Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademik Ludger Szklarski

Ryszard Tadeusiewicz
O nauce i naukowcach: Gdyby żył, właśnie kończyłby 101 lat. Zawdzięczamy mu niezawodną pracę dźwigów na budowie, bezpieczne poruszanie się windą, czy choćby przejazd kolejką linową na Kasprowy.

Pisząc te felietony staram się Państwa zainteresować nauką: ciekawymi wynikami badań, wydarzeniami naukowymi, a także sylwetkami badaczy. Ten ostatni wątek staram się jednak ograniczać, bo dążę stale do tego, żeby przybliżać Państwu NOWINKI naukowe, a pisanie o zmarłych uczonych przedstawianiu nowinek nie sprzyja. Czasem udaje się jednak połączyć prezentację ciekawego osiągnięcia naukowego i sylwetki wybitnego badacza. Tak będzie i dzisiaj.

Zgodnie z tytułem dzisiejszego felietonu, opowiem w nim o profesorze Szklarskim. Powód, że dzisiaj właśnie postanowiłem go przedstawić, wynika z faktu, że wczoraj (26 marca 2013 r.) minęła 101. rocznica jego urodzin. Gdyby żył, to pewnie by jeszcze dziś świętował, bo Profesor bardzo cenił życie towarzyskie. Ale będzie też o jego odkryciu, które codziennie ratuje Wam życie, chociaż o tym wcale nie wiecie!

Profesor Szklarski był jednym z pierwszych (i jednym z nielicznych) przedstawicieli nauk technicznych, który dostąpił zaszczytu członkostwa w Polskiej Akademii Nauk. Żeby zaakcentować tę wyjątkowość pozycji profesora Szklarskiego, pozwoliłem sobie w tytule nazwać go Akademikiem. To określenie jest w Polsce prawie nieużywane, podczas gdy na przykład we Francji tak właśnie nazywa się członków Akademii, tytułując ich dodatkowo "nieśmiertelnymi" (co pochodzi od napisu "A l'immortalité" widniejącego na pieczęci, jaką nadał Akademii kardynał Richelieu). Podobnie jest w większości krajów świata. W USA istnieje National Academy of Sciences, która właśnie obchodzi jubileusz 150 lat istnienia, bo dokładnie 3 marca 1863 roku prezydent Abraham Lincoln podpisał akt jej utworzenia. Najwybitniejsi przedstawiciele nauki amerykańskiej ubiegają się o jej członkostwo, które bywa cenione wyżej nawet od Nagrody Nobla. Z kolei w Rosji tytuł Akademika dawał i daje liczne i ważne przywileje, honorowany był zarówno przez carów, jak i przez zbrodniczy reżim Stalina.

Profesor Szklarski był jedynym Akademikiem na Wydziale Elektrycznym Akademii Górniczo-Hutniczej. Mimo tej niezwykle wysokiej pozycji naukowej, był człowiekiem bezpośrednim i miłym. Do legendy przeszły jego zwyczaje związane z poranną kawą. W czasach kiedy była ona bardzo trudno osiągalna (w to dziś trudno uwierzyć, ale za komuny "upolowanie" w sklepie kawy graniczyło z cudem), profesor Szklarski przychodził rano do pokoju swoich asystentów, witając ich: "Ja mam kawę, a czy panowie mają wrzątek?". Zawsze mieli i zawsze rozkoszowali się poranną filiżanką aromatycznego napoju na koszt swojego Mistrza, który zdobywał tę kawę w sobie tylko znany sposób.

Mógłbym przytoczyć jeszcze sporo ciekawych i sympatycznych anegdot na temat niezwykłej osobowości profesora Szklarskiego, ale obiecałem na początku felietonu, że będę starał się nie tylko pokazać człowieka, ale także przedstawić jego dzieło. W przypadku profesora Szklarskiego dziełem tym było odkrycie (wykorzystywanej do dziś) metody nieniszczącego badania lin stalowych.

Zabrzmiało to bardzo technicznie i obawiam się, że Czytelnik już się rozgląda za koszem, żeby tam wyrzucić ten felieton. Zapewniam jednak, że warto czytać dalej, bo to, co opowiem, będzie ciekawe, a bywa - dosłownie! - kwestią życia lub śmierci.
Wielokrotnie korzystamy w różnych budynkach z wind. W górach jeździmy kolejką linową. Przechodzimy koło budowy, na której dźwig podnosi wysoko ciężkie przedmioty. Nie myślimy o tym, ale każdorazowo powierzamy nasze życie wytrzymałości stalowej liny. Jej zerwanie byłoby katastrofalne dla pasażerów windy czy kolejki, śmiercionośne dla robotników budowlanych, tragiczne dla górników zjeżdżających w głąb szybu…

Skąd wiemy, że lina się nie urwie?

Dopóki jest nowa i dobrze zrobiona, gwarantem jej niezawodności jest producent, który ją wykonał. Ale lina pracuje wiele lat. W ciągu tych lat setki razy jest nawijana na różne szpule i bębny, a potem rozwijana. Lina stalowa jest spleciona z wielu drutów. Te druty są w czasie pracy wciąż zginane i prostowane. Jeśli wezmą Państwo stalowy spinacz i wiele razy go zegną i wyprostują, to pęknie. To samo może spotkać drut w linie. Pół biedy, jeśli stanie się to z drutem na wierzchu liny - zauważymy usterkę i linę wymienimy. Ale jak poznać, że pękł drut w środku liny?

Odpowiedź na to pytanie znalazł właśnie profesor Ludger Szklarski. Urządzenie elektryczne, które wynalazł, pozwala wykryć niewidoczną usterkę wewnątrz liny na długo przed tym, zanim się ona urwie. Metoda ta pozwala wykryć jedno pęknięcie jednego drutu na kilku kilometrach liny! Przy czym urządzenie to nie wyłącza badanej liny z eksploatacji - nawet lepiej jest, gdy lina podczas wykonywania badania pracuje pod dużym obciążeniem. Jest szybkie - wystarczy jeden przejazd kolejką na Kasprowy, żeby zbadać linę nośną na całej jej długości!

Dlatego wsiadając dziś do windy pomyślcie Państwo ciepło o człowieku, którego naukowe odkrycie sprawiło, że możecie to robić bezpiecznie. Gdyby profesor Ludger Szklarski żył, właśnie kończyłby 101 lat…

Autor: biocybernetyk, automatyk, prof. dr hab. inż., trzykrotny rektor AGH, członek wielu organizacji krajowych i zagranicznych, m.in. PAN, PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska