Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

40 ton filigranowej blondynki z Okocimia

Maria Mazurek
W Polsce na 550 tysięcy  kierowców ciężarówek, zaledwie 5 procent stanowią kobiety. Tu: Patrycja Rzenno
W Polsce na 550 tysięcy kierowców ciężarówek, zaledwie 5 procent stanowią kobiety. Tu: Patrycja Rzenno Discovery
Przez trzy lata nikt nie chciał mnie zatrudnić na kierowcę tira. Bo jak kobieta, młoda, drobna, to na pewno sobie nie poradzi - wspomina Patrycja Rzenno, truckerka, znana jako „Almerka”.

Blondynka za kierownicą. I to tira!

Jak byłam mała, jeździłam z tatą, też kierowcą ciężarówki. Pamiętam, jak w kabinie plótł mi warkoczyki, kucyki. Nie każdy tata potrafi zająć się dzieckiem dwadzieścia cztery godziny na dobę, do tego będąc cały czas w pracy.

I wtedy zaimponowało Pani życie w drodze?

Byłam mała, nie pamiętam dokładnie wszystkich aspektów takiego życia, ale skoro ciągle chciałam jeździć, to coś widocznie musiało mi w głowie zostać, bo nie widzę innego racjonalnego argumentu, dlaczego w wieku 21 lat zdecydowałam się, by zdawać na kategorię C i E.

A wcześniej, po liceum, co Pani robiła?

W Krakowie robiłam studium kosmetyczne. W międzyczasie zapisałam się na kurs, by zrobić uprawnienia do kierowania dużymi samochodami. Pracowałam jakiś czas w wyuczonym zawodzie, ale stwierdziłam: to nie dla mnie. Kurs C+E robiłam w Nowym Sączu. Wesoło było: świetni instruktorzy mający niezły ubaw.

Z Pani?

Bardziej z reakcji ludzi na moją osobę. To było ponad sześć lat temu; kobieta za kierownicą wielkiej ciężarówki była wówczas egzotyką. Gorzej było na egzaminie: za pierwszym razem trafiłam na egzaminatora, który ledwo pojawiłam się na placu, dziwnie na mnie spojrzał. Jakby chciał powiedzieć: „Czego tu szukasz, babo?”. Ale zamiast tego rzucił tylko: „I tak nie zdasz”. No i słowa dotrzymał.

W końcu jednak Pani zdała.
Za trzecim razem. A potem przez ponad trzy lata nikt nie chciał mnie zatrudnić.

Czemu?

Jak to czemu? Bo kobieta, drobna, młoda, bez doświadczenia, to na pewno sobie nie poradzi. Ktoś mi poradził, żebym wysyłała CV do większych firm. Ale z nich też nikt się nie odzywał. Nawet na okres próbny nie chcieli mnie zatrudniać - dziś jest już trochę lepiej, niektórzy wolą nawet zatrudnić kobietę, a nie jakiegoś nieodpowiedzialnego obdartusa, który nie poszanuje sprzętu. W końcu tata wkręcił mnie do firmy, w której sam pracował. Musiał namawiać szefa, przekonywać, że sobie poradzę. Ten stwierdził: okej, dam jej szansę, zaryzykuję. I to była moja pierwsza praca. Zmieniłam ją tylko dlatego, że w kolejnej zaproponowali mi pracę na lepszym aucie i inną stawkę.

Czyli na jakim?

Volvo FH13.

Czym różni się prowadzenie takiego auta od osobówki?

Technicznie - prawie niczym. Masz gaz, sprzęgło, kierownicę, wszystko działa, jak w małym aucie. Podstawową różnicą jest rozmiar, nie wciśniesz się byle gdzie i byle kiedy. Potrzebujesz więcej czasu na pozbieranie się i na hamowanie. Hamowanie to osobny temat. Nie wszyscy to rozumieją. Kierowcy osobówek wyjeżdżają ci z podporządkowanej, zmuszając do awaryjnego hamowania. Albo jadąc przed tobą, nagle przed skrętem wyhamowują w sekundę prawie do zera, a kierunkowskaz włączają dopiero później, jeśli w ogóle.

Egzaminator na placu manewrów dziwnie na mnie spojrzał. I rzucił tylko: „I tak nie zdasz”. No i słowa dotrzymał

Polacy są złośliwymi kierowcami?

Przede wszystkim - pozbawionymi wyobraźni. Jeśli ktoś hamuje w sekundę malutkim oplem corsą, nie może oczekiwać, że mnie, w ciężarówce ważącej 40 ton, zajmie to tyle samo. Dlatego muszę myśleć i za siebie, i trochę za innych, przewidywać niekiedy manewry samochodu przede mną. Kierowanie ciężarówką wymaga patrzenia daleko w przód. Dosłownie i w przenośni. Bo skoro potrzebujesz więcej czasu na hamowanie, ruszanie i inne manewry, to musisz też planować wszystko z wyprzedzeniem. Również szacując czas, by zdążyć na określoną godzinę, muszę brać poprawkę na możliwe korki, roboty drogowe itp.

W powszechnej opinii tirowcy są bezczelni.

Chamscy potrafią być i kierowcy tirów, i osobówek. Nie ma reguły. Może złe zdanie o tirowcach bierze się stąd, że my najzwyczajniej w świecie czasem musimy się gdzieś wcisnąć, bo w innym przypadku nikt by nas nie puścił. Gdyby czekać na uprzejmość kierowców, można by spędzić kilka godzin wyjeżdżając z podporządkowanej. Poza tym my, jeżdżąc po całej Polsce czy Europie, nie znamy dokładnej topografii każdego miasta, do którego wjeżdżamy. I czasem jest tak, że jedziesz i musisz jednocześnie szukać adresu, ogarniać prowadzenie i jeszcze czasem dać znać ludziom od rozładunku, że zaraz będziesz. A ci od osobówek nie rozumieją, że mamy terminy, że jesteśmy z nich rozliczani i że jeśli nie zrobimy czegoś na czas, może nas to sporo kosztować. Wiadomo, że każdy się spieszy, ale współpracując może to pójść wszystko sprawnie, a tak kierowca kierowcy wilkiem. Ludzie pracujący przy rozładunkach też czasem nie mają takiej refleksji. Przewożę różne różności, materiały budowlane, rzadziej spożywkę. Otwieram naczepę, czasem i z trzech stron, i na tym moja praca powinna się kończyć. Rozładunkiem ma zająć się klient. Ale on mówi często: nie możemy teraz tego zrobić, jeśli zależy wam na czasie, sami zajmijcie się rozładunkiem.

I zajmujecie się?

Zajmujemy, żeby nie czekać. Na tym żerują więksi klienci. Ostatnio w jednym browarze kazali mi załadować palety ważące powyżej 600 kilogramów ręcznym paleciakiem. Ważyły przeszło dwa razy więcej niż pozwala prawo! Jak inni kierowcy zobaczyli, że każą mi to samej ładować, wkurzyli się: co wy, dziewusze każecie dźwigać takie ciężary? Ale zagryzłam zęby, wypoziomowałam sobie naczepę, tak by było mi lżej i ustawiałam kolejno palety.

A co sądzi Pani o polskich drogach?

Nie jest tak źle.

Nie wierzę, że Pani to mówi.
Drogi są coraz lepsze. Widzę kolosalną różnicę w stosunku do tego, co było trzy i pół roku temu, jak zaczynałam. Drogi powstają w mgnieniu oka. Teraz też mamy rozkopaną siódemkę, ósemkę, a na liście kolejne drogi. Co nie znaczy, że po Polsce jeździ się dobrze, ale to już przez mentalność naszych kierowców. Jak ktoś przyjeżdża do nas z zagranicy, trafia go jasna cholera. Nasi kierowcy mają swój świat. Nie rozumieją, że kierując samochodem trzeba liczyć się też z tymi, którzy są obok.

A Pani, rozumiem, jeździ tylko po Polsce?

Tak.

Jak dużo?

Robię dwa, trzy tysiące kilometrów tygodniowo. To w przypadku kierowcy zawodowego nie jest dużo.

Gdzie Pani śpi, myje się, je?

Była pani w kabinie ciężarówki?

Nie.

Jest tam wszystko, co w mieszkaniu, oprócz bieżącej wody. Kuchenka, lodówka, sztućce, naczynia. Łóżko, nawet piętrowe, więc jakby się uprzeć, można spać raz na górze, raz na dole. Można gotować; w moim wydaniu zazwyczaj jest to jakaś zupa, ewentualnie proste danie jednogarnkowe. Czasem zatrzymuję się w jakimś barze, o którym wiem, że jest dobry.

A gdzie Pani się myje, skoro w aucie nie ma bieżącej wody?

Jest coraz więcej punktów na autostradach i stacjach, gdzie są prysznice. Ale w razie czego można umyć się w kabinie, od stóp do głów, kwestia tylko chęci. Ja nie wyobrażam sobie nie umyć codziennie włosów. Podgrzewam wodę, miska i mycie... A makijaż i włosy często ogarniam w aucie.

Czuje Pani, że skoro blondynka, ładna, młoda, to ma taryfę ulgową?
Nie mam taryfy ulgowej. Czasem ktoś się zdziwi, ktoś się uśmiechnie, przepuści mnie najwyżej. Ale pracuję tak jak mężczyźni. Zresztą, to żadne bohaterstwo - przecież żyjemy już w czasach różnych udogodnień, tylko trzeba z nich umieć korzystać. Auta są komfortowe, praktycznie bezawaryjne. W sensie siłowym to nie ma dramatu. Za to ta praca wymaga wielu godzin koncentracji, łączy się z pośpiechem, nerwami. Nawet jak klient jest bezczelny i przez niego musisz godzinami czekać, nie nagadasz mu.

To za co lubi Pani tę pracę?

Za to, że jest się cały czas w ruchu. Każdy dzień to nowe miejsca, nowe przygody. Nie wyobrażam sobie statycznej pracy przed komputerem, osiem godzin dziennie. Nuda. Ale z drugiej strony - chciałabym kiedyś założyć rodzinę, mieć dom, a niestety tego w mojej sytuacji nie da się pogodzić...

***

Patrycja Rzennoznana w branży jako „Almerka” łamie stereotyp kierowcy ciężarówki jako pana po 40, z sumiastym wąsem. Ta pochodząca z okolic Brzeska w Małopolsce dziewczyna od prawie 4 lat bez żadnych kompleksów codziennie rozwozi ładunki po całej Polsce.

W telewizji Patrycja była bohaterką programu z serii Polscy Truckersi na kanale Discovery Channel. Przygody innych kierowców TIR-ów można oglądać w każdy czwartek, od 12 listopada do 3 grudnia o 21.40

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska