedzających go bliskich, kiedy wreszcie będzie mógł wstać z łóżka. Krewni nie wiedzą, co mu odpowiedzieć.

- Gdyby to był syn Lecha Wałęsy, to pewnie od pierwszych chwil po wypadku jeździłby z kliniki do kliniki, z operacji na operację, a najlepsi specjaliści staraliby się go postawić na nogi - wzdycha ojciec pacjenta.

Tuż po wypadku odmówiono przyjęcia sądeczanina na oddział neurochirurgii w tarnowskim szpitalu, który ma dobre wyniki leczenia urazów kręgosłupa. Na odległość oceniono, że pacjent nie kwalifikuje się do terapii w Tarnowie.

W krakowskim Szpitalu im. Rydygiera, gdzie dwa dni po wypadku przewieziono pana Rafała, wyciągnięto mu fragmenty kręgów, które wbiły się w rdzeń, zdiagnozowano "porażenie czterokończynowe" i odesłano z powrotem do Nowego Sącza.

- Rafał jest przytomny, świadomy, rozmawia - mówi jego ojciec. - Nie może poruszać rękami i nogami, ale ma objawy tak zwanego głębokiego czucia. Nikt nie stwierdził, w jakim stanie jest rdzeń kręgowy. Do dziś nie wiadomo, jakie są rokowania.

Bliscy robią co w ich mocy. Opłacili rehabilitanta, który przychodzi do Rafała w weekendy, bo publiczna służba zdrowia nie zapewnia w dni wolne takiego leczenia. Szukają rozpaczliwie kliniki, która przyjęłaby pacjenta, nie skazując go na wegetację. Szukają nadziei.

- Na razie bez efektu - żali się ojciec. - A przecież na oddziale intensywnej terapii nie będzie leżał bez końca. Trzeba go będzie zabrać do domu, a tam nie poprawimy jego stanu. Nie mamy pojęcia, co robić, nie stać nas na opłacenie prywatnego leczenia.

Tydzień temu Rafał zaczął oddychać bez respiratora. To pierwsza dobra wieść po tragedii.

36-letni taksówkarz ma żonę, dwuletnią córeczkę i czeka na kolejne dziecko, które przyjdzie niebawem na świat. Wsparcie obiecało stowarzyszenie Sursum Corda, jednak statut organizacji pozwala objąć Rafała programem pomocy, dopiero gdy wyjdzie ze szpitala. Tymczasem bliskim chorego już teraz potrzebna jest pomoc. Wszystkich, którzy chcą i potrafią pomóc albo doradzić, prosimy o kontakt z redakcją "Gazety Krakowskiej" w Nowym Sączu.

Dyrektor sądeckiego szpitala Artur Puszko obiecał w rozmowie z nami przyjrzeć się przypadkowi Rafała Szczepańskiego. - Głębokie czucie daje jakąś nadzieję. Skonsultuję się z naszymi neurochirurgami i spróbujemy wspólnie zastanowić się, co dalej - zapowiedział dyrektor Puszko.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska